Moja motywacja

Do kogo chcesz być porównywana? Do Grycanek czy do Kate Moss? 


Brak motywacji nie istnieje. Istnieje tylko lenistwo i wymówki. Co to tak właściwie znaczy brak motywacji? Jak można nie mieć motywacji, żeby wyglądać lepiej? Właściwym słowem jest tu lenistwo. Łatwiej jest nic nie robić niż wziąć się za siebie. Ja nienawidzę wysiłku fizycznego, a mimo to prawie codziennie biegam. Nie ma wymówek.

         Nie użalam się nad sobą. Użalanie się nad sobą może mieć fatalne skutki. Ja jestem silna i zamiast użalać się nad sobą, zajmuję się czymś. Czytam, oglądam serial, sprzątam, prasuję – wtedy nie myślę o jedzeniu. Nie można się nad sobą użalać, bo np. inni jedzą ciasto, a ja nie mogę. To fakt, że teraz nie możesz, ale kiedyś będziesz mogła sobie na to czasami pozwolić. Po co jeść to ciasto teraz? Przecież poczujesz się gorzej, a nie lepiej. Czy warto?


          Nie zazdrość innym, że jedzą normalnie albo że mogą jeść, co chcą. Zazdrościć innym możesz bogactwa albo szczęścia w życiu osobistym. Jedzenie to nie jest nic, czego można zazdrościć. To przecież nie wielka willa nad morzem albo wygrana w loterii.
          Kiedy mam straszną ochotę zjeść coś słodkiego, np. kiedy przechodzę koło piekarni albo cukierni, to zatrzymuję się na chwilę i zadaję sobie w myślach pytania: „Czy naprawdę chcesz to zjeść? Czy naprawdę tego potrzebujesz?” Powtarzam je sobie kilka razy, coraz intensywniej. To zawsze pomaga.
          Zawsze kiedy mam ochotę na coś słodkiego, myślę o wyrzutach sumienia. Myślę o tym, jak będę się potem czuć. Wyobrażam sobie to uczucie. Wyobrażam sobie, jak wyglądałaby wtedy reszta dnia. Wtedy wiem, że po prostu nie warto.

         Nie pogarszam swojej sytuacji. Kiedy już zaczniesz jeść, to nie możesz przestać. „Skoro już zawaliłam, to mogę jeść dalej. Dietę zacznę od jutra” – to największy błąd. Kiedy już zdarzy ci się zjeść pączka, kawałek ciasta, chipsy albo hamburgera, to wyłącz takie myślenie!!! To jeszcze nie jest aż tak wielka tragedia, jeśli zjesz jedną zakazaną rzecz. Po co jeść dalej i pogarszać swoją sytuację? Dieta trwa dalej, nie kończy się w momencie, kiedy zjesz tego pączka. Nie ma czegoś takiego, że skoro już zjadłam pączka, to wszystko jest mi obojętne, bo zawaliłam. To największy pokaz słabości. Ja tydzień temu zjadłam 2 gałki lodów, a mimo to nie jadłam dalej. Skończyłam na tych dwóch gałkach. Dieta dalej trwała. Potem nie zjadłam już nic i dalej chudłam. A czy chudłabym, gdybym zaczęła żreć, bo zjadłam już te 2 gałki? No właśnie…

          Myślisz, że mi nie jest ciężko? Oczywiście, że jest. Jakie ty masz usprawiedliwienie? Ok, ty mieszkasz z rodziną. Widzisz, jak inni jedzą. Ja mieszkam sama, może mam trochę łatwiej. Czasami jednak mam zły humor albo kłopoty i przecież mogłabym się pocieszać jedzeniem, a tego nie robię. Gdybym chciała, to opychałabym się. Ja jednak nie chcę.

      Popatrz na gwiazdy, które schudły. Też nie zawsze były chude, też musiały włożyć dużo wysiłku, żeby tak schudnąć. Jesteś człowiekiem takim jak one, więc też możesz. Fakt, że one miały osobistego trenera i dietetyka. Ty nie masz, ale to nie znaczy, że nie potrafisz. Poza tym codziennie na ulicy widzisz chude dziewczyny. Ok, wiele z nich od zawsze było chudych, ale inne kiedyś były grube i potrafiły schudnąć. One są takimi dziewczynami jak ty, więc ty też potrafisz.

       Kiedy mam ochotę na coś słodkiego, to wyobrażam sobie grubego człowieka jedzącego pączka albo czekoladę. Czy chcę tak wyglądać? Odpowiedź jest prosta. Przecież codziennie widzisz takich ludzi, np. na ulicy. Co wtedy myślisz? Ja myślę tylko jedno: „OMG, to jest ohydne, jak on/ona może”. Czy chcę, żeby ktoś tak samo myślał widząc mnie grubą i jedzącą chipsy, lody albo kebab? No właśnie… Kiedy już schudnę, to będę mogła sobie od czasu do czasu pozwolić na takie rzeczy, jeść je publicznie i nikt nie będzie tak myślał, bo będę chuda. Ok, niektórzy są grubi, bo są chorzy albo uzależnieni od jedzenia, ale przecież ja nie jestem.

      Nie traktuj wizyty u znajomych, imprez, wesela albo grilla jako usprawiedliwienia od diety. Nie można myśleć w ten sposób, że skoro jest impreza i inni jedzą ciastka i chipsy, to ja też mogę. Nie ma czegoś takiego. Ja też odwiedzam moich przyjaciół. Częstują mnie np. lodami, a ja odmawiam. Przecież są też inne rzeczy do jedzenia. Jakiś czas temu byłam u przyjaciół na grillu, stół był zastawiony. Powiedzmy to sobie wprost: na każdym spotkaniu towarzyskim znajdzie się coś, co nadaje się do jedzenia. U moich przyjaciół na stole były chipsy, ciasto, surówki, bagietki, masło czosnkowe, truskawki. Do tego jedliśmy mięso z grilla. Dostałam na talerz to mięso, do tego wzięłam sobie surówkę. Przecież nikt mi nie wkładał do ręki bagietki i nie kazał jej smarować masłem czosnkowym, więc jej nie zjadłam. Ograniczyłam się do tego, co jest dozwolone. Potem inni jedli ciasto na deser, ja zadowoliłam się truskawkami. Naprawdę rzadko zdarza się takie spotkanie albo impreza, gdzie jest sam syf do jedzenia. W 99% znajdziesz coś, co jest dozwolone. Ok, jeśli idziesz na imprezę raz na miesiąc, to nic się nie stanie, jeśli zjesz coś więcej. Jeśli jednak chodzisz często na imprezy, to lepiej szukaj czegoś dozwolonego. Poza tym przecież możesz coś przynieść ze sobą i postawić na stół. Wiadomo, że czasami nie wypada, jeśli idziemy np. na wesele albo na chrzciny. Ale tak jak wyżej: zawsze znajdziesz na stole coś dozwolonego.

      Czy chcę, żeby inni mi mówili: „no, ale przybrałaś na wadze”, „ta sukienka wyglądałaby na tobie lepiej, gdyby była dłuższa”, „masz kobiece krągłości”. Czy chcesz słyszeć takie słowa? Nie chcesz, dlatego zrób wszystko, żeby ich nie słyszeć. 
     Wyznacz sobie nagrodę. Pomyśl o pieniądzach, jakie oszczędzisz. Odkąd się odchudzam, to znacznie zwiększyła się kolekcja mojej biżuterii i butów. Policz, ile wydajesz na słodycze – niewykluczone, że zrobi Ci się słabo, kiedy zobaczysz tę liczbę. Czy nie lepiej kupić sobie za to coś do ubrania, buty, biżuterię albo książki? 



     Nie wynagradzaj się jedzeniem. Co do w ogóle pomysł, żeby np. za dobrą ocenę w szkole kupować sobie czekoladę? Uczysz się dla siebie czy dla czekolady? Czy naprawdę będziesz wtedy szczęśliwsza? Czy na pewno poczujesz się lepiej? 
         Nie pocieszaj się jedzeniem. Czy na pewno cię to pocieszy? Kup sobie lepiej coś innego. Ciuch albo biżuteria będzie na dłużej. Smak jedzenia „pocieszy” cię tylko na kilka sekund, a co poczujesz potem? Nienawiść i pogardę do siebie samej. Czy na pewno warto? Zadaj sobie to pytanie 10 razy. Pocieszanie się jedzeniem jest żałosne i słabe

          Myśl o efektach diety. Czego tak naprawdę chcesz? Żeby wystawały ci kości czy żeby fałdy tłuszczu wylewały się ze spodni? Ok, zawsze możesz ubrać się na czarno. Czarny wyszczupla, ale nie odejmie ci 10 kg. Osoby, które nie widziały cię od dawna, powinny zauważyć efekty twojej diety. Jakie słowa chcesz od nich usłyszeć? „Ale ci się przybrało, ale masz szerokie biodra” czy „Ale ty jesteś chuda, też bym tak chciała”??? 

          Jeśli już chcesz się nażreć, to zrób to dietetycznymi rzeczami. Często widzę na blogach wypowiedzi takie jak: „zjadłam całą paczkę wafli ryżowych, to było mi już obojętne i zaczęłam wyjadać lodówkę”, „zjadłam na wieczór banany i winogrona, poczułam, że spieprzyłam dietę i zaczęłam żreć cukierek za cukierkiem”, „zjadłam jeden kawałek ciasta i zaczęłam żreć wszystko dookoła, skoro już i tak zawaliłam”. Błąd! Ja wtedy mówię: „nie pogarszaj swojej sytuacji”. Od dietetycznych rzeczy przynajmniej nie przytyjesz, nawet jeśli trochę przekroczysz bilans. Rzucenie się na lodówkę i szafki oraz wyjadanie z nich wszystkiego, „bo już i tak zawaliłam”, może zakończyć się fatalnie. Wtedy pozostanie tylko nienawiść do samej siebie. Jaki sens ma przejadanie się, obżeranie się? Trzeba poprzestać na paru gałkach lodów, jednej czekoladzie albo kawałku ciasta. Jeśli zdarzy się to raz na jakiś czas, to nie ma tragedii. Wyjadanie zawartości lodówki i szafek sprawi, że brzuch będzie cię bolał z przejedzenia i będziesz sobą gardzić. W ten sposób tylko udowadniasz, że żyjesz po to, żeby jeść, a nie że jesz po to, żeby żyć. 

      Zrób sobie folder z odstraszającymi zdjęciami. Ze SWOIMI zdjęciami. Ja mam na komputerze specjalny folder ze swoimi zdjęciami z wiosny 2011. Kiedy je oglądam, to wszystkiego mi się odechciewa, a najbardziej jedzenia. 
          Zamiast narzekać na to, że pijesz tylko wodę i herbatę i jesz same dietetyczne rzeczy, to zacznij się z tego cieszyć. Ludzie w Afryce marzą o wodzie i o takim jedzeniu, jakie ty jesz. Ciesz się z tego, że je masz. Nie ma tu na co narzekać, bo inni ludzie wiele by za to oddali.

      Ruszaj się. Zastanów się dobrze, co wolisz robić: siedzieć na tyłku czy spalać kalorie? Z siedzenia nic Ci nie przyjdzie. Zmuś się do wysiłku fizycznego. Czy to jest takie trudne? Poświęć na to godzinę – ta godzina to mało w stosunku do całej doby, a dużo na drodze do Twojej wymarzonej sylwetki. 
      Zanim weźmiesz do ust to ciastko albo tego pączka, to dotknij swojego brzucha, złap za fałd, popatrz na swoje uda. Wtedy odechce ci się jeść. Czy dalej chcesz wziąć to do ust??? 

      Nie oszukuj diety. Podjadanie jest najgorsze. Często ktoś mówi: „zjem tylko jedno ciastko, tylko kilka chipsów, tylko kawałek czekolady, tylko kilka cukierków”. I tak sobie podjada przez cały dzień, bo wydaje się, że to tylko troszeczkę. Gdyby podliczyć te „podjadane” kalorie, często okazuje się, że taka osoba zjadła więcej, niż zjadłaby nie będąc na diecie. Wszystko dlatego, że to było tylko „troszeczkę”. Jest ok., jeśli zjemy kawałek czekolady albo kilka cukierków, ale nie, jeśli podjadamy przez cały dzień. 
      Kiedy masz ochotę na słodycze, to zjedz banana, jogurt owocowy, owocowego batonika bez cukru albo batonika musli. 
          Jeśli już masz ochotę zjeść coś więcej, to zjedz coś, co normalnie i tak jesz na diecie. Założę się, że wybrałabyś baton owocowy bez cukru zamiast czekolady, chleb pełnoziarnisty zamiast białego, jogurt zamiast Snickersa. 

      Cierpisz? Inni mają gorzej. Pomyśl o tym, jakie problemy mają ludzie na świecie. Kiedy wieczorem jestem głodna, to myślę sobie, że to przecież nie jest żadne cierpienie. Ludzie na świecie są torturowani, cierpią na straszne i bolesne choroby, tracą rodziny w konfliktach zbrojnych, tracą cały dobytek w katastrofach. Czy twój chwilowy głód to na pewno cierpienie? Nie sądzę, żeby można go było tak sklasyfikować. On i tak minie. 
      Skoro jesteś niezadowolona ze swojej sylwetki, to lepiej poczujesz się tylko wtedy, kiedy schudniesz. NIGDY nie będzie idealnie, zawsze będzie coś nie tak, ale przynajmniej będziesz się czuła już trochę lepiej w swoim ciele, a to już dużo znaczy. 
     Nie traktuj diety jako poświęcenie albo jako mękę. Jeśli tak jest, to po co w ogóle się na nią decydować? Dieta nie jest niczym złym – wręcz przeciwnie. Ma ona pomóc w poprawieniu własnego wyglądu. Wiadomo, że dieta często jest trudna, ale satysfakcja po osiągnięciu celu jest tego warta. 



10 komentarzy:

  1. Napiszę krótko: UWIELBIAM TWOJE MOTYWACJE<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Oryginalnie, podoba mi sie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super!!! Dziękuję za te słowa! Niby oczywiste rzeczy, ale jak często jesteśmy ich nieświadome... Podeślę tego linka osobom, na których mi zależy. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. NAJLEPSZA MOTYWACJA JAKA CZYTAŁAM DO TEJ PORY! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Podpisuję się pod każdym słowem w komentarzach!
    Dziękuję Ci za tego posta :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Najlepsza motywacja! Dziękuję !

    OdpowiedzUsuń
  7. najlepsza motywacja jaką znalazłam do tej pory

    OdpowiedzUsuń
  8. Najlepsza motywacja na świecie ♥️

    OdpowiedzUsuń
  9. No to teraz już dzisiaj wytrzymam na śniadaniu do jutra

    OdpowiedzUsuń