sobota, 13 października 2012

Powrót do korzeni

Dalej nie czuję się zbyt dobrze, niestety. Dzisiaj do południa ledwo chodziłam, dopiero potem poczułam się lepiej. Nos mam dalej zatkany, normalnie mi się z niego leje... Postęp jest taki, że już mogę mówić. Jutro jednak muszę już jechać do Niemiec, nie ma rady. Może w autobusie prędzej zasnę, skoro jestem chora? Wiecie, w Niemczech mam lotnisko 25 km od mojego miasta, a w Polsce 5 km od domu moich rodziców. Kiedyś Ryanair miał takie bezpośrednie połączenie i było to dla mnie super, bo leciałam praktycznie od drzwi do drzwi, a poza tym tanio. Ponad pół roku temu wycofali to połączenie i nie mam jak lecieć. Musiałabym jechać 150 km do Frankfurtu nad Menem i lecieć Lufthansą, a u nich bilet w jedną stronę kosztuje 300 euro... Dlatego jestem skazana na jazdę autobusem. Chciałabym częściej wpadać do Polski, ale jazda autobusem to bardzo długa wyprawa. Nie chce mi się tyle jechać i skutek jest taki, że jeżdżę do Polski raz na pół roku.

Nadal nie jem słodyczy. W domu były pralinki wiśniowe, ale nie zjadłam ani jednej. Teraz jest piernik, ale nie jem. Postanowiłam też całkowicie zrezygnować z pieczywa, nawet pełnoziarnistego i dzisiaj już go nie jadłam. Dzisiaj na śniadanie zjadłam gruszkę, banana i jogurt. Potem jeszcze jogurt i banana oraz obiad (mięso, ziemniaki, ogórek). Potem jeszcze kawałek domowej pizzy.

Opracowałam już kolejny etap diety. To będzie powrót do korzeni, bo rok temu właśnie na tej diecie wpadłam w pro Anę. W lutym i marcu też na niej byłam, potem było głodowanie na różnych produktach.

Tak więc:
- na śniadanie jogurt naturalny
- na drugie śniadanie jabłko
- na obiadokolację ryba z warzywami albo zupy
- zero pieczywa w każdej postaci
- zero batoników musli, owocowych
- zero musów dla niemowląt
- do picia tylko woda, herbata i kawa
- zero alkoholu
- zero jogurtów owocowych
- jabłka to jedyne dozwolone owoce
- zero ziemniaków
- zero smażonego jedzenia
- ok. godziny wysiłku fizycznego dziennie 

Z alkoholem to żadne wyrzeczenie, bo i tak prawie nigdy go nie piję.

Dzisiejsze śniadanie:

Jeszcze tu Wam pokażę, jak parę dni temu gotowałam zupę z warzyw i kurczaka. Ugotowałam dużo, bo dla całej rodziny. Oczywiście doprawiłam tylko ziołami, to po nabraniu prawie każdy dodawał sobie sól.


Z jednej strony nie chce mi się wracać do Niemiec, w domu jest fajnie. Zostałabym jeszcze z tydzień, cholera jasna. Niestety, w Polsce nie dane mi było normalnie żyć. W Niemczech znowu będę musiała przyzwyczaić się do samotności. U mamusi i tatusia jest fajnie.

W domu nie przesadzałam, nie zaczęłam się objadać. Poza tym w ogóle nie jadłam słodyczy i nie jadłam późnym wieczorem, więc myślę, że nie było tragedii.

Trzymajcie kciuki, żebym bezpiecznie dojechała. Jeśli tak będzie, to napiszę w poniedziałek wieczorem.

Na dziś przygotowałam dla Was zdjęcia Kate z różnych profili. Czy ona nie jest idealna? Marzę o takiej perfekcyjnej chudości. Ta sukienka jest pewnie w rozmiarze 34, a i tak nie jest obcisła. Na tych zdjęciach chudość szczególnie rzuca się w oczy:


13 komentarzy:

  1. Tak Kate jest wspaniale chuda. :)

    Trzymam kciuki abyś dojechała bezpiecznie. Ja też myślałam nad tym by wrócić do diety na której wpadłam w pro ana. Z jednej strony to dawało mi poczucie 100% kontroli, z drugiej nie wiem czy znów chce przez to przechodzić , teraz może sie to inaczej skończyć, możemy całkowicie sie w tym pogrążyć i nie widzieć cienia szansy na normalne jedzenie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym aspekcie masz rację, ale na tej diecie szybko się chudnie :)

      Usuń
  2. moje pytanie brzmi - po co ci taka dieta, Ty kobieta ktora jest szczupła ladna i wogole, po co ci ta dieta, taka rygorystyczna? no po co...
    i szerokiej drogi zycze ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja również życzę szerokiej drogi, mam nadzieję, że dojedziesz w jednym kawałku:)
    A dieta na której wpadłaś w pro anę jest bardzo dobra. Tak sądzę, bo eliminujesz praktycznie wszystkie węgle, zostają tylko dobre rzeczy od których się nie tyje.

    pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Szczerze, to nie rozumiem tej twojej diety. Przecież już wystarczająco schudłaś, na twoim miejscu trzymałabym wagę.
    Ale mimo wszystko zyczę powodzenia!
    Całuję:**

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieję, że ta autobusowa podróż nie da Ci się zbytnio we znaki i że dojedziesz w jednym kawałku.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przede wszystkim życzę Ci szybkiego powrotu do zdrowia Kochana!!!:*
    Reasumując, bardzo dobrze się trzymałaś jeśli chodzi o jedzenie w domu:* Dałaś radę i teraz wraz z kolejnymi postanowieniami na pewno znowu udowodnisz sobie, że jesteś silna!:) Trzymam kciuki za Ciebie;*

    ps. Podoba mi się opracowanie Twojego kolejnego etapu diety:D

    OdpowiedzUsuń
  7. Mogłabyś się dla nas zważyć teraz? To byłaby też dla nas informacja, jak organizm się zachowuje po takim zwiększeniu kalorii. Czy waga bardzo rośnie, czy nie. Czy warto robić sobie takie skoki.

    OdpowiedzUsuń
  8. szkoda, że wracasz do poprzedniej diety.. akurat jak Twój metabolizm pewnie się podkręcił. zważ się koniecznie we wtorek rano, jestem pewna że nic nie przytyłaś, a może schudłaś.
    szerokiej drogi ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. zazdroszczę opanowania w kwestii słodyczy! nowa dieta brzmi rygorystycznie, tamta chyba była lepsza bo teraz więcej ryzykujesz, że rzucisz się na jedzenie... no ale jeśli czujesz się na siłach to trzymam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wszędzie dobrze ale w domu najlepiej, to powiedzenie zawsze się sprawdza. Szkoda, że musisz wracać. Gratuluję CI tego opanowania przede wszystkim względem słodyczy. Nowa dieta jest trochę rygorystyczna ale na pewno skuteczna. Trzymaj się;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. Cześć. Jestem tu nowa. Zaglądam na twojego bloga od jakiegoś czasu. Lubie czytać Twoje posty i oglądać zdjęcia Kate pod nimi.
    Zajrzyj do mnie jak będziesz miała czas. Powodzenia. :)

    Przepraszam musiałam coś poprawić.

    OdpowiedzUsuń