W końcu mam chwilę, żeby napisać na moim kochanym blogu. Przepraszam Was za nieobecność w ostatnim tygodniu. Czułam się z tym bardzo źle, ale po prostu nie miałam czasu, żeby pisać.
Wiecie, że muszę walczyć o przetrwanie. Znalazłam jeszcze 2 osoby na korepetycje, uczę też moich starych klientów, poza tym pomagam dalej "mojej" babci, chodzę do szkoły, czasami przesiaduję u znajomych, przygotowuję lekcje. Jestem taka zabiegana, że chwilami boję się, że przewrócę się na ulicy. Zaczynam dzień o 8, a kończę o 3 w nocy, bo do późna przygotowuję materiały na korepetycje. Przez cały dzień biegam tu i tam. Między jedną a drugą aktywnością mam zwykle 15 minut czasu, a czasami wcale. Może miałabym trochę wolnego czasu, gdybym nie robiła wszystkiego tak dokładnie i sumiennie, ale ja nie umiem inaczej.
Nie mam czasu na jedzenie i jem byle co, a czasami nic. To ma też wady, bo jak czasami jestem u znajomych, to jestem taka głodna, że jem cokolwiek, co mi dadzą. Najważniejsze jest dla mnie jednak, że powinno mi wystarczyć pieniędzy na przeżycie. Nie chcę zapeszać, ale mam nadzieję, że wystarczy. Jeśli tak, to po raz pierwszy od dawna będę z siebie dumna.
Ten tydzień był jednak niesamowity z jednego powodu: w ogóle nie myślałam o diecie i o tym, że jestem gruba! To było naprawdę niezwykłe, bo po raz pierwszy od 1,5 roku zapomniałam o tym, że chcę jeszcze schudnąć. Nie patrzyłam krytycznie w lustro, bo nie miałam czasu. Nawet zapomniałam, że mam wagę. Dopiero dzisiaj zdałam sobie z tego sprawę. To jest naprawdę piękne. Jeśli dalej tak będzie, to może się od tego wszystkiego uwolnię??? Problem jest tylko taki, że nie wiem, czy tego chcę. Nie wiem, dlaczego nie myślałam o odchudzaniu, bo ja przecież zawsze jestem zabiegana i ten tydzień nie był wyjątkiem. Jakoś tak wyszło.
To jednak nie oznacza, że się obżeram albo że wracam do starych nawyków. Nadal oczywiście chcę schudnąć. W tym tygodniu na pewno coś schudłam, bo przecież bardzo dużo chodziłam, a poza tym mało jadłam. Czuję to po sobie. W sumie szkoda, że się nie ważyłam. Starałam się jeść same dozwolone rzeczy. Jeśli wpadło mi jakieś ciastko, to tylko u znajomych.
Wczoraj byłam tak strasznie zmęczona, że daję słowo: gdyby ktoś mnie wczoraj zapytał, jak się nazywam, to bym nie odpowiedziała. Usnęłam w sekundę, zresztą przez zmęczenie już w ogóle nie mam kłopotów z zasypianiem.
Dzisiejszy poranek był śliczny: w końcu miałam czas, żeby spokojnie zrobić sobie śniadanie. Spokojnie wzięłam prysznic, potem ugotowałam jajko, zrobiłam sobie kakao, a przy śniadaniu obejrzałam mecz tenisa. Było cudownie! Szkoda, że tylko w niedzielę mogę sobie na to pozwolić. Potem poszłam spokojnym krokiem do kościoła. Na początku tygodnia nieoczekiwanie spadł u nas śnieg i trzyma lekki mróz. Dzisiaj znowu padało. Śniegu jest kilka cm, a dla Niemców to tragedia. Gdyby tak pojechali na moje Podkarpacie w Polsce, gdzie jest -20 stopni w ciągu dnia i pół metra śniegu, to by tam nie przeżyli. Nawet dzisiaj w kościele była tylko 1/4 z tych osób, co zwykle. W tamtym roku w ogóle nie było tu śniegu, 2 lata temu też nie. Dlatego nie sądzę, żeby utrzymał się dłużej niż jeszcze kilka dni. Zresztą mi to nie przeszkadza, bo dla mnie to nawet nie jest zima. W Polsce miałam prawdziwą zimę. Tutaj to nic.
Przynajmniej dzisiejszy bilans zapisałam:
9:30 - jajko - 78
3 kromki chrupkiego - 81
kakao na słodziku - 60
12:30 - jabłko - 70
13:30 - kawa z mlekiem - 20
17:30 - 2 kromki chleba pełnoziarnistego - 150
kakao na słodziku - 60
Razem: 519 kcal.
W nadchodzącym tygodniu postaram się zapisywać bilanse, żeby potem je przedstawić. Teraz idę poczytać książkę, bo w tygodniu nie będzie na to okazji. Potem spać, bo jutro muszę wstać wcześnie. Zaległości u Was nadrobię jutro w nocy. Dziękuję za to, że jesteście i pamiętajcie o jednym: kiedy nie mogę Was odwiedzić, to i tak zastanawiam się, co u Was słychać i pamiętam o Was.
Dzisiejsze śniadanie:
Hehe :) Widzę, że nie tylko ja siedzę o takiej godzinie przy komputerze. Cieszę się, że znalazłaś czas dla siebie! Ale może powinnas troszkę przystopować? Troszkę odpocząć, sama piszesz, że jesteś zmęczona :( Wyobrażam sobie, jak bardzo. Tu babcia, tu swoje sprawy, tu znów coś innego. Mimo wszystko ja Ciebie podziwiam, silna kobieta, bierze życie w garść i wyciska z niego tyle, ile tylko się da! Brawo! :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia w następnych dniach, trzymaj się tam! I postaraj się chociaż trochę dłużej odpocząć. :*
Nie mogę przystopować, ale ja mimo wszystko lubię takie tempo :)
UsuńDasz radę! I z kasą, i z dietą. Szkoda, że pewnie ucierpi na tym Twoje zdrowie, bo pewnie za mało śpisz, i jak sama mówisz -jesz byle co. Ale mimo wszystko najważniejsze, że jestes szczęśliwa!
OdpowiedzUsuńMasz 100% racji. Nie myślałam o tym w ten sposób, ale zgadzam się z Tobą. Lepiej w takim razie, żebym nie miała tego odpoczynku :)))
OdpowiedzUsuńFajnie, że znalazlas czas dla siebie bo rzeczywiście masz go bardzo mało;) podziwiam Cię, że wytrzymujesz, a co najlepsze lubisz takie tempo;) na pewno dobrze Ci się wydaje, że schudlas, bo inaczej być nie może przy takim trybie życia;) szkoda tylko, że masz tak mało czasu na wypoczynek (przede wszystkim sen).. Życzę wytrwałości i dużo siły;* Ty sobie poradzisz i będziesz z siebie dumna! ;)
OdpowiedzUsuńJa z Ciebie już jestem;)
takie zabieganie tak jak mówisz ma swoje wady i zalety, ale osobiście chyba to wolę od przesiadywania całymi dniami w domu ( co też mi się zdarza ). Jeśli zapominasz o diecie a nadal ją trzymasz to chyba dobrze, dzieki temu można się skupić na innych rzeczach ;)
OdpowiedzUsuńale zbierasz nie tyle na przeżycie, co też na bilet do polski, co nie? czy to już nieaktualne?
OdpowiedzUsuńu mnie w luksemburgu mnóstwo śniegu i śnieżyce w nocy, już od tygodnia, pięknie jest :)
oj dobrze rozumiem co to znaczy brak czasu ostatnio. I w tej perspektywie masy obowiązków chociaż jedzenie schodzi na drugi plan i nie jest treścią większości naszych myśli. Cieszę się, że sobie radzisz, choć brakuje mi Twoich postów. Trzymam kciuki żeby się wszystko powiodło. Pozdrawiam Cię serdecznie!
OdpowiedzUsuńnie dziwię się, że nie pisałaś.. masz co robić. ale poniekąd wyszło Ci to na dobre, tzn. nie myślałam o diecie, swoim ciele.
OdpowiedzUsuńchciałabym mieć taką zimę, u mnie jest -15 i zamarzam, nie znoszę zimy.
trzymaj się, może znajdziesz czasem chwilę, żeby coś napisać częściej:)
Jejku, zazdroszczę takiej zimy. U Mnie jest okropnie dopiero.
OdpowiedzUsuńDobry bilans. Oby tak dalej :*
xoxo
To musiało być dla Ciebie dziwne - zapomnieć o diecie. Byłaś taka zabiegana, że na pewno w mig spalałaś wszystko co zjadłaś :)
OdpowiedzUsuńTo chyba jest taki okres, w którym jest bardzo dużo do zrobienia, bo też teraz tak mam :)
Nienawidzę zimy :(
Jej, wpadłam na Twojego bloga przez przypadek i zostałam oszołomiona.. Pochłonęłam na raz jeden post, drugi, całą Twoją historię, motywacje... I naprawde jestem na siebie wściekła.
OdpowiedzUsuńWiesz, w podstawówce i w gimnazjum byłam taka sama. Wszędzie pierwsza, wszystko musze robić perfekcyjnie, a najlepiej sama. Potem przyszło liceum i nie wiem, co się stało... Rozleniwiłam się. I kiedy widzę Twoje tempo życia mam wyrzuty sumienia. Podziwiam i dziękuję do skłonienia mnie do głębszych refleksji. Osobiście zaczynam z powrotem życie z Wami. Dodaję do wspiranych i trzymam kciuki,
http://solstichy.blogspot.com
Cudownie, ze zapominasz o diecie, a pomimo tego jesz tak malutko. Ciesze sie, ze znalazlas dodatkowe osoby na korepetycje. Na pewno jestes teraz bardzo zmeczona, ale mozesz czuc sie z siebie dumna. Robisz wszystko co w Twojej mocy, zeby zaoszczedzic troche pieniedzy.
OdpowiedzUsuńPrzez ten tydzien bardzo mi Ciebie brakowalo. Zastanawialam sie co u Ciebie slychac. Ale ciesze sie, ze jest juz lepiej :)
Trzymaj sie :)
Cudownie, ze zapominasz o diecie, a pomimo tego jesz tak malutko. Ciesze sie, ze znalazlas dodatkowe osoby na korepetycje. Na pewno jestes teraz bardzo zmeczona, ale mozesz czuc sie z siebie dumna. Robisz wszystko co w Twojej mocy, zeby zaoszczedzic troche pieniedzy.
OdpowiedzUsuńPrzez ten tydzien bardzo mi Ciebie brakowalo. Zastanawialam sie co u Ciebie slychac. Ale ciesze sie, ze jest juz lepiej :)
Trzymaj sie :)
Zdaje mi się że jest tu coraz pozytywniej, bardzo się cieszę , zwłaszcza że miałaś chwilę czysty umysł od diety. a w nocy lepiej się wyśpij! pózniej ponadrabiasz:)
OdpowiedzUsuńkeep going
jej, ale tempo... dziw, że się jeszcze trzymasz! dobrze, że choć na chwilę zapominasz o wadze, o diecie. Dobrze też, że masz chociaż tą niedzielę na odpoczynek i relaks, i na rzeczy które lubisz.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się Greto <3
Tylko się nie wykończ! Bilans boski ale musisz wiecej spać bo w końcu padniesz!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
cudowne masz bilanse :D
OdpowiedzUsuń