wtorek, 28 maja 2013

Jestem i trwam

Dawno tu nie pisałam, chociaż obiecałam sobie, że będę pisać regularnie. Nic nie poradzę na to, że po prostu nie mam czasu. Wstaję wcześnie rano, a kładę się o 2 albo o 3 w nocy. Przepracowanie daje mi się we znaki, ale to częściowo moja wina. Chyba jestem pracoholiczką (wróć - na pewno nią jestem). Przez cały czas myślę o Was i nieraz chciałam w nocy napisać, ale po prostu nie mam już wtedy siły. Dlatego dzisiaj zabieram się za to wcześniej, bo inaczej nigdy nie napiszę. 

Od ponad 3 tygodni leje. Czasami na chwilę wyjdzie słońce, ale potem znowu pada. I dobrze, bo nienawidzę lata i nie chcę, żeby przyszło. Nienawidzę upałów, wolę już ulewy.

2 tygodnie temu skończył się kurs, który prowadziłam w innym mieście. Był sukcesem, ale to nic dziwnego, bo Greta ma powołanie do uczenia i jeszcze nigdy nie zaliczyła porażki na tym polu. Uczestnicy chcą kontynuować od jesieni. Na dniach dostanę kasę za całość i zwrot kosztów dojazdu (jeździłam pociągiem). Oczywiście moja oszczędność nie pozwoli mi z tego wydać ani centa. Rozum nakazuje zachować pieniądze na czarną godzinę, bo takowa zawsze nadchodzi.

Od ostatniego postu zawaliłam w 2 dni:
a) 18 maja, kiedy byłam na spotkaniu u przyjaciół. Nie miałam zamiaru jeść nic zakazanego, ale piliśmy wino i nie chciałam się upić. Nigdy w życiu nie byłam pijana i nie mam zamiaru dowiedzieć się, jak to jest. Dawno temu przysięgłam sobie, że nigdy się nie upiję i tego się trzymam. Miałam wtedy ochotę na wino, więc zjadłam tam 3 kanapki i kawałek pizzy, bo inaczej na pewno bym się upiła.
b) 21 maja, czyli zeszły wtorek. Starsza pani, której pomagam, miała urodziny. Babcie zaczynają świetować koło 11 rano. Ja tam byłam cały dzień i pomagałam: otwierałam drzwi, podawałam, kroiłam, zmywałam. Międzyczasie siedziałam też z nimi. Przez cały dzień przewinęło się około 50 osób. Jedni zostawali dłużej, inni siedzieli tylko chwilę. Zjadłam wtedy trochę ciasta i wypiłam szampana.

Poza tym każdy dzień był idealny.  Za to moja przyjaciółka nie radzi sobie z dietą. Już kiedy schudła kilogram, to zrobiła sobie dzień wolny od diety, z którego zrobił się ciąg. No cóż, ona wmawia sobie, że może jeść ciasta, "bo są lekkie" i że lody pomagają jej na migrenę. Widzę, że się poddała. Nie rozumiem tego, bo ja NIGDY się nie poddaję. Jeśli coś robię, to albo dobrze, albo wcale. Dieta to dla mnie stan naturalny. No ale trzeba chcieć.

Teraz dużo czasu spędzam w towarzystwie starszych osób. Wymyśliłam sposób i od teraz już nikt nie będzie mnie namawiał do jedzenia ciasta. To już działa, gdyż mówię wszystkim, że lekarz zabronił mi jeść słodyczy, bo mam złe wyniki badań. Kiedy mówiłam, że nie mam ochoty, to ludzie dalej mnie namawiali i musiałam 100 razy odmawiać. Kiedy teraz mówię, że mi nie wolno, to mam przynajmniej święty spokój. To mi potrzebne, bo za tydzień idę na spotkanie wspólnoty w kościele i na pewno będzie ciasto, a od czasu do czasu spotykam się ze znajomymi czy przyjaciółmi. Poza tym popatrzcie na bilans z niedzieli: są tam 2 kanapki. Byłam na spotkaniu towarzyskim, na którym inni jedli ciasto (szarlotkę). Ja powiedziałam, że mi nie wolno, to od razu zapytali, co mi wolno jeść. Wymieniłam kilka produktów i zrobili mi całkowicie dietetyczne, pyszne kanapeczki :)

Dziwię się samej sobie, gdyż w ogóle nie jestem głodna. W ogóle nie głoduję. Kiedyś najtrudniejszy czas to był dla mnie od 10 do 14, bo wtedy byłam głodna bez względu na wszystko. Teraz wszystko mnie szybko napycha. Przez cały czas czuję się najedzona. Nie mam na nic ochoty i jem tylko dlatego, że muszę. Myślę, że jedną z tajemnic sukcesu jest fakt, że na śniadanie zawsze jem jajko i pełnoziarniste pieczywo. Czasami nie jem nic już po 14 czy po 15 i chociaż kładę się spać o 2 albo o 3 w nocy, to ani przez chwilę nie czuję głodu i dlatego nie myślę o jedzeniu. Często zmuszam się do jedzenia, bo muszę mieć siłę do pracy.

Kolejną tajemnicą sukcesu jest fakt, że mam bardzo dużo ruchu. Nie mam czasu na bieganie, ale na co dzień bardzo dużo chodzę i biegam od jednego punktu miasta do drugiego. Jak dobrze nie mieć prawa jazdy!!! Chyba jednak lepiej, że nigdy go nie zrobiłam i że nie mam takiego zamiaru. 

Dzisiaj byłam na szkoleniu. Wygłosiłam prezentację i zakończyłam kurs, który robiłam od września. Dostałam certyfikat. Prezentacja była sukcesem, chociaż mówiłam całkowicie spontanicznie. Byłam zadowolona, bo potem wywiązała się dyskusja. Widziałam, że się podobało. Poza tym znam się na temacie i nie stresowałam się.

Przedstawiam bilanse z ostatniego tygodnia:

22.05. - środa
9:30 - twaróg 0,4% 200 g ze szczypiorkiem - 150
bułka pełnoziarnista - 150
12:00 - 2 ziemniaki, surówka z pomidorów, 4 plasterki szynki - ok. 280
sok pomarańczowy - 50
13:00 - jabłko - 70
15:30 - kawa z mlekiem - 20
16:30 - zupa z buraków - 150
18:00 - kawa z mlekiem - 20
Razem: 890 kcal


23.05. - czwartek
10:20 - bułka pełnoziarnista - 150
jajko - 80
mały pomidor - 15
12:00 - kawa z mlekiem - 20
13:30 - mus dla niemowląt brzoskwinia/marakuja 190g - 109
15:00 - warzywa - ok. 200
kawa z mlekiem - 20
Razem: 594 kcal


24.05. - piątek
9:00 - bułka pełnoziarnista - 150
jajko - 80
mały pomidor - 15
12:30 - jogurt naturalny 200 g - 122
truskawki 250 g - 70
baton proteinowy - 90
kawa z mlekiem - 30
15:00 - warzywa - ok. 150
kawa z mlekiem - 30
Razem: 703 kcal


25.05. - sobota
8:00 - bułka pełnoziarnista - 150
jajko - 80
2 małe pomidory - 30  
baton proteinowy - 90
11:30 - kawa z mlekiem - 30
13:30 - mięso, kapusta - ok. 400
małe jabłko - 50
Razem: 830 kcal


26.05. - niedziela
9:00 - kawa z mlekiem - 30
10:30 - bułka pełnoziarnista (150) z twarogiem (20)
jajko - 80
mały pomidor - 15
12:15 - jogurt naturalny 200 g (122)
truskawki 250 g - 70
2 morele - 42
15:30 - 2 kromki chleba orkiszowego z pasztetem - 220
2 plasterki szynki - 80
4 kawy z mlekiem - 120
Razem: 949 kcal


27.05. - poniedziałek
8:30 - 2 kromki chleba razowego (140) z twarogiem (20)
mały pomidor - 15
jajko - 80
1 mentos - 12
13:45 - jogurt naturalny 200 g (122) z łyżeczką otrębów pszennych (5)
truskawki 250 g - 70
2 morele - 42
17:00 - kawa z mlekiem - 20
2 kromki chrupkiego - 54
Razem: 580 kcal


28.05. - wtorek
6:30 - bułka pełnoziarnista (150) z twarogiem (20)
jajko - 80
mały pomidor - 15
9:00-10:00 - 2 kawy z mlekiem - 60
12:30 - jabłko - 70  
3 morele - 63
15:30 - twaróg 0,4% 200 g - 146
Razem: 604 kcal


Jak zwykle jeszcze zdjęcia:




Odwiedziłam kilka Waszych blogów, ale nie wyrobiłam się ze wszystkimi. Obiecuję, że nadrobię zaległości.

20 komentarzy:

  1. Czesc piekna, bardzo bardzo chuda Greto ^^
    Jestes... taka perfekcjonista, co ja bym dala zeby miec taki charakter... ja nawet nie umiem sie wziasc do nauki jak mam sprawdzian... a ty nawet w sylwestra sie uczysz...
    Pomagasz, zawsze, wszystkim.
    Nie uskarzasz sie nigdy, tylko jak cos idzie zle probujesz to poprawic.
    Wazysz aktualnie 51.8 ?
    No to prawie juz jestes u celu, wiem ze ty nigdy nie odpuscisz, i dlatego jako jedna z niewielu nas, bedziesz chudziutka ^^
    Pozdrawiam, no i.. powinnas wzasc sobie 1 (!! TYLKO JEDEN) dzien wolny, zeby sie chociaz wyspac, kobieto ^^
    Napewno nie umrzesz od jednego dnia :)
    trzymaj sie, piekna ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt, że nigdy nie odpuszczę. Jeśli coś robię, to tylko porządnie :)

      Usuń
  2. No cóż, nie każdemu się udaje trzymać dietę do końca. Ja, gdy to wszystko zaczynałam zważyłam się tylko na początku, a później robiłam swoje. Chyba dopiero po miesiącu się zważyłam i zobaczyłam 9 kg mniej. Cieszyłam się, ale nigdy jakoś nie pomyślałam, żeby zrobić sobie wolne od diety. Nawet w nagrodę za tyle dni i te kg mniej. To chyba sprawa naszej woli i tego w ilu procentach chcemy zrzucić kg. Czasem jest tak, że chcemy, bardzo chcemy, ale nie możemy, ale to już inna sprawa.
    Super, że nie czujesz głodu i idzie ci tak dobrze. A tymi dwoma dniami się nie przejmuj - zdarza się. Ważne, że dalej trzymasz dietę.
    Powodzenia :)

    http://you-have-to-be-strong.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja raz na jakiś czas potrzebuję dnia wolnego, bo jak się wtedy najem słodyczy, to potem już mi się nie chce :)

      Usuń
  3. A ja nawet ostatnio o Tobie myslałam, że coś zaginęłaś nam :)
    Fajnie ,że już jesteś. :)
    Podziwiam Cię za wytrwałość w diecie, masz piękne bilanse :)
    A tymi dwoma dniami się nie przejmuj (chociaz pewnoscia sie nie przejmujesz..)
    Co do koleżanki to cóż... Ja tam nie rozumiem... Sama szybko się ogarnęlam jak 4 kg przytyłam... Wtedy własnie pwostał mój blog i talk trwam do dzis.
    Może ona też to zrozumie i wezmie sie za siebie. :)

    No nic, pozdrawiam Ciebie serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Tymi dwoma dniami się nie przejmuj ważne że inne dni byłymiały ładne bilanse.
    51.8 to już ładna waga nie mg sie doczekać nowej notki .

    OdpowiedzUsuń
  5. Wciąż Cię podziwiam za tak małe i skrupulatne bilanse:) tutaj nawodziepisane.blogspot.com przeniosłam się na nowego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pieniądze na czarną godzinę zawsze trzeba mieć ale czasami dobrze zrobić sobie małą przyjemność ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. za każdym razem gdy odwiedzam twojego bloga jestem pełna podziwu jeśli chodzi o bilans, notkę etc. Oby tak dalej kochana, trzymaj się ;**

    OdpowiedzUsuń
  8. Trzymam kciuki za Ciebie, Ty trzymaj za mnie:) na wzloty i upadki jesteśmy po prostu spisane, ale od nas zależy, czy podniesiemy głowę do celu, czy wzrok pozostanie spuszczony na nieidealne uda i talerz pełen wyrzutów sumienia.
    I jestem pod wrażeniem dokładności i solidności na Twoimblogu! Te zdjęcia to cudo!

    Wpadnij do mnie;)

    OdpowiedzUsuń
  9. miłop cyztac wpis perfekcjonistki- ja również taka jestem- to co robię, musi być idealne, ale nie mam takiej siły jak Ty- popadam czesciej w dołki, chodze podłamana. pracuję nad tym. nie nazwyaj godziny czarną, bo to tak, jakbys się nastwiala na zle czasy!!! nazwijją "wspaniałą godziną"! taka radaz ksiażki o bogaceniu się, jaką własnie czytam. pamietaj, ze sen jest wazny i trzymaj sie chudzinko

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej Greta, chciałam tylko powiedzieć, że wróciłam z nowym blogiem
    http://myfitzcarraldo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. oooo ale pyszności! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziękuję Ci, że jesteś! Nikt nie potrafi mnie tak motywować jak Ty! Gdy czytam Twoje posty to myślę tylko "ja też chcę być taka. muszę też to zrobić tak samo" :)
    Może nie odkładaj pieniędzy na czarną godzinę, ale na marzenia? Czy to nie brzmi o wiele lepiej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że jakoś Cię motywuję. Zawsze mam nadzieję, że ten blog daje coś innym.

      Ja jestem realistką i jeśli czarna godzina nie nadejdzie, to odłożę pieniądze na emeryturę :)

      Usuń
  13. DOKLADNIE to samo moglabym powiedziec tobie. Nie ma sensu w religii, sa tylko pieniadze, i sory, ale "Bog" musialby byc *********** gdyby istnial :) I jak dla mnie Ci ktorzy ladnie sie modla, szukaja tylko wymowki na swoje grzechy. Powinnismy sami odpowiadac za swoje czyny, a nie zaslaniac sie bogusiem. A jak ktos mnie nazywa grubasem, to musze to zaakceptowac, bo tak jest. Wiec jak ktos za 50 lat nazwie mnie staruchiem, to przeciez prawda bedzie -.- dlaczego mialobyb byc mi nie milo.
    Sory ze Cie urazilam, ale wiedzialam ze kogos uraze, wiec sie na to przygotowalam. nie znam wszystkich katolikow, ale spojrz na swiat, jak mozesz wiezyc w Boga ?! No jak ?! Nigdy nie pojme tak "latwego" zycia jakie prezentuje religia, i tych wszystkich wymowek, za duzo w zyciu przeszlam zeby wierzyc w boga.
    Mam nadzieje ze przyjmiesz przeprosiny. A jak nie, to szkoda :) Nie mam zamiaru sie klocic :P

    OdpowiedzUsuń
  14. Witam, jestem pierwszy raz na Twoim blogu, ale zauważyłam że mamy taki sam wzrost i podobną wagę - tylko że Twoja jest mniejsza ...
    Te potrawy wyglądają strasznie apetycznie i zdrowo ;D
    Nie poddawaj się !
    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  15. dokładnie, trzeba isę pogodzic z ciagła krytyk aludzi, tylko że to jest moja obsesja- zawsze b. się martwiłam tym, co ludzie soebie o mnie myslą i przejmuję sie opinią dosłowanie KAŻDEGO...to bardzo męczące i mam nadzieję to keidyś zwalczyć. ale kiedy złośliwość dotyczy mojej rodziny, to chyba miłośc wygrywa i autentycznie jestem w stanie prawie całkiem to ignorowac, co jest niesmaaoiwtym wyczynem jak dla mnie.
    ostatnio będąc tu przeczytałam dokąłdnie Twoją motywację i historię- byłam pełna zachwytu co do motywacji i pełna wzruszenia co do hitorii. też sobie myślę, że gdybym nie zcażęła eksperymentowć z dietami a wcześniej objadać się słodyczmi by zajeśc samotność po przeprowadzce do innego miasta, mój metablozm byłby zupełnie inny... Trzymaj się:*

    OdpowiedzUsuń
  16. Jedzenie wygląda ślicznie ;)
    Jesteś moją wielką motywacją. Tyle razy odmawiałaś tego ciasta!
    Trzymaj się chudo :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Zawsze podziwiałam Cię za samokontrolę i silną wolę i znowu mi udowodniłaś, że można wszystko.
    Gratuluję zakończenia kursu. ;)
    Bardzo dobrze wymyśliłaś z tą wymówką żeby nie jeść ciasta. Bynajmniej nie musisz się tłumaczyć nikomu i mówić po kilkanaście razy, że nie masz ochoty jeść.
    Pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń