czwartek, 2 sierpnia 2012

335 / Food doesn't get me

"Zwycięstwo odnoszą najbardziej wytrwali" - Napoleon

Wróciłam z biegania, umyłam się, natarłam się balsamami i zasiadam do bloga, czyli nieodzownego elementu wieczoru.

Dzisiaj znowu wstałam późno. Napisałam artykuł na moją stronę germanistyczną. Potem czytałam. Skończyłam wczoraj „Niecierpliwość serca” Stefana Zweiga – czytałam po niemiecku. Teraz czytam „Wyznania zakupoholiczki” po angielsku. Świetna książka. Za kilka dni o niej napiszę, na pewno Was to zainteresuje, bo perypetie bohaterki z zakupami przypominają mi perypetie z odchudzaniem. Na 100% moja analiza problemu do Was przemówi. Książka jest o wiele lepsza niż film i wiele rzeczy się różni (ale film też mi się podobał). Nareszcie mam czas na czytanie, takie są „zalety” bezrobocia i samotności. Tę książkę kupiłam już prawie rok temu, w końcu mogę przeczytać. Mam tu jeszcze mnóstwo dawno kupionych książek, które czekały. Teraz się doczekały.

Nieraz martwiłam się o pieniądze, ale teraz jest gorzej niż kiedykolwiek. Mam jeszcze trochę euro, ale nie mogę ich wydać, bo muszę mieć pieniądze na rachunki. Zapłaciłam czynsz za sierpień i nie zostało mi już prawie nic. Policzyłam, że na zakupy będę mogła pójść dopiero 18 sierpnia. Wtedy powinnam już mieć jakieś pieniądze. Zaleta jest taka, że do tego czasu nie kupię jedzenia. Mam jeszcze kilka jogurtów, kilka jajek, otręby owsiane i pszenne, trochę ziaren komosy, brązowy ryż, zupę w puszce. Aha, mam jeszcze litr mleka. Powinno wystarczyć na ten czas. I tak już w tej chwili jem przeterminowane jogurty. W smaku i zapachu są dobre, więc spoko. Najgorsze tylko, że herbata miętowa mi się kończy. Będę musiała pić czarną, a nie przepadam za nią. Kupiłam ją kiedyś tylko po to, żeby mieć dla gości. Muszę oszczędzać też szampon do włosów, nie mogę go walić tak dużo na jeden raz. No cóż, mogę myć teraz włosy co 2 dni, bo przecież nigdzie nie wychodzę. Tylko wieczorem na bieganie, a wtedy fryzura nie ma znaczenia. Została mi też tylko jedna saszetka kawy. Cholera, nawet na opakowanie miętowej herbaty, które kosztuje mniej niż 1 euro, nie mam kasy… Najgorsze, że nie mam już jabłek. Mam straszną ochotę na nektarynkę albo na pomarańczę. Na razie mogę tylko o tym pomarzyć. Aha, mam jeszcze herbatę na pobudzenie apetytu, którą kupiłam, jak kiedyś byłam chora, ale wiadomo, że nie będę jej pić.

Jeśli w przyszłym tygodniu nie wpłynie mi zasiłek, to poproszę rodziców o przelew. Byłby to pierwszy raz. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Zawsze jak dzwonię z mamą i mnie pyta, czy mam pieniądze, to mówię, że tak. Nie chcę, żeby moja rodzina się martwiła.

Poszłabym sobie kupić jakieś ciastka. Nie myślę o jedzeniu, ale mimo to od kilku dni mam straszną ochotę na czekoladowe cookies. Prawda jest jednak taka, że nie mam pieniędzy nawet na jedną gałkę lodów, nie mówiąc o ciastkach. No cóż, przynajmniej mam gwarancję, że przez następne tygodnie bez problemu będę trzymać dietę, bo nawet nie mogę sobie kupić nic zakazanego.

Bilans:
12:15 – kawa z mlekiem – 30
2 wafle ryżowe – 52
14:10 – kawa z mlekiem – 30
jogurt naturalny 150g, kilka wiśni – 60
16:00 – pomidor – 26
18:10 – owsianka: 4 łyżki otrębów owsianych (100) i 100 ml mleka 0,3% (37)

Razem: 335 kcal.

Miałam dzisiaj napisać coś więcej o motywacji, ale nie chcę, żeby ten post był za długi, więc jutro napiszę :)

Wieczorem biegałam przez 50 minut. Strasznie mi się nie chciało, ale pomyślałam sobie, że muszę i że nie ma wymówek. Skoro fizycznie czuję się dobrze, to tym bardziej nie ma wymówek. Bardzo dobrze mi się biegało.


7 komentarzy:

  1. ja rowniez chcialam dzis pobiegac, ale nie wyszlo- glodowka zupelnie wykonczyla mnie pod koniec dnia. Podziwiam, ze Ty mialas sile na 50 minutowe bieganie, mam nadzieje, ze ja tez znajde na to energie..

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie biegałam, bo trochę kreciło mi się w głowie, ale za to zrobiłam cwiczenia na brzuch.

    50 minut biegania to bardzo dużo. Ja biegam zawsze srednio 30-45minut. Takze 50...Nooo - jestem z Ciebie dumna:)

    Nie martw się ja ostatnio zjadłam dwa jogurty ktorych termin minal miesiac temu. Były dobre wiec co mi tam:P Po prostu za duzo nakupiłam i zapomniałam o nich. A ze sa dietetyczne. Jeszcze chyba mam dwa w lodowce. Jak skoncze diete płynna to sprawdze czy sie nadaja do jedzenia.
    Od tego sie nie umiera :P:P

    Ja ogolnie nie lubie czytac ksiazek, ale chcialam sobie wypozyczyc jakies na wakacje a tu jak na złosc - remontuja bibliotekei 3eba bylo wszystkie ksiazki oddac, bo na nowo robia chyba spis i przenosza ksiązki....

    Chudnij:) Chudniemy dalej:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zostawiłam Ci jeszcze krótką "litanię" pod Twoim komentarzem u mnie na blogu:):)

    OdpowiedzUsuń
  4. 50 min? Gratulacje :). Napisałaś ,że poszłabyś sobie kupić ciastka i masz wielka ochote na nektarynkę. Myślę ,że lepiej byłoby wydać pieniadzę na owoc niż na ciastko ! :).

    Chudnij ; *

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie - mam ochotę na ciastka, ale nie kupuję ich. Zdecydowanie wolę owoce, ale na nie i tak nie mam teraz kasy.

      Usuń
  5. strasznie długo biegałaś, gratuluję! nawet dobrze że nie masz kasy na jedzenie, ja w domu mam po prostu górę żarcia. możesz u mnie znaleźć dosłownie wszystko ale przecież My nie uginamy się pod czymś tak przyziemnym i beznadziejnym jak jedzenie. trzymaj się i nie jedz ciastek ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiepsko, że masz takie problemy z kasą :( ja teraz kupiłam 'Dziewczynę z poczty' Zweiga, przeczytam jak tylko skończę inną książkę :) trzymaj się tam mimo wszystkich problemów :*

    OdpowiedzUsuń