Załatwiłam wszystko, co miałam załatwić. Popołudniu byłam u dentysty. Od marca leczę zęby. Ten ostatni jest najgorszy, bardzo skomplikowany. Dzisiaj to już była piąta wizyta z nim. Mimo lekarstwa, jakie miałam włożone przez ostatnie tygodnie, dalej nie wszystkie nerwy obumarły. Mimo znieczulenia bolało. Dentystka powiedziała więc, że włoży mi do tego zęba jeszcze inne lekarstwo. Następną wizytę mam za 3 tygodnie. Mam nadzieję, że wszystkie nerwy będą już wtedy martwe. Co za złośliwy ząb... To pewnie moja wina, bo wcześniej półtora roku nie byłam u dentysty, a przecież zęby bardzo mi się psują. Od zawsze mam z nimi duże problemy. Po wizycie u dentysty weszłam do obuwniczego. Widziałam śliczne buty, przymierzyłam i pasowały na mnie. Szkoda, że nie mam pieniędzy, żeby je kupić. Mam nadzieję, że jeszcze będą, kiedy będę mieć pieniądze. Są naprawdę śliczne.
Teraz czas na pozytywne zmiany, jakie zaobserwowałam w ciągu
ostatniego miesiąca w mojej figurze:
- zdecydowanie szczuplejsza twarz
- wyraźnie mniejsze boczki
- mniej wypukły brzuch
- coraz bardziej wystające obojczyki
- żebra zaczynają wystawać
- brak fałd na brzuchu
- mniej tłuszczu na plecach
No i tu chciałoby się powiedzieć: znowu. Tak samo miałam pod
koniec marca, byłam wtedy już tak blisko celu. W kwietniu i w maju spieprzyłam
sprawę. Jadłam codziennie tyle słodyczy, że przytyłam parę kg. Kilogramów,
które wcześniej zrzuciłam. Bardzo tego żałowałam, dlatego tym razem na to nie
pozwolę. Miałam nauczkę i teraz nie zmarnuję tego, co powoli osiągam tak dużym
wysiłkiem.
Dobrze, że w czerwcu się pozbierałam. Wtedy jeszcze czasami
zawalałam, ale coraz rzadziej. Zrobię WSZYSTKO, żeby osiągnąć jeszcze więcej.
Nadal będę walczyć. Nie poddam się. Cel uświęca środki.
Jeśli to będzie konieczne, to nie będę nic jeść przez parę dni.
Wczoraj wieczorem oglądałam swoje zdjęcia z zeszłego roku,
kiedy ważyłam ok. 65 kg. Boże, co ja wtedy sobie myślałam? Otłuszczone ramiona,
sadło, wałki na brzuchu, gruba twarz. Nie, to był jakiś koszmar. A wtedy się
sobie podobałam! W sierpniu zeszłego roku wszystko się na szczęście zmieniło,
od tego czasu jestem pro Ana.
Wczoraj założyłam moją czarną sukienkę w rozmiarze S, którą
kupiłam w marcu. Byłam w szoku, bo naprawdę nieźle w niej wyglądam. Jest dosyć
obcisła. Jeszcze w maju wyraźnie było w niej widać boczki, a teraz już wcale.
Rękawy nie są już obcisłe. Potem założyłam inną sukienkę w S i też była
idealnie prawa. Takie chwile sprawiają, że wiem, że warto dalej walczyć. Jestem
również szczęśliwa, że znowu mieszczę się w spodnie i żakiet w 36. A dżinsy są zdecydowanie luźne.
Dlatego nie będę na razie jeść więcej. Wiecie, jaki jest w dużej mierze mój klucz do sukcesu oprócz
silnej woli? Nie myślę już o jedzeniu. Wcześniej użalałam się nad sobą.
Narzekałam, dlaczego nie mogę jeść słodyczy, lodów albo pizzy, chociaż inni
jedzą. Narzekałam, że tyle poświęcam, podczas gdy inni nie mają pojęcia, co to
są kalorie i jedzą to, na co mają ochotę. Niedawno postanowiłam skończyć z
użalaniem się nad sobą. W ogóle nie myślę o jedzeniu. Nie myślę o tym, co bym
zjadła. Nie oglądam już zdjęć jedzenia w Internecie. Kiedy przechodzę koło
piekarni albo cukierni, to nawet nie
dopuszczam do siebie myśli, że mogłabym coś tam kupić. Po co? Żeby mieć potem
wyrzuty sumienia? Dziękuję bardzo! Niech inni tyją, ja nie mam takiego zamiaru.
Bilans:
8:30 - kawa z mlekiem - 30
3 wafle ryżowe - 78
10:45 - kawa z mlekiem - 30
14:00 - jabłko - 70
18:00 - zupa grzybowa z puszki 390 ml - 200
Razem: 408 kcal.
Nie dam dzisiaj rady biegać, bo boli mnie ząb, a od niego głowa. Teraz pójdę przynajmniej na spacer.
no właśnie, oni jedzą ale potem są grubi. zresztą jest wiele innych przyjemności niż jedzenie. po za tym uszczęsliwiło by Cię to na kilka sekund a później wyrzuty byłyby nie do wytrzymania. super bilans, oby tak dalej. dąż do perfekcji i fajnie że efekty są już zauważalne ;*
OdpowiedzUsuńod jednego pączka czy czekolady raz na jakiś czas się nie utyje, od racjonalnego odżywiania się nie tyje. od napychania się i niejedzenia (bo w końcu trzeba będzie zacząć jeść) się tyje. to przecież logiczne, proste i oczywiste. nie zastanawiało Cię to dlaczego jedząc b. mało w czerwcu i lipcu schudłaś tak mało? bo 3kg to bardzo mało jak na taką ilość jedzenia. a wg mnie wcale dużo w kwietniu i maju nie jadłaś, czytałam Cię regularnie i z każdego dnia właściwie spisywałaś bilans. oscylowały wokół 1000kcal, niektóre go przekraczały - to i tak jest niewiele, ba, 1000kcal to jest za mało dla człowieka... hm, no ale o tym sama wiesz. przykro mi tylko, że otłuszczasz swoje organy wewnętrzne i chudniesz z mięśni, a cały ten tłuszcz pozostaje. i nawet jak będziesz ważyć 45kg to on będzie i będzie sobie wisiał, bo nie będzie miał ładnych mięśni, żeby ciało było jędrne i ładnie wyglądało ;)
OdpowiedzUsuńdostałaś mojego maila? ;)
To fakt, że w kwietniu i maju były dni, kiedy dużo nie jadłam, ale były też dni, kiedy się opychałam. Było ich zdecydowanie za dużo. Jeśli chodzi o czerwiec, to nie sądzę, żebym coś wtedy schudła.
UsuńA w mailu pisałaś o anonimach? Bo nie jestem pewna, czy to od Ciebie.
tak ;) tylko z innego konta wysłałam :P
UsuńOdpowiedziałam :)
Usuńdziekuje za komentarz.. chcialam dodac ze ostatnio jak zjadlam za duzo to potem lecialam do wc :/ niestety potrafie bardzo dobrze wymiotowac, i to mnie wszystko jeszcze bardziej przeraza. ze nie ma czegos takiego jak umiar, ze teraz albo nie jem nic nie pije nic, albo mysle co zjesc, zobacze jakies zdjcie w sieci, zjem coś, zaplanuje uczte, zjem wszystko, a nawet wiecej, przeciez 1000kcal to duzo, a ja moge wiecej.. dużo aż jest mi tak nie dobrze.. no i pomyslalam ze Ci o tym napisze :)
OdpowiedzUsuńa co do twojej notki to zaraz przeczytam ;] tylko idę do kuchni bo woda sie zagotowala na herbatkę ;D
Hm, nie pisałaś u siebie o tym. Wymiotowanie niestety nie jest skuteczne. Wiem, bo to przerobiłam. Nigdy nie pozbędziesz się wszystkiego, takie jest moje zdanie. Silna wola to jedyny skuteczny sposób, niestety nie ma innych.
Usuńwdzialam twoje zdjecie, i powiem ci ze "szukac efektow miesiecznej diety" jest hmm.. dziwne wg mnie, bo Ty jesteś pięna i bardziej powiennas pracować nad swoim mysleniem i akceptacją :) wiesz prawda? jesteś śliczna:)
OdpowiedzUsuńa wg mnie Ty powinnas prowadzić 100% zdrowy tryb zycia, taki idealny, cwiczyc, zdrowo jesc, i nie tyć nie chudnąć. takie moje zdanie :)
Dziękuję :* niedługo znowu wrzucę zdjęcia. Mam nadzieję, że za jakiś czas będę prowadzić zdrowy tryb życia.
Usuńzmiany baaardzo pozytywne ;) nie myśleć o jedzeniu .. albo uznać to za coś czego po prostu się NIE ROBI - ja czasami nawet sobie z tego żartuje, jestem w sklepie z siostrą i pytam ze smutną miną czy mi kupi drożdżówkę bo nie mam portfela, ona nie zastanawiając się mówi ' ..tak jasne' a po paru sekundach ' CO?! ' i się śmieje ;))
OdpowiedzUsuńciekawe zasady, również postaram się wprowadzić je w życie. Też chciałabym być na etapie kiedy nie myślę o jedzeniu, ale dopiero zaczynam swoją drogę do idealnej sylwetki. Pozdrawiam i życzę powodzenia ;)
OdpowiedzUsuńnajważneijsze, że widać efekty. Czekam żeby zobaczyć je u mnie i wtedy powoli wracać do zdrowego zycia i większej ilosci jedzenia, bo czuję, że już jest ciężko. Wytrzymuję kilka dni jedząc po 500kcal, po czym zjadam trzy razy tyle i oczywiscie tyję. Czekam na to 50 kg i będę powolutku wracać. A Ty jak widzisz powrót?
OdpowiedzUsuńhttp://do-not-falter.mylog.pl/
Niezłe efekty. A zdradzisz nam swoje wymiary włłącznie z obwodem uda?
OdpowiedzUsuńMoże się odważę za jakiś czas :) z obwodów niektórych części ciała jestem zadowolona, z innych kompletnie nie.
UsuńTeż miałam czas, gdzie jedzenie mnie nie ruszało i rzeczywiście w sklepie na półkach nie sprawia mi żadnego problemu moghę koło nich chodzić, patrzeć, ale nic nie zapakuję... Problem zaczyna się, kiedy całe słodkie leży przed oczami i ciągła walka z myślami. Dlatego na diecie łatwiej mieszkać samemu, albo z kimś na diecie, w moim przypadku P., jada chleb z boczkiem i chipsy niemal każdego dnia przed spaniem.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zauważasz różnice i widzisz, że jesteś rzeczywiście chuda.
Ja też widze zmiany w wmoim wyglądzie i to mnie motywuje pomimo tego, że czasami cos pojdzie nie tak.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że kupisz sobie te buty i potem pokazesz na blogu:):)
Mnie jedzenie czasem tylko rusza. Musze sie nauczyc tak mysleć jak Ty, a wiem, że potrafię.
Chudnij:):*
Juz umieściłam zasady na blogu:) Dziękuję.
OdpowiedzUsuńTak sobie jeszcze myślałam z tymi mentalnymi bliźniaczkami:P
Wiesz...wszystko jest możliwe - kto wie:)
3maj się kochana:)
doskonale znam to uczucie, kiedy po osiągnięciu upragnionego celu jeden głupi błąd wszystko zaprzepaszcza. straszne uczucie, wyrzuty sumienia.. miałam tak wiele razy i dlatego postanowiłam spróbować bloga "odchudzającego", że tak powiem, może coś pomoże ;) szczerze współczuję zęba, nie cierpię chodzić o dentysty, a jeśli sprawa jest skomplikowana to już w ogóle. ale wtedy mniej się je ;D
OdpowiedzUsuńjednak 400kcal to trochę za mało, powinnaś jeść więcej.
trzymaj się!
ja strasznie boję się dentysty.. i rzadko go odwiedzam ale wiem jakoś boje się tego bólu... ogólnie mam przykre wspomnienia związane z dentystami ;p więc podziwiam cię za wytrwałość i odwagę ;)
OdpowiedzUsuńBilans jak zawsze piękny ;)
OdpowiedzUsuńA z tym dentystą to nie zazdroszczę, sama powinnam się niedługo wybrać, ale jakoś mi się nie śpieszy.
To wspaniale, że pasują na ciebie te ciuszki. Uważaj, bo jeszcze chwila, a będą za duże ;)) Chciałabym by wkrótce u mnie zagościły takie postępy jak u ciebie.
A mam jeszcze pytanie. Ćwiczysz jeszcze coś czy tylko biegasz?
Na razie tylko biegam :)
Usuń