Powiedziałam jeszcze trochę grzechów i potem przeszłam do odchudzania. Chciałam to wyznać, bo przecież księdza mogę okłamać, ale Boga nie okłamię. Poza tym spowiedź z kłamstwem byłaby świętokradztwem i nie liczyłaby się. Powiedziałam więc wszystko i powiedziałam też, że na razie nie mam siły tego zmienić. Wtedy ksiądz powiedział, że nie wie za bardzo, co mi doradzić, bo nie zna się na tym i że powinnam poszukać profesjonalnej pomocy, jeśli sama sobie z tym nie poradzę albo opowiedzieć o tym komuś bliskiemu. Powiedział, że to może mieć fatalne skutki dla mojego zdrowia, a ja na to, że wiem o tym. Rozmowa na ten temat chwilę trwała. Na koniec przyszło do pokuty. Ksiądz rzekł: "Hm, co by tu pani dać. Wiem! Może zjeść bułkę?" Uśmiechnęłam się wtedy :) Gdybym dostała taką pokutę, to kupiłabym sobie jakąś małą bułkę pełnoziarnistą, ale dostałam inną :)
Wygląda na to, że moja wczorajsza spowiedź zainspirowała księdza, gdyż dzisiejsze kazanie było o jedzeniu :) On jest taki, że głosi kazania z pamięci, nigdy nie ma żadnej kartki i nigdy nie stoi na ambonie, tylko wychodzi do ludzi. Zawsze daje 1000 przykładów z życia, żeby każdy mógł się do tego odnieść. Podaje mnóstwo różnych sytuacji i okazuje się wtedy, że każdy przeżył coś podobnego. Wyjaśnia wiarę po ludzku i jego kazania są niesamowicie ciekawe. Nie da się na nich nudzić. Ludzie słuchają go z uśmiechem. Dzisiaj mówił o tym, że większość ludzi kojarzy jedzenie z przyjemnością, że ludzie lubią jeść dobre rzeczy, ale że są jednak ludzie, którzy się wcale z tego nie cieszą. Mówił też o tym, że bogate społeczeństwo niemieckie raczej nie docenia tego, że ma co jeść. Jak zwykle podawał mnóstwo przykładów z życia wziętych i jak zwykle wszystko się zgadzało.
Dobra, rozpisałam się. Dodam jeszcze, że jestem ogólnie zadowolona, bo siedzę zdecydowanie mniej przed komputerem. Dużo czytam i dużo się uczę. Nadchodzący tydzień będzie jednak bardzo intensywny i pewnie nie będę miała tyle czasu na to wszystko.
Bilans:
10:15 - kawa z mlekiem - 303 wafle ryżowe - 78
nektarynka -55
14:30 - kawa z mlekiem - 30
2 kromki chrupkiego - 54
17:30 - pieczona ryba, gotowane brokuły - ok. 160
jogurt 250g - 117
Razem: 524 kcal.
Dzisiaj wyszło mi trochę więcej. Nie planowałam jeść tego jogurtu, no ale zjadłam. Wieczorem biegałam przez 45 minut. Jutro raczej zrobię sobie przerwę od biegania, bo chyba mam zakwasy.
Fajnie ,że mogłaś tak szczerze porozmawiać z księdzem a nie tak jak tu klepie sie pare grzechów a ksiądz daje ciągle te same rozgrzeszenia typu 10 zdrowasiek i dowidzenia. Tak jak w niemczech powinno być wszędzie, może gdyby tak było to przekonałabym sie troche do kościoła. Bilans ładny jak zawsze, jesz jak mały wróbelek :)
OdpowiedzUsuńNie wszędzie w Polsce tak jest, są fajni księża i fajne parafie :)
UsuńTo prawda, np. w mojej parafii w Polsce mam wspaniałego proboszcza - wzór księdza.
Usuńu nas też są fajne firmy od wyciągania pieniędzy, tyle że w biurach obsługi nie są tacy mili :<
UsuńTak jak głodówka - gdyby tak było u nas to przekonałabym się do kościoła, ale niestety tak nie jest... Nie pamiętam kiedy ostatnio byłam u spowiedzi, a w kościele jedynie pod przymusem... A szkoda...
OdpowiedzUsuńCo do diety - ładnie Ci idzie. Podziwiam.
Pozdrawiam i zapraszam do mnie ;*
Ja wczoraj odpoczywałam od biegów, bo tez troszkę mnie mięśnie bolały.:) Odpoczynek od ćwiczeń tez powinien być. Co do kalorii to spaliłaś tą nadwyżkę więc można uznać, że było 400coś kalorii albo mniej.:) Dobrze sobie radzisz:)
OdpowiedzUsuńDobrze, że byłaś u spowiedzi :) a z tej pokuty się nie śmiej, mnie kiedyś ksiądz kazał iść do fryzjera i to na poważnie :P
OdpowiedzUsuńjejku taki ksiadz musi byc fenomenalny, moze gdybym na takiego trafila (ja osobiscie chdoze do kosciola jedynie kilka razy w roku gdy najdzie mnie taka potrzeba) chodzilabym czesciej. cudownie ze jest ktos kto jest tak blisko z ludzmi!
OdpowiedzUsuńGdyby u mnie na parafii był taki ksiądz to chętniej bym chodziła do kościoła, tak nie zdarza mi się to tak często jak bym chciała tylko raz na 2, 3tygodnie.
OdpowiedzUsuńBiegać się powinno ogólnie co drugi dzień, bo można zniszczyć sobie ścięgna. Myślę, że ten jogurt Ci wcale nie zaszkodzi.
No to ładny księdzulek. :) Mój jest podobny, ale raczej trzyma się starym zasad, kiedyś lubiłam chodzić do kościoła, ale teraz nie mam już na to siły.
OdpowiedzUsuńBiegać nie musisz codziennie, zwykłe spacerki także spalają bardzo wiele kalorii. :)
Od dziś będę Cię wspierała motylku.
Nie pamiętam kiedy ostatnio byłam w kościele. Dawno temu odwróciłam się od tej instytucji. Wierzę w Boga na swój sposób. On wie o naszych występkach jeszcze zanim je popełnimy. Nie musimy mu o tym mówić za pośrednictwem innego ziemskiego grzesznika :)
OdpowiedzUsuńA gdybyś miała wybrać - bogactwo lub chudość, to co byś wybrała? Ja wolałabym być naturalnie chuda, z naturalnie szybkim metabolizmem :)
Ja jestem naturalnie chuda, więc wybrałabym bogactwo. Kilka lat temu z własnej winy zepsułam sobie przemianę materii, ale jeszcze o tym napiszę. Od dziecka byłam chuda, chociaż codziennie jadłam słodycze.
UsuńA to ciekawe. To koniecznie napisz coś więcej na ten temat.
UsuńPodoba mi się taka spowiedź, szkoda, że w Polsce nie ma czegoś takiego. To może zamiast tego biegania jutro spacer będzie dobry? też trochę spalisz a mięśnie odpoczną. Trzymaj się;*
OdpowiedzUsuńa ja zazdroszczę, że masz w pobliżu taki kościół i księdza, takiego prawdziwego w 100%. rozmowa zamiast niemal monologu przy spowiedzi to rzadkość, tylko raz miałam okazję w takiej uczestniczyć i to jakieś 300km od mojego domu, ale to i tak nie było chyba to, co tu opisałaś. z takim księdzem aż chce się chodzić do Kościoła :)
OdpowiedzUsuńbardzo mało jesz, może tę bułkę jednak zszamaj ;D
Bardzo miły ksiądz, chciałabym żeby w Polsce były takie spowiedzi i takie msze :) pozazdrościć!
OdpowiedzUsuńBilans tez dobry ,trzymaj sie :)