środa, 8 sierpnia 2012

Dzień pełen "przygód"

Dzisiaj nie musiałam nic robić, więc myślałam, że jak zwykle będę spać do 12, ale jakoś nie mogłam. Obudziłam się o 10:30, a to dla mnie wcześnie. 2 razy byłam w supermarkecie, który jest na drugim końcu miasta, więc się nachodziłam. Ponieważ jadę do Polski dopiero w październiku, to postanowiłam wysłać paczkę dla mojej rodzinki. Pomyślałam, że kupię wszystko i wyślę, skoro mam teraz pieniądze. Kupuję dla rodziny rzeczy, których nie ma w Polsce. Dawanie sprawia więcej radości niż branie i na pewno wszyscy się ucieszą z prezentów. Zawsze kupuję dla mojej mamy i cioci płyny do płukania, ponieważ niemieckie mają znacznie lepszą jakość (zdecydowanie widać wtedy różnicę na ubraniach). Dla siostry i kuzynki balsamy i kosmetyki. Dla kuzynki kupiłam też bransoletkę i wisiorek, poza tym kupiłam też dla wszystkich słodycze, a dla mojej chrześnicy jeszcze książeczki z naklejkami, w których można projektować stroje dla modelek. Nawet na myśl mi nie przyszło, żeby zjeść coś z tych słodyczy. Nie mogłabym. Musiałam iść do supermarketu 2 razy, bo na jeden raz bym tego wszystkiego nie uniosła. I tak strasznie się nadźwigałam. Za każdym razem miałam pełen plecak i 2 reklamówki. Byłam też jeszcze w dwóch innych sklepach. Popołudniu spakowałam paczkę. Zaadresowałam na moją siostrę - będzie miała za zadanie porozdzielać po rodzinie, dlatego podpisałam, co jest dla kogo. Jutro ją wyślę. Strasznie ciężka jest. Niby tylko 14 kg, ale będę ją musiała zanieść w rękach na pocztę... Trudno, jakoś muszę, bo nie ma mi kto pomóc. Mam tylko własne ręce i nogi. Jutro popołudnie i wieczór będę miała wypełnione korepetycjami, więc dla odmiany będzie pracowity dzień.

Kiedy weszłam dziś do sklepu z biżuterią, to kupiłam też coś dla siebie. Naprawdę, na witrynie tego sklepu powinno wisieć moje zdjęcie z zakazem wstępu... Moja twarz powinna być na nim przekreślona czerwonym paskiem. Jak tylko mam pieniądze, to nie kontroluję się i wchodzę tam. Najczęściej nie mam zamiaru nic kupować, ale moje zamiary zawsze idą się grzać... Wypatrzyłam dzisiaj śliczny wisiorek i kolczyki. Pewnie prędzej czy później je kupię. Znając mnie, będzie to jutro, kiedy dostanę pieniądze za korepetycje...

Jestem uzależniona od kupowania biżuterii. Mam ok. 60 par kolczyków, ok. 30 bransoletek, ok. 20 wisiorków... Poza tym różne szkatułki i pudełka, żeby to wszystko przechowywać. To moje małe uzależnienie. Muszę kiedyś dokładnie to wszystko policzyć.

Wieczorem musiałam trzeci raz wyjść na chwilę z mieszkania kupić jedną rzecz. Spotkałam dobrą znajomą, która akurat wchodziła do lodziarni. Powiedziała, żebym chwilę z nią pogadała. Pomyślałam, że usiądę z nią, ale nic nie zamówię. Poszłam szybko do sklepu i kiedy potem weszłam do lodziarni, żeby z nią usiąść, to zobaczyłam, że już zamówiła dla mnie 3 wielkie gałki lodów. Kurwa no... A już dzień był jak zwykle perfekcyjny. Przez to spotkanie z nią nie sprawiło mi wielkiej radości, chociaż dawno jej nie widziałam. Możecie sobie wyobrazić, jak strasznie się czułam, skoro mój żołądek jest maksymalnie skurczony. Jestem uzależniona od głodu i od wagi, chociaż wcześniej nie byłam zwolenniczką codziennego ważenia. Jestem zdołowana, bo dzisiaj rano waga pokazała mi piękną liczbę. Jutro rano pewnie nie będzie tak różowo...

Bilans: 
10:40 - nektarynka - 55
brzoskwinia ufo - 44
13:40 - jogurt pomarańczowy 125g - 61
2 wafle ryżowe - 52
14:30 - kawa z mlekiem - 30
17:30 - gotowane jajko - 78
mały pomidor - 20
3 kromki chrupkiego - 81
3 plasterki chudej szynki drobiowej - 27

Razem: 448 kcal + plus te 3 pieprzone gałki lodów. Nie chcę ich nawet doliczać, bo niedobrze mi się zrobi na widok takiej liczby!!! Niedobrze mi się robi na samo wspomnienie.

Aha, wiem. Następnym razem powiem tej znajomej, że jestem na diecie zaleconej przez lekarza. Tak, powiem jej to samo co innym znajomym :)

Oto moje kanapeczki. Doprawiłam pieprzem, bo soli oczywiście nawet nie mam:


Aha, jutro wrzucę zdjęcia mojej nowej biżuterii, a już pojutrze wrzucę moje zdjęcia, to ocenicie, czy jestem grubą świnią, czy ujdę w tłumie. Ale w gęstym tłumie.

P.S. Coffee pytała, od ilu kalorii zaczynałam dietę. W listopadzie tamtego roku zaczynałam od 600 kcal. Potem było różnie, jeszcze kiedyś to opiszę.


22 komentarze:

  1. Trzy gałki dla Ciebie może wydaje się to dużo, ale nie odbije się to na pewno na Twojej wadze. Jutro np zjedz mniejszą kolację i się wyrówna, jeśli chcesz być spokojna :)
    też mam od cholery błyskotek, jeszcze w gimnazjum kolekcjonowałam kolczyki i inne takie duperele i teraz nie mam co z tym zrobić, bo większości już nie używam...
    +smakowite kanapeczki <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda tych trzech gałek, bo w sumie mogłaś powiedzieć o tym dietetyku, ale właściwie to da się przeżyć :) Bilans tak to ładny. A powracając do dietetyka to wymyśl coś, jeśli np. ktoś by się spytał gdzie chodzisz do dietetyka, albo o jego nazwisko ; )
    Ja zamiast biżuterii, choć to też - jestem maniaczką kosmetyków, jak tylko mam jakieś pieniądze to idę do jakiejś drogerii <3
    Jeśli chodzi o prezenty dla bliskich o bardzo miło z Twojej strony, ja również uwielbiam dawać prezenty :)
    Pozdrawiam, Ina.
    www.motylina.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Te Twoje bilanse mnie zadziwiają- zawsze oscylują około 300-400. Pozazdrościć, świetnie się kontrolujesz. Mi dla odmiany zawsze biżuterii brakuje. Mam kilka ulubionych par kolczyków i kilka bransoletek oczywiśćie, no i pierścionek, który noszę od paru lat bez przerwy, ale nic poza tym. Najczęściej muszę zwracać się o pomoc do koleżanek lub mamy ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. bilanse jak zwykle śliczne :D i czekam na twoje fotki na pewno jesteś niezłą laseczką ;) i tak mi się te kanapeczki spodobały że zrobię podobne jutro na śniadanie, trzymaj się chudziutko i oby tak dalej ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie ściemniasz czasem? Może świadomie zjadłaś te lody, bo już dawno chciałaś to zrobić? Nie zdarzyło mi się nikomu kupić nigdy lodów, nie pytając wcześniej, jaki chce smak. Znajoma cię o to nawet nie spytała? Sama zadecydowała jaki masz zjeść smak? Dziwne to.

    A co do pieniędzy, to widzę po raz kolejny, że nie umiesz nimi gospodarować. Wydajesz na bzdety, a potem płaczesz, że ci ich brakuje. Pieniądze się ciebie w ogóle nie trzymaja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To twoje zdanie. Nie po raz pierwszy wyrażasz jakieś opinie nie mając o mnie pojęcia, więc to przemilczę.
      Co do mojej sytuacji finansowej, to nie muszę jej wyjaśniać.
      Jeśli pod każdym postem masz zamiar bezpodstawnie mnie krytykować, to nie wchodź tu.

      Usuń
  6. Przykro, że nie można nawet zjeść loda bez pomyślenia o tym, że to jest złe. Jak czytam to się cieszę, że u mnie nie zaszło to, aż tak daleko.
    Kanapki wyglądają smacznie.
    Ja zawsze gubie biżuterie, szczególnie kolczyki. Tu walnę, tak walne. Jedyne czego pilnuje to pierścionki, ale to dlatego, że są dla mnie symboliczne.

    OdpowiedzUsuń
  7. ty nasza kochana zakupocholiczko, ja mam istne uzaleznienie na punkcie szalikow apaszek tudziez podobnych, ale w tych malych przyjemnosciach nie ma chyba nic zlego, w koncu po cos rpacujesz. co do dawania to swieta racja, uwielbiam robic prezety na swieta dla rodziny i znajomych, mily gest z twojej strony ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. haha przegooglowałam "brzoskiwnia ufo", bo nie miałam pojęcia, co to jest, a tu proszę, zwykła płaska brzoskwinia. w życiu bym nie wpadła, żeby tak ją nazwać :)

    co do tych lodów. ściemnianie, jak to ujęła pralinka czekoladowa, na blogach pro-ana mija się z celem, bo jak autorka sama z siebie zawali, to otwarcie się do tego przyznaje i wręcz domaga się, żeby inni jej to wytknęli i zrównali ją z ziemią, więc nie uważam, żebyś ściemniała. po prostu opisałaś sytuację. ja z moim charakterkiem bym ich w życiu nie zjadła i bym jeszcze dosadnie wytłumaczyła znajomej, że ma nie decydować za mnie, czy będę coś jadła czy nie, ale ja jestem szatan wcielony i nigdy nie jem tylko dlatego, żeby komuś nie sprawić przykrości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brunetko, a czy ty byś komuś kupiła lody bez pytania, jaki chce smak i przede wszystkim nie pytając, czy w ogóle je chce zjeść??

      Ja tam bym też nie miała problemu z odmówieniem, gdybym nie chciała ich zjesc. Zwłaszcza, że postawiona przed faktem dokonanym. Ktoś się nie matrwi o mnie, o mój gust smakowy, decyduje za mnie, a ja mam mieć opory odmówić, bo już kupione. Eeee coś mi tu nie gra.

      Usuń
    2. Krucha brunetko, masz 100% racji. O to właśnie chodzi :)

      Usuń
  9. mam to samo. ostatnio na wyjeździe kupiłam samą biżuterię ;) wstaw koniecznie zdjęcia, biżuterii i siebie. kurde szkoda, że zjadłaś te lody, ale i mimo tego bilans nie jest najgorszy. i tak jesteś tu jedną z najsilniejszych dziewczyn :)

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja biżuterii mam mało, jak już to dostaję, nie lubię kupować. :) Ciężko mi wstać przed 12, ale dziś poprosiłam chłopaka o obudzenie i UDAŁO SIĘ, nie śpię od godziny, jestem z siebie dumna.
    Bilans niezły, hu hu hu...
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie - Zlodziej-Mysli.blogspot.com.

    OdpowiedzUsuń
  11. Te gałki lodów...Współczuję Ci. Nienawidzę takich sytuacji, kiedy 3eba coś zjeść, bo nie wypada odmówić.

    Przeczytałam Twoje poprzednie notki i ad. butów to sa śliczne. Tak zwane jazzówki:)
    A z balerinek to bardzo podobają mi się te Twoje ulubione ze skórki wężowej i te w paski z jaśniejszym odcieniem niebieskiego.

    Już mam komputer i internet, także - z powrotem jestem na blogu;) :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Współczuję tej sytuacji z lodami! Nie wiem, jak można coś komuś zamówić, nie pytając go o to, to okropne :/

    OdpowiedzUsuń
  13. Masz naprawdę anielska cierpliwość Greta. Ale może to i dobrze, łatwiej wyprowadzić z równowagi kogoś, kto na prawo i lewo tryska jadem. Zachowałaś się grzecznie i pokazałaś, że masz kulturę osobistą. Nie wiem, może to zależy od człowieka, ale nie każdy musi wiedzieć, że jesteś na diecie. Może (w sumie to na pewno) chciała być miła i dlatego kupiła te lody. Gdybyś ich nie zjadła, niekoniecznie dobrze by to wyglądało. Zamknęłaś się w charakterystycznym dla Ciebie bilansie, więc jest ok. Zawsze można wykonać więcej ćwiczeń lub następnego dnia zjeść mniej.
    Ale wiadomo, że lepiej jest wchodzić na czyjegoś bloga i ciągle po kimś "jechać". A jeszcze lepiej, kiedy własnego profilu się nie udostępnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz na myśli mnie? Nie mam ani bloga, ani żadnych danych w profilu. W internecie nigdy nie ujawniam swoich prawdziwych danych, a po co pisać i udostępniać fikcyjne? Zarejestrowałam się tylko, by móc napisać komentarz. Anonimowo już nie można.
      Jakoś nie zauważyłam, żeby ktoś tu po kimś jechał i tryskał jadem. Ludzie czytając bloga mają prawo mieć własne odczucia na temat tego, co przeczytali. Powinnam była może delikatniej wyrazić wątpliwość, bo nie wiem, jak było w rzeczywostości, ale takie odczucia właśnie mnie naszły.

      Usuń
    2. Oczywiście, że każdy ma prawo wyrazić własne zdanie, ale każdy ma też własne odczucia.

      Usuń
  14. nie myśl już o tych lodach, kiedy ostatnio zawaliłaś? Ja nawet nie pamiętam u Ciebie takiej sytuacji. Zatem idź do przodu,wszystko bedzie dobrze. Wspaniały pomysł z prezentami dla bliskich, ale faktycznie musiałaś się nałazić.

    OdpowiedzUsuń
  15. Zawsze najwięcej chudnę po jakiejś porażce, kiedy zły humor utrzymuje się przez kilka dni i w ogóle mi się nie poprawia. Próbuję to zmienić. Schudnąć mimo wszystko.

    Widzę, że toczy się dyskusja co do tych lodów, ale szczerze mówiąc co to za różnica. Zjadłaś i jutro już takiego błędu nie popełnisz, bo poza tym bilans miałabyś świetny. Trzymaj się i wstawiaj zdjęcia biżuterii, bo ja kocham srebrne błyskotki (o ile są ze srebra :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ważne, że tych lodów sama nie kupiłaś. Zostałaś postawiona przed faktem dokonanym- koleżanka kupiła Ci lody. Trudno dieta trwa dalej wiec nie myśl już o tym;)Bardzo fajnie z Twojej strony, że myślisz o innych i kupujesz im prezenty. Też uważam ze dawanie daje znacznie więcej przyjemności niż branie.
    Ananic

    OdpowiedzUsuń
  17. też jestem zakupoholiczką xd

    OdpowiedzUsuń