niedziela, 2 września 2012

I dream in colour and do the things I want

Dzisiaj troszkę zaspałam. Nie wiem czemu, skoro jak zwykle miałam nastawione 3 budziki. Na pewno jak zawsze dzwoniły. Nie wiem, dlaczego nie słyszałam. A może wyłączyłam przez sen? Na szczęście jednak zdążyłam wybrać się do kościoła i nie spóźniłam się. To dobrze, bo tu jest tylko jedna msza w niedzielę.

Do Polski jadę 28 września i zostanę tam na 2 tygodnie. Muszę w tym tygodniu kupić sobie bilet. Pierwsza połowa października to ferie jesienne. W sumie w każdej chwili mogłabym pojechać, bo przecież nie pracuję. Udzielam się jednak w szkole charytatywnie i skoro już się na to zdecydowałam, to chcę to robić porządnie. Jeśli coś robię, to tylko porządnie. Dlatego pojadę wtedy, kiedy będą ferie.

Od Wielkanocy nie byłam w Polsce, będzie pół roku. Moja siostra od tamtego czasu ciągle mnie denerwuje na gg. Wtedy usłyszała raz, jak zwracałam jedzenie i jest przekonana, że codziennie to robię, a ja już dawno temu z tym skończyłam. Non stop pisze mi coś na gg. Czasami po prostu nie odpisuję. Dzisiaj mi napisała, że poważnie ze mną porozmawia, kiedy przyjadę i że to nie jest rozmowa na gg ani na Skype. Mam poważne podejrzenia, że w jakiś sposób znalazła tego bloga, bo czasami pisze tak, jakby go czytała. Ja jednak już jej napisałam, że nie będę z nią rozmawiać na temat mojej diety. Niech mówi, co chce. To będzie monolog z jej strony, bo ja nie zamierzam odpowiadać na żadne jej zarzuty. Jestem dorosła i zrobię, co zechcę. Nie pozwolę nikomu się wtrącać. Mieszkam sama i robię, co chcę.

Będę miała też problem z moją mamą. Ona jest pewna, że głoduję, a to nie do końca prawda. Moja mama ma takie myślenie, że skoro ktoś schudnął, to na pewno znaczy, że głodował. Ja jem mało, ale przecież jem. Na pewno nie nazwałabym tego głodowaniem. Moja mama zawsze mnie pyta na Skypie, czy schudłam. Mówię, że nie. Muszę w domu zrobić wszystko, żeby wyglądało na to, że jestem normalna.

Przez to wszystko odechciewa mi się jechać do Polski. Jeszcze chyba pomyślę nad tym, czy nie pojechać dopiero na Boże Narodzenie. Jeśli jednak pojadę, to będę jeść normalnie, ale mało i zdrowe rzeczy. Może wtedy wszyscy się odczepią. Oczywiście nigdy nikomu z rodziny nie przyznałam się, że byłam i jestem na diecie. Zawsze obstaję przy tym, że po prostu zdrowo się odżywiam i dlatego chudnę.

Pasuje mi jednak pojechać do domu na ferie jesienne. Od paru miesięcy odkładałam pieniądze na nowego laptopa. Na jedzeniu oszczędzałam właśnie po to, żeby kupić nowego laptopa. 2 tygodnie temu przelałam kasę kuzynowi, a on już mi kupił pięknego laptopa i zainstalował na nim wszystko, co chciałam. Zaniósł go już do domu moich rodziców i czeka na mnie w moim pokoju. Piękny, nowoczesny - opłacało się rezygnować z jedzenia. Laptop, który mam obecnie, działa bardzo dobrze, ale niedługo skończy 5 lat, więc był czas na nowego. Tego dostanie moja siostra, postanowiłam jej go oddać. Najbardziej ucieszył się mój brat, bo siostra nie będzie siedziała na jego kompie. Zanim oddam jej tego laptopa, to oczywiście usunę z dysku wszystkie "dowody zbrodni", czyli moje foldery z pro Aną, zdjęcia, hasła itd.

Kurde, pojadę do Polski na te 2 tygodnie. Chcę mojego nowego laptopa. Poza tym przecież kocham moją rodzinę, to jest najważniejsze. I tak już się od wszystkich oddaliłam, siłą rzeczy. Postanowiłam już, że od kontroli mamy i siostry ucieknę do dziadka, cioci i kuzynów na wieś. One i tak bardzo często tam przyjeżdżają, więc dużo czasu spędzimy razem. Dziadek ma duży dom i miejsce dla mnie zawsze jest.

Ok, wiem, że okłamuję moją rodzinę, ale po co mają się martwić? Gdybym miała np. raka, to też bym nikomu nie powiedziała. Musiałoby być bardzo źle, żebym zmartwiła moją rodzinę. Wielu ludzi powiedziałoby, że to złe podejście, ale ja nie chcę, żeby ktoś się o mnie martwił.

Dzisiaj wieczorem postanowiłam pójść na lody. Już się przebrałam, już zapakowałam pieniądze do portfela. Już założyłam buty. Wtedy jednak zadałam sobie kilka pytań: "Czy naprawdę chcesz to zjeść? Czy naprawdę masz ochotę? Czy naprawdę warto?" Odpowiedź była prosta: nie. Przebrałam się więc z powrotem w moje dresy. Nie poszłam.

Bilans:
10:20 - kromka chleba pełnoziarnistego - 95
wafel ryżowy - 26
batonik owocowy bez cukru - 74
12:20 - kawa z mlekiem - 30
13:30 - owocowy mus dla niemowląt 190 g - 109
morela - 21
kromka chrupkiego - 20
16:00 - zupa warzywna Weight watchers - 112
wafel ryżowy - 26
19:30 - kawa z mlekiem - 30

Razem: 543 kcal.  



13 komentarzy:

  1. Jedź do Polski. Jakoś z nimi wytrzymasz. Laptop czeka:)))
    Twoja siostra na pewno nie znalazła bloga. Sądzę, że to taka normalna psychiczna reakcja człowieka:) w sensie, ze Tobie się wydaje, że ona wie.. Że z tego co ona pisze wnioskujesz, że go czytała. Więc nie martw się, na pewno go nie odkryła:-)
    Najlepiej zabierz dużo luźnych ciuchów do Polski. One pogrubiają, wtedy nikt nie dopatrzy się jak dużo schudłaś. nawet jesli będzie widać, to nie tak bardzo.
    trzymaj się;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko że ja wyrzuciłam wszystkie luźne ciuchy do kontenera Caritasu dla biednych... Poza tym każdy będzie się koncentrował na mojej figurze i na pewno zauważą.
      Pocieszyłaś mnie, może masz rację z tym, że moja siostra nic o tym nie wie. Mam taką nadzieję :)

      Usuń
  2. Pytałaś czy nie boję się, że kilogramy powrócą.. cóż muszę wierzyć, że mi się uda.. Kiedyś już osiągnęłam 45kg, (jednak myslę, że wystarczy mi 47) i był to najszczęśliwszy okres w moim życiu.. Dosyć długo się nim cieszyłam i tylko przez własną głupotę utyłam.. bo przestałam się trzymać wytyczonych zasad.. i tak przez szereg napadów dorobiłam się niepotrzebnych kilogramów...
    Po prostu muszę spróbować - tu chodzi o marzenia:) My dobrze o tym wiemy:)
    Gratuluję Ci kontroli - dzielnie odmówiłaś lodom mimo, że już byłaś gotowa iść je kupić:D Dałaś dobry przykład;) Aco do rodziny - masz rację..w końcu ich kochasz i nie możesz się od nich oddalać. Myślę, że wyjazd będzie dobrym rozwiązaniem:) I nie martw się o diete..przecież dasz radę!!:*

    Trzymaj się :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to wygląda na to, że mamy podobną historię, bo ja też kiedyś byłam chuda i szczęśliwa, a potem przytyłam.

      Usuń
  3. Musisz się pochwalić zdjęciami nowego komputerka :) Fajnie jest czasem pojechać do rodziny, ja na co dzień mam tylko rodziców. Świetny bilans, bardzo dobrze, że zrezygnowałaś z tych lodów. Nie przejmuj się rodziną, pogadają troche, pomarudzą że schudłaś i tyle. Potem zapomną. Chudnij i 3maj tak dalej :***

    OdpowiedzUsuń
  4. jestem pewna, że zauważą że schudłaś, a nawet nie tyle schudłaś co na pewno wymizerniałaś, jak jesz tak mało a tego się nie da ukryć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie da się ukryć, to fakt. Ale ja też chcę, żeby inni widzieli efekty mojego wysiłku. Muszę po prostu przekonać rodzinę, że wszystko jest ok.

      Usuń
  5. Jedź do Polski... Pewnie tęsknisz za rodziną.
    Dasz radę sobie tam jeść zdrowo.

    Bilans jak zwykle dobry. Dobrze ,że nie skusiłaś się na lody,choć i tak nie zaszkodziłoby Ci to ;]

    Eh ja teraz będę miała po uszy rodziny.. Dziś wróciłam ze szpitala i już jest "kolorowo."

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja na Twoim miejscu też chciałabym się zobaczyć z rodziną. Jakoś sobie tam poradzisz. Jedz normalnie tzn., tak żeby nie przytyć;P Przez te 2 tyg. to Ci dobrze zrobi. Jakoś dasz radę;**

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobrze że jednak jedziesz. Kiedyś i tak by zauważyli że schudłaś, więc po co rezygnować z zobaczenia rodziny po tak długim czasie. A z tymi lodami - jesteś dzielna ! ;))

    OdpowiedzUsuń
  8. nigdy nie lubiłam tego, jak rodzina próbowała poradzić sobie z moim głodzeniem się. na siłę wpychali we mnie jedzenie, wrzeszczeli, że zwariowałam, kontrolowali, robili mega kaloryczne posiłki, jakbym w ogóle miała zamiar je jeść. niektórym ludziom trudno jest zrozumieć, że najczęściej wystarczy po prostu BYĆ, nie narzucać się, ale być obok. jestem pewna, że jakbyś pojechała do polski i nikt z twojej rodziny by nie zwrócił uwagi na twoją wagę, dałoby ci to o wiele więcej do myślenia niż ich syknięcia, jak bardzo schudłaś. mam nadzieję, że uciekniesz od tego, bo boję się, że po takich dwóch tygodniach wrócisz jeszcze bardziej zdeterminowana do dalszej drastycznej diety na zasadzie: "ja im pokażę!", a to nie wyjdzie ci na dobre...

    OdpowiedzUsuń
  9. Też nie przyznaję się, że jestem na diecie, ale moja rodzina pewnie i tak się domyśla..
    Jak Ci zazdroszczę tego nowego laptopa. Moje marzenie :)
    Mam nadzieję, że wyjazd do Polski będzie cudowny i nie zawalisz przez niego diety!

    OdpowiedzUsuń
  10. zamiast się cieszyć że córa wraca do domu to atakują, wiadomo martwią się o ciebie, ale ja bym dałą chyba za wygraną, i zawsze jestem tego zdania, że wybór należy do każdego z nas - tzn co chcesz robić ze swoim życiem to twój wybór, tylko kochaj szanuj rodzinę - tzn tak bym powiedziała swojemu dziecku jakbym miała ;) ja chyba byłabym mega tolerancyjna ;D oczywiście zrobiłabym wszystko żeby moje dziecko nie zabijało się, nie wymitowało i nie głodowało, ale jak "moje dziecko" ma już ponad 20lat, to chyba już ma zdrowy rozsądek i wie co jest dobre a co złe, prawda? więc powinni się cieszyć że jesteś, że tęsknisz, że odwiedzasz, i że dajesz sobie radę sama tutaj w niemczech. powinni być dumni :) no ! Olciuk

    OdpowiedzUsuń