Jeśli chodzi o bilans, to nie ma dzisiaj co pisać. Zjadłam prawie 650 kcal. Prawie same węglowodany, ale chociaż dozwolone. Nie lubię takich dni. Miałam ugotować coś normalnego, ale nie wyrobiłam się.
Byłam dzisiaj w szkole. Obserwowałam lekcję, a potem dyżur w bibliotece. W końcu udało mi się pogadać z dyrektorem. Może pamiętacie, że jest nowy w tej szkole. I może pamiętacie też, że w zeszłym tygodniu opiekun klas 5-6 pytał mnie, czy chciałabym prowadzić zajęcia z ortografii. Dzisiaj chciałam dyrektorowi o tym powiedzieć. Tak wyglądał koniec tej rozmowy:
Ja: Chciałam po prostu pana o tym poinformować.
On: Tak, ale ja nic o tym nie wiedziałem.
Ja: Dlatego pana informuję.
On: Nie wiem, co pani powiedzieć.
Ja: Myślałam, że pan U. pana już poinformował.
On: Nic mi nie mówił.
Ja: Dlatego ja panu mówię.
On: Ale ja pani nie mogę pomóc.
Ja: Ale ja nie chcę pomocy. Chciałam tylko, żeby pan wiedział.
On: Tak, ale nikt mi nie powiedział.
Ja: Dlatego ja panu mówię.
I tak dalej, i tak dalej... No kurde mać! Z tym gościem trudno jest rozmawiać. Stary dyrektor był surowy, niemiły, miałam z nim problemy, ale jako jedna z nielicznych osób w szkole go lubiłam. Kiedy szłam mu o czymś powiedziać, to zawsze mi mówił: "Niech pani robi, co chce, jeśli ma pani ochotę". Czasami szybko mnie wypraszał ze swojego biura, ale robiłam, co chciałam i był zadowolony. A teraz muszę bawić się w kotka i myszkę.
Po tej rozmowie poszłam do tego opiekuna klas 5-6 i poprosiłam go, żeby pogadał z dyrektorem... Ja nie miałam już siły. Fuck! Na dodatek dyrektor chyba nie będzie mnie lubił, bo dziwnie się na mnie patrzył... Chyba z ulgą się ze mną pożegnał. Trudno, nie obchodzi mnie to. Pracuję w szkole charytatywnie, więc mi nie zależy, żeby mnie lubił. W środę znowu do niego pójdę. Nie pozbędzie się mnie tak łatwo. Jak będzie trzeba, to będę czekać w sekretariacie na audiencję nawet 2 godziny. Ja tak łatwo nie odpuszczam.
Aha, wiecie, co dzisiaj otrzymałam??? Uwaga: klucz do pokoju nauczycielskiego i wszystkich sal! W szoku byłam. Może pamiętacie, że parę tygodni temu pytałam dyrektora, czy dostanę klucz. On wtedy powiedział, że nie ma takiej opcji, bo nie pracuję w szkole i nie mam umowy, więc nie wolno mi mieć klucza. Poza tym powiedział, że nie ma już ani jednego wolnego klucza. Codziennie musiałam więc brać na chwilę klucz od sekretarki i od razu go oddawać. Jakoś sobie radziłam, ale dzisiaj znowu zapytałam dyrektora o ten klucz. Ku mojemu zdziwieniu powiedział, że nie ma żadnego problemu i że mogę go dostać. Yyyyyyyy... Co się nagle zmieniło? Wiem doskonale, że szkoła nie dorabiała żadnych kluczy. Pewnie w tym bałaganie sami nie wiedzieli, że jeszcze jakiś jest. Myślałam, że codziennie będę musiała odbierać i oddawać ten klucz, ale powiedzieli mi, że mogę go zatrzymać. Spoko! W tej szkole już nic nie powinno mnie zaskakiwać. Teraz przynajmniej będę mogła poruszać się po szkole swobodnie i wchodzić wszędzie, gdzie będę chciała :)))
Jutro muszę wstać o 6 rano. W pobliskim mieście mam seminarium na temat wielojęzyczności - takie edukacyjne, dokształcające zajęcia dla nauczycieli. Będzie to trwało cały dzień. Takie seminaria będą odbywały się raz w miesiącu do końca maja. Muszę być obecna na wszystkich, przerobić zadanie praktyczne i zdobędę certyfikat :))) Zapłaciłam już za ten kurs 160 euro, więc teraz wygląda na to, że zostanę w Niemczech przynajmniej do końca maja. Jutro jadę pociągiem, a potem muszę dojechać do centrum tego miasta autobusem, bo dworzec jest na zadupiu. Jadę w sumie na styk, ale wiem, gdzie wszystko jest, więc nie powinnam się spóźnić. Wrócę pewnie koło 20. Na jutro zabieram sam suchy prowiant. Mam nadzieję, że nie zaśpię. Na pewno nie będę mogła zasnąć, bo zawsze tak jest, jeśli muszę wcześnie wstać. Pewnie będę spać maksymalnie 3 godziny.
W środę będzie dzień na wodzie, herbacie i kawie. Nie będzie nic więcej.
Taki trochę dziwny ten dyrektor no ale ludzie są różni;)
OdpowiedzUsuńFajnie że masz ten klucz bo już nie będziesz tak po niego latać;)
Bilans świetny
Pozdrawiam
Buziaki:***
Jej... Jakiś nieogarnięty ten dyrektor, ale może nie powinnam oceniać..
OdpowiedzUsuńCzyli, że nie wyjeżdżasz do Polski ?
Ładny bilansik.
Całuję, Ina ;*
mam wrazenie ze ten dyrektor sam powinien uczyc sie w tej szkole nie obrazając poziomu ucznow
OdpowiedzUsuńjakiś niepoważny, no ale może w końcu i z nowym dyrem się dogadasz ;] no i dostałaś klucze, to duży plus, już nie będziesz tak latać. opowiedz jak tam było na takim seminarium :) trzymaj się ;*
OdpowiedzUsuńAle nieogarnięty dyrektor. Naprawde!
OdpowiedzUsuńSuper ,że w końcu masz te klucze .
650 kcal to.. niedużo,ale wiem,wiem wolisz mniej.
;*
Uwielbiam Kate ;) Jest perfekcyjna. Przepraszam, bo może głupio się pytam ale skąd bierzesz pieniądze skoro pracujesz charytatywnie? Pracujesz gdzieś jeszcze? 650 kcal to bardzo dobrze! Nie ma nad czym ubolewać. W polskich szkołach też są tacy dyrektorzy, moja zacięła się dzisiaj dwa razy na rozpoczęciu roku. Chudnij :***
OdpowiedzUsuńBilans i tak masz świetny. Przeczytałam po powrocie całą Twoją historię i cieszę się, że czytałam ją od razu w całości, bo bardzo mnie wciągnęła. I ważysz coraz mniej, super :*:*
OdpowiedzUsuńNo to niezly jest ten dyrektor. Masz racje to była zabawa w kotka i myszkę. No nieźle... ale mam nadzieję, że sie poprawią relacje z nim.
OdpowiedzUsuńtak myślałam, że zostaniesz w niemczech jeszcze przynajmniej parę miesięcy. w sumie po co wracać do kraju? żeby tam zaczynać wszystko od nowa? jestem pewna, że przez następne tygodnie znajdziesz fajną pracę i wszystko się ułoży :)
OdpowiedzUsuńDziwaczy ten Twój dyrektor, ale co tam. Nie płaci Ci, a więc możesz mieć go gdzieś :)
OdpowiedzUsuńNa Twoim miejscu pewnie też nie spieszyłoby mi się specjalnie do Polski, zwłaszcza, że tak dobrze znasz język i już w sumie ułożyłaś sobie w Niemczech bardzo dobre życie. Nie ma do czego wracać..
Gratuluję bilansu!
Te 650 kcal to i tak bardzo dobry wynik!
OdpowiedzUsuńNo, a ten dyrektor jest albo bardzo zakręcony albo po prostu jakiś dziwny. ;D
Pozdrawiam. ;)