sobota, 29 września 2012

W Polsce

Siedzę w domu moich rodziców, w moim pokoju, przed moim nowym laptopem. Podróż do Polski minęła dobrze, autobus nie miał opóźnień. Przesiadka też była ok. W nocy trochę spałam, w dzień czytałam, więc nie mogłam narzekać. W sumie jechałam ponad 20 godzin. Obserwowałam innych ludzi. Zawsze dziwię się, że inni mają na drogę tylko małe torebki. Ja to zawsze zabieram się jak na wojnę. Plecak napchany nie wiem czym, że mało nie pęknie. Pojechałam w grubym swetrze i w zimowej kurtce, chociaż było ciepło. Tylko czapki mi brakowało, ale szal miałam. Noc była bardzo ciepła i w samym swetrze było mi cieplutko. Granicę przekroczyłam zaraz po 3 w nocy. Bardzo łatwo to poznać, bo autobus nagle zaczyna się trząść. Nic dziwnego - z niemieckiej autostrady wjeżdża na polską drogę.  Dzisiaj koło południa jednak strasznie źle się poczułam i myślałam, że nie wytrzymam do końca jazdy. To chyba przez zmianę pogody. W Niemczech było zimno, a w moim regionie Polski upał. Mam nadzieję, że zrobi się trochę chłodniej. Nie lubię słońca. Kiedy zobaczyłam moje miasto, to byłam zaskoczona, ile rzeczy się zmieniło. Tyle obiektów jest budowanych, centrum już nie jest takie samo.

Odebrała mnie moja mama i moja chrześnica (7,5 roku). Po drodze wstąpiłyśmy do Biedronki, to kupiłam sobie jogurty. Kiedy jechałyśmy do domu, to jakoś nie poczułam wzruszenia na widok mojego miasteczka, jak to zawsze było wcześniej. Teraz jestem oddalona od tego wszystkiego. Najfajniej jest zobaczyć rodzinę. Rozdałam wszystkim prezenty. Najwięcej dostała moja chrześnica. Wiadomo, jedyne dziecko w rodzinie. Nie mogła tego wszystkiego ogarnąć, ale jej pomogłam.

To w sumie tyle. Popołudniu był obiad. Dzisiaj pierwszy raz od pół roku jadłam ziemniaki. Były ziemniaki z pieczonym mięsem i surówką. Potem zjadłam jeszcze kawałek domowej pizzy. Nie wiem jednak, po co wpierniczyłam krakersy, ale plus jest taki, że trzymam się mojego postanowienia i nie jem słodyczy. Teraz w całym domu są słodycze, które przywiozłam z Niemiec, ale ich nie jem. Nie zjadłam ani jednego cukierka i ani jednej kostki czekolady. Nie mam takiego zamiaru.

Trochę się dzisiaj w pozytywnym sensie śmiałam z mojej mamy, bo zaczęła skręcać w domu papierosy. Niestety, moi rodzice zarabiają najniższą krajową pensję. Kiedyś mój tato zarabiał więcej, ale sytuacja w Polsce się pogarsza i teraz zarabia znacznie mniej. Moja mama mówi, że wszystko drożeje i dlatego już nie może sobie pozwolić na papierosy. Tak to właśnie jest w tym okropnym kraju: wszystko drożeje, ale pensje stoją w miejscu lub maleją. "Warsztat" mojej mamy bardzo fajnie wygląda. No cóż, skoro ona i tato nie potrafią rzucić palenia, to przynajmniej nie stracą fortuny na papierosy :)

Jutro mojej mamy nie będzie, bo musi iść do pracy. Jest recepcjonistką i czasami wypada jej niedziela. Tata będzie gotował. Na obiad szykuje się rosół, potem mięso. Powinno być ok. Dzisiaj trudno mi ogarnąć mój bilans, bo już nie pamiętam, co dokładnie zjadłam w drodze i o której godzinie, ale od jutra znowu piszę dokładne bilanse.

Tak jak wspominałam, siedzę przed moim nowym laptopem. Właśnie wgrywam na niego dane ze starego laptopa, którego dałam siostrze. Klawiatura trochę się różni, muszę się przyzwyczaić. Muszę go ogarnąć.

Dzisiaj jestem już strasznie zmęczona, zaraz idę spać. Jutro nadrobię zaległości u Was.


11 komentarzy:

  1. Hej.
    Jestem tu nowa. Od jakiegoś czasu obserwuję Twojego bloga i muszę przyznać, że dostaję ogromnej motywacji, gdy czytam Twoje posty :). Wpadnij do mnie, gdy znajdziesz odrobinę czasu.
    http://skinny-skinnier-skinniest.blogspot.com/

    Cóż, Polska to Polska. Wątpię, aby cokolwiek się tutaj zmieniło. Może za 20 lat, chociaż wtedy większość ludzi, która mogłaby coś zmienić wyemigruje.
    Podziwiam Twoja silną wolę. Ja bym pewnie rzuciła się na te słodycze, a później usprawiedliwiła to zmęczeniem po podróży.

    Pozdrawiam :).

    OdpowiedzUsuń
  2. to musi być super uczucie, zobaczyć wszystkich po tak długim czasie. Jesteś silna że nie oparłaś się pokusie tych wszystkich słodyczy - nie wiem, czy ja bym dała radę xd

    OdpowiedzUsuń
  3. podziwiam wytrwałość... tyle słodyczy pod ręką a jednak się nie skusiłaś... brawo!
    ciesz się czasem spędzonym z rodzinom ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. To fakt różnica autostrady polskiej a niemieckiej jest zauważalna :D
    Co Ci po słodyczach. Korzystaj i smakuje pysznego polskiego jedzonka ! Może jeszcze się załapiesz na jakieś świeże owocki ;)
    W Polsce,cóż.. każdy orze jak może.. Udanego pobytu :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Jej.. Ale fajnie,że jesteś teraz z rodziną ; )

    Odpoczywaj ;]

    OdpowiedzUsuń
  6. Super, że dotarłaś bez problemu. Pilnuj jedzenia, kochana, bo jeśli utyjesz, to będziesz później nieszczęśliwa! trzymaj się i miłego pobytu :*

    OdpowiedzUsuń
  7. U siebie w domu wszystko masz ogarnięte, nie masz słodyczy, które Cię kuszą.. U rodziców masz takie mało wyzwanie aby troszkę się kontrolować, ale jestem pewna, że dasz radę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. witamy w polsce :) milego relaxowania rodzinnie :) i smacznego jedzonka ;) nie mysl o jedzeniu mysl o rodzinie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajnie że jesteś w Polsce. Ja mimo wszystko kocham ten kraj i nie mogłabym wyjechać na długo (przynajmniej na razie)
    I jak domowe obiadki? Smaczne?;)
    Drugie zdjęcie jest śliczne.
    Pozdrawiam:***

    OdpowiedzUsuń
  10. Chciałabym być taka silna jak ty;) Musi Ci być fajnie, po takim czasie zobaczyć rodzinę. Trzymaj się i witamy w kraju;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ah te nasze polskie drogi ;) Fajnie ,że jesteś w polsce. Pewnie dziwnie sie czułaś jedząc ziemniaki po tak długim czasie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń