Oj dziewczyny, co ja dzisiaj przeżyłam. Aż sama nie mogę uwierzyć, że wyszłam z tego cało.
Wstałam dopiero po 10 (a kiedyś to było dla mnie wcześnie). Postanowiłam przyrządzić potrawkę z kurczaka, pieczarek i warzyw. W tym celu musiałam oczywiście pokroić warzywa. Skaleczyłam się przy krojeniu dyni. Ugotowałam duży garnek tej potrawki, to wystarczy na kilka dni.
Na 13 musiałam pójść do szkoły na dyżur w bibliotece. Kiedy wchodziłam do budynku, to przycięłam sobie palce drzwiami - te palce, które wcześniej przecięłam nożem. Bolało. Zakradłam się do pokoju nauczycielskiego, żeby wydrukować parę rzeczy.
Na 14 musiałam pójść do urzędu pracy, bo miałam rozmowę z moim pośrednikiem pracy. Popędziłam od razu ze szkoły. Chciałam oddać moje nowe CV i powiedzieć, że pracuję w szkole charytatywnie i że jestem jakoś aktywna. Nie pisałam Wam o tym, ale w zeszłym tygodniu dostałam ofertę pracy z urzędu pracy. Nie mogłam jej jednak przyjąć, bo nie mam prawa jazdy. Na lotnisku potrzebują kogoś ze znajomością hiszpańskiego. Lotnisko jest 25 km od mojego miasta, ale co z tego, skoro nie ma czym tam dojechać? Tylko samochód. Dlatego w tym ogłoszeniu było podane, że prawo jazdy jest wymagane. Nie mogę się przeprowadzić, bo przecież koło lotniska nikt nie mieszka. Pośrednik pracy powiedział mi, że to oczywiste, że taka oferta dla mnie odpada.
Tak bardzo żałuję, że od razu po skończeniu 18 lat nie zrobiłam prawa jazdy. Wtedy było jeszcze tanie. Ale skąd ja mogłam wiedzieć, że kiedyś wyląduję w okolicy, gdzie nie ma żadnych autobusów między poszczególnymi miejscowościami? Skąd mogłam przypuszczać? Nawet nie macie pojęcia, jak brak prawa jazdy utrudnia mi tu życie. Kiedy chcę pojechać do znajomych, to muszą mnie odebrać. Przyjaciół z pobliskiej wsi nawet nie mogę odwiedzić, oni do mnie przyjeżdżają. 80% ofert pracy dla mnie odpada, bo prawo jazdy jest wymagane. Jazda rowerem? W tej okolicy odpada na dłuższą metę. Pisałam kiedyś, że tutaj są same góry i wzniesienia - górzysty teren. Gdybym miała codziennie dojeżdżać do pracy rowerem, to prędzej zdechłabym po drodze, zanim wjechałabym na jakąś górę. To po prostu niemożliwe. KAŻDY ma tu samochód. Oprócz mnie. Prawo jazdy kosztuje 1800 euro, mogę zapomnieć. Chociaż może zapytam, czy w ratach można płacić. Może rodzice coś by mi dołożyli. Ludzie zawsze się tu dziwią, że żyję tu bez samochodu. Ja też się dziwię.
Kiedy wróciłam z urzędu pracy, to tylko wypiłam kawę, bo na 15:30 musiałam być u przyjaciół. Anglików, którzy mieszkają na jednej z gór wznoszących się nad miastem. Ja mieszkam na dole miasta. Stwierdziłam, że raz pojadę rowerem i że jakoś wjadę na tę górę. Boże, to była masakra. Dopóki była ścieżka rowerowa, to było ok. Potem jednak zaczął się stromy wjazd na górę. Myślałam, że po prostu zdechnę. Byłam tak zmęczona, że ledwo oddychałam. Po prostu nie potrafię nawet tego opisać. Musiałam prowadzić rower, bo jechać się nie dało. W końcu dotarłam. Wydawało mi się potem, że zjazd z tej góry będzie prosty. Jest tam bardzo stromo, więc zjeżdżało się łatwo. Niestety, po drodze sięgnęłam do kieszeni po chusteczkę higieniczną. To był fatalny pomysł. Jedną ręką nie mogłam utrzymać roweru, straciłam panowanie. Rower przekoziołkował, a ja razem z nim. Przez chwilę poczułam, jak to jest latać. Miałam cholerne szczęście, bo na poboczu było dużo skoszonej trawy, więc było miękko. Poza tym zleciałam z tego rowera tak, że nie uderzyłam głową o barierkę. Gdybym uderzyła, to byłoby już po mnie. Przez chwilę leżałam i nie wiedziałam, co się dzieje. Mogę tylko dziękować Bogu, że nie złamałam nogi albo ręki. Co bym wtedy zrobiła? Przecież jestem tu sama. Jak bym sobie poradziła? Poza tym udało mi się, że akurat nie przejeżdżał żaden samochód, bo wtedy to już na pewno byłby koniec. Miałam ogromne szczęście. Dwa miejsca mojego ciała dalej bardzo bolą, ale do jutra pewnie minie.
Od czasu do czasu będę jednak jeździć do przyjaciół rowerem. Ogarnęłam już całą sytuację: wjeżdżając na górę, na tym stromym odcinku będę po prostu prowadzić rower. Zjeżdżając, będę trzymać mocno obie ręce na kierownicy.
Bilans:
10:30 - bułka pełnoziarnista - 150
twaróg - 20
pomidor koktajlowy - 15
kawa z mlekiem - 20
12:30 - mus dla niemowląt (brzoskwinia/marakuja) 190 g - 109
13:30 - kilka cukierków - 120
15:00 - kawa z mlekiem - 20
16:00 - 2 ciastka - 100
17:45 - potrawka z kurczaka, pieczarek i warzyw (dynia, papryka czerwona i żółta, marchew, pomidor) - 150
Razem: 704 kcal.
Jeśli chodzi o aktywność fizyczną, to miałam tę morderczą jazdę na rowerze - w sumie ponad godzina. Wieczorem biegałam przez 50 minut. Te cukierki zjadłam w szkole, 2 ciastka u przyjaciół. Nie powinnam była, ale przez to wszystko już nawet nie mam wyrzutów sumienia. Poza tym wiem, że spaliłam to z nawiązką.
Śniadanie:
Obiadokolacja:
Jutro zamieszczę przepis, a pojutrze napiszę o rodzajach herbat, jakie piję.
Ojej, miałaś ogromne szczęście, że nic Ci się nie stało. Tak się cieszę, że jesteś cała.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o prawo jazdy to może jednak warto je zrobić ? Może i kosztuje drogo (podobnie jak posiadanie samochodu - te wszystkie przeglądy, ubezpieczenia itp), ale jednak się przydaje, tym bardziej w takim miejscu, w jakim Ty mieszkasz.
Potrawka wygląda smakowicie, uwielbiam taką kuchnię, tj. pieczarki + jakieś warzywa. Czekam na ten przepis !
Całuję, Ina.
ja cie kręce, dobrze że nic Ci się nie stało!
OdpowiedzUsuńczekam na listę herbat! :)
Jejku.. dobrze, że nic poważnego się nie stało! To musiało być chyb okropne przeżycie. Prawo jazdy dobrze by było zrobić. Ale przecież ty sama o tym wiesz, że Ci się przyda w takiej miejscowości. Czekam na przepis;)
OdpowiedzUsuńChudnij;**
Dobrze,że jesteś cała!
OdpowiedzUsuńTeż kiedyś doznałam tego uczucia jak to jest latać..
Bilans ładny! Aktywność fizyczna także ; )
Dobrze, że nic Ci nie jest! Mam nadzieję, że te potłuczenia szybko przestaną Ci dokuczać. Że też jedna mała chusteczka może spowodować taki wypadek.
OdpowiedzUsuńPrawo jazdy jest mega drogie. Ale też się przydaje. Kiedyś myślałam, że nie będzie mi potrzebne, bo wszędzie mam autobus. Ale zrobiłam bardziej dla zasady niż z potrzeby. Teraz część autobusów pozabierali, a ja mam jak się dostać w niektóre miejsca.
Myślę, że warto odłożyć parę Euro na prawko. Jakby można było płacić w ratach - byłoby idealnie.
łoo.. no ja też raz latałam na rowerze, i to nie jest fajne, wiec zycze zdrowka zebys sie lepiej poczula :) smakowite menu jak zawsze malo kcal :)
OdpowiedzUsuńja zdawalam na prawko i nie zdalam i juz nie chce, szkoda kasy, ale mowi sie trudno ;p ja mam faceta z samochodem haha ^^ 3maj się!
trzeba przyznać że sporo wypadków jak na jeden dzień. Ale dobrze, że była tam trawa - ja wylądowałam na chodniku a z tego już się cało nie da wyjść ;D
OdpowiedzUsuńCieszymy się że nic ci nie jest;)
OdpowiedzUsuńJa raz przeleciałam przez kierownicę roweru z prędkością światła i nic mi nie było- to dopiero cud;)
Trzymaj się kochana:***
oj samochód naprawdę ułatwia zycie, ja zdałam zaraz po 18 i szczęście, że za 1 razem.
OdpowiedzUsuń2 cukierki i ciastka to nic, wazne żeby nie popaśc dalej w słodyczową odchłań :D
pozdrawiam!
cojazjadlam.blogspot.com
kurcze zawsze mowilam 'po co mi prawo ajzdy, nie meiszkam na wsi moge poruszac sie komunikają meijską pozatym ebde miala faceta z autem' a teraz dzieki twojej notce przemysle te opcje i chyba chociaz sproboje ;) nie sadzisz ze takiej byloby zrobic prawko w polsce? moj brat przyrodni specjalnie przyjezdrza do nas bo w niemczech ejst za drogo dla niego
OdpowiedzUsuń