Dzisiaj to mam już dość wszystkiego. W sobotę umarł dobry przyjaciel mojej mamy, mój tata też go znał. Robił coś koło domu i prąd go poraził. Moja mama jest załamana. Ten jej przyjaciel był bardzo dobrym człowiekiem, miał 48 lat. O zmarłych nie mówi się źle i czasami jest tak, że jak ktoś umiera, to ludzie mówią o nim dobre rzeczy, chociaż dobry nie był. W tym przypadku jest jednak inaczej, bo on naprawdę miał serce na dłoni, wszyscy go uwielbiali. Pozostawił żonę i szóstkę dzieci. Bardzo zasmucają mnie takie wydarzenia. Nie znasz dnia ani godziny...
Dzisiaj pojechałam do rodziny na wieś. Rano jeszcze miałam francuski, a potem brat mnie zawiózł. Posprzątałam tam trochę i zajmowałam się moją chrześnicą, która ma 7,5 roku. Poszłyśmy do lasu na grzyby. Przypomniało mi się dzieciństwo, kiedy chodziłam po tych lasach z siostrą. Poszłyśmy aż za las, bo chciałam zobaczyć pola mojego dziadka, na które chodziłam z babcią, zanim umarła. Poza tym chciałam też zobaczyć miejsce, w którym umarła moja babcia. Zginęła bardzo tragicznie właśnie na tym polu, kiedy spadło na nią ścinane drzewo... Minęło już 14 lat, ale do dzisiaj się z tym nie pogodziłam. Życie jest tak cholernie niesprawiedliwe... Moja babcia teraz dalej by żyła. Była 11 lat młodsza od mojego dziadka, a on nadal żyje i ma się dobrze.
Ja i moja chrześnica w lesie dostałyśmy głupawki, uśmiałyśmy się. Potem szukałyśmy grzybów. Ona znalazła aż 8, a ja ani jednego :) Chodziłyśmy w sumie 2 godziny, potem robiłam z nią zadania domowe, zrobiłam jedzenie i oglądałyśmy "Króla lwa".
Popołudniu wrócił kuzyn, kuzynka była jeszcze w pracy. Ciocia i dziadek też byli. Muszę tu zaznaczyć, że to jest bardzo bliska rodzina, bo ciocia to jedyna siostra mojej mamy. Ona jest dla mnie jak druga mama, a ich dom to mój drugi dom. Jeżdżę tam, kiedy tylko mogę. Wieczorem oczywiście był problem, bo jej mąż jak zawsze się upił i szukał problemu. On kiedyś wykończy nas wszystkich. Moi rodzice siedzą w tym po uszy. Zawsze wszyscy jesteśmy w gotowości, żeby natychmiast pomóc. Ja też trzymam rękę na pulsie, chociaż mieszkam w Niemczech. Czasami jest tak, że moja ciocia dzwoni, bo znowu jest awantura, to moja mama zostawia wszystko i natychmiast jedzie. Moja mama jest tam zresztą prawie codziennie, na wszelki wypadek. Mąż mojej cioci to po prostu drań. Ma wszystko gdzieś, swoje dzieci też. Tylko picie i szukanie problemu go interesuje. Ciocia odebrała mu kartę do bankomatu, bo inaczej od razu wydałby całą pensję. Raz już było tak, że wydał całą pensję w 3 dni i w ogóle nie myślał o tym, że trzeba zapłacić rachunki i kupić jedzenie. Brał pożyczki, których potem nie spłacał i które moja ciocia musiała spłacać. Dlatego niedawno załatwiła sobie rozdzielność majątkową. Ona i tak haruje, a nie pracuje, żeby związać koniec z końcem. Raz rozwalił młotkiem jej auto, chociaż wiedział, że codziennie go potrzebuje, żeby wozić dziecko do szkoły. Było wiele okropnych sytuacji, których już nie będę tu opisywać. Mój kuzyn ma już 18 lat, jest postawnym facetem i interweniuje. Dzisiaj np. wyrzucił ojca z domu, kiedy ten zaczął się awanturować.
Muszę tu napisać, że nie zawsze tak było. On tak się zmienił dopiero jakieś 15 lat po ślubie. Pamiętam go jako fantastycznego męża i ojca. Wcześniej było idealnie. NIC nie wskazywało na to, że tak będzie. Teraz on ma wyrok w zawieszeniu, policja go kontroluje. Ja mam nadzieję, że w końcu pójdzie do więzienia. Szczerze mówiąc, to modlę się o to. On nie bije żony ani dzieci, ale tak wszystkich dręczy, że po prostu nie ma normalnego życia. Teraz moja ciocia pracuje, więc sobie poradzi. Może Was interesuje, dlaczego się nie rozwiedzie? Ona już dużo zrobiła i mam nadzieję, że dojdzie do rozwodu. Jednak nawet wtedy wymeldowanie z domu nie jest proste... Moja mama już pytała prawnika.
Dlatego właśnie NIGDY nie wyjdę za mąż. Nigdy nie wiadomo, jak będzie. Dlatego wolę być sama. Przysięgłam to sobie kilka lat temu. Kiedy miałam 22 lata, to złożyłam przysięgę. Od tamtej pory żadna głupia randka nawet nie przeszła mi przez myśl, a od tamtego czasu minęły ponad 4 lata. Żyję w całkowitym celibacie. Mężczyźni niech będą dla innych kobiet. Podobno kobiet jest więcej niż mężczyzn, więc tak naprawdę wyświadczam innym przysługę. Będę zawsze sama. Mogłam wejść w jakieś relacje z facetami, bo miałam okazje, ale zawsze natychmiast ucinałam wszelkie rozmowy. Kiedy tylko wydaje mi się, że komuś się podobam, to natychmiast zrywam kontakt. Bez żadnych wyjaśnień. Od razu przechodzę nad tym do porządku dziennego i NIGDY nie rozmyślam. Tak jest bezpieczniej. Dlatego właśnie nigdy się nie zakocham. Zanim bym się zakochała, to kontakt już będzie zerwany. Miłość od pierwszego wejrzenia dla mnie nie istnieje. Ludzie, którzy w to wierzą, to debile. Taka jest prawda. Jak można kogoś zobaczyć i się zakochać??? Współczuję takim ludziom! W ten sposób usprawiedliwiają swoją naiwność. Lepiej powiedzieć: "Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia" niż "Jestem idiotką". To równoznaczne.
Nigdy nawet na chwilę nie zmieniłam zdania. A jeśli kiedyś zapragnę mieć dzieci? Mam moją chrześnicę, to nie muszę mieć własnych. A poza tym spójrzmy prawdzie w oczy: przez moją dietę zaszły pewne zmiany w moim organizmie i raczej nigdy nie zajdę w ciążę. Nie przeszkadza mi to, bo od niepamiętnych czasów jestem zwolenniczką adopcji. Nigdy nie chciałam mieć własnych dzieci, nawet kiedy jeszcze chciałam wyjść za mąż. Dziecko kobieta może adoptować sama, nie musi mieć męża.
To nie jest żadne poświęcenie. Wręcz przeciwnie. Ja wiem, że się ratuję. Ok, nie każdy facet jest zły, ale nigdy nie ma gwarancji. Ja nie jestem ryzykantką - w żadnej dziedzinie życia. Powiem tylko tyle: jestem wdzięczna Bogu, że mój tata jest wspaniały. Mam kochanych rodziców i dałabym się za nich pokroić. Mój tata to na szczęście pozytywny wyjątek wśród facetów.
Tak wybrałam i tak będzie. Zawsze dotrzymuję słowa, kiedy złożyłam przysięgę. To tak jak ze słodyczami: nadal ich nie jem, chociaż są wokół mnie. Np. dzisiaj u cioci był makowiec. Nawet nie pomyślałam, żeby zjeść kawałek. Złożyłam przysięgę, więc nie ma opcji, żebym ją złamała.
W te dni obżeram się na potęgę gruszkami, które rosną w ogrodzie moich rodziców. Poza tym z niczym nie przesadzam.
Kiepskie są te dni, ale chciałabym dłużej zostać w Polsce, żeby pomóc. Niestety nie mogę, bo w poniedziałek zaczynają się lekcje po feriach i muszę być w Niemczech. Charytatywna praca czeka... Poza tym niestety mocno się przeziębiłam. Mam nadzieję, że wyzdrowieję do piątku, bo inaczej nie wiem, jak wytrzymam jazdę autobusem...
Przepraszam Was za długość tego postu... Jutro nadrobię zaległości u Was. Teraz poczytam chwilę moją książkę pt. "Nigdy nie wyjdę za mąż", posłucham przy tym feministycznych piosenek, a potem idę spać, bo jutro muszę wstać wcześnie.
Czy widzicie, jaka ona jest chuda? Będę taka. Po powrocie do Niemiec rozpocznę ostatni etap diety, bardzo surowy. Tak postanowiłam i tak będzie bez względu na wszystko. To kwestia złożenia odpowiedniej przysięgi, której nie będzie można złamać. Muszę zachować odpowiednią procedurę i wtedy się nie złamię ani na moment.
W takim razie jestem idiotką:) też nie wierzyłam w miłośc od pierwszego wejrzenia, ale hm... o tym w moim poście. po prostu zobaczyłam i piorun mnie trafił. na moje nie-szczęście.
OdpowiedzUsuńtak, jestem idiotką.
pewnie masz rację.
jeśli chodzi o to, że kiedy się komuś podobasz to zrywasz kontakt - zawsze miałam tak samo. czuję się wtedy w jakimś sensie zagrożona. że będzie mnie próbował zdobywać, czy coś. o nieee...
ale jakiegoś chłopaka kiedyś jednak chciałabym mieć... co mi nie grozi, bo mnie nikt nie zechce:P
Tak mi przykro z powodu przyjaciela Twojej mamy, Twojej babci i tego Twojego wujka. Alkoholizm to straszna choroba. Nie można tego z niczym porównać. Ona po prostu całkowicie zmienia człowieka. Niszczy go, czyni zmarłym za życia.
OdpowiedzUsuńA ja jednak ciągle marzę o tym wspaniałym jedynym, który doskonale będzie mnie rozumiał. Chciałbym, żeby mój związek był tak wspaniały, jak związek moich rodziców!
Powodzenia w diecie!
kochana czytalam twoja notke tak jak bym to o sobie czytala. Dokladnie tak samo nie chce miec meza... dzieci itp... Nigdy sie nie zakocham, a juz napewno nie teraz kiedy sie " wychudzilam" ( niby - wiekszosc tak twierdzi).
OdpowiedzUsuńMoze zycie w samotnosci nie jest niczym przyjemnym ale przeciez nie posiada tylko wad... sa plusy i napewno nie kilka. Zatem bardzo sie ciesze ze ciebie poznalam poniewaz mamy wiele wspolnego... ty równiez tak jak ja dazysz do celu i jak sie czegosc zaprzesz to tak bedzie - przykladem moga byc tu wlasnie slodycze.
Niedlugo powroce do pisania bloga ale chyba w innej formie... dozobaczenia niebawem:****
www.anoraks.blog.onet.pl
Przykro mi z powodu przyjaciela Twojej mamy.. Skoro był dobrym człowiekiem na pewno zasłużył na niebo..
OdpowiedzUsuńTeż mam w rodzinie wujka, któremu alkohol odebrał zdrowy rozsądek i nie zdaje sobie sprawy z tego, że swoim nieodpowiedzialnym i awanturniczym zachowaniem uprzykrza życie mojej cioci i babci, z którymi mieszka.. Moja mama bardzo się temu sprzeciwia i też często interweniuje.. Więc wiem z autopsji jak takie sytuacje wyglądają.. Alkohol to zło.. dobrze, że moi rodzice nie piją, mnie również nie ciągnie w tym kierunku..
Muszę przyznać, że bardzo imponuje mi Twoja stanowczość pod każdym względem. Tak naprawdę człowiek jest w stanie osiągnąć naprawdę wiele. Nie ma granic niemożliwości. Sami je wyznaczamy. Ale sukcesy osiagają tylko Ci, który stanowczo dążą do celu..
"Złożyłam przysięgę, więc nie ma opcji, żebym ją złamała" - Kochana i o to chodzi:) Interesuje mnie jaka to procedura, która pomaga Ci nie złamać się ani na moment..jeśli możesz, napisz o tym coś więcej..:*
Już sporo osiągnęłaś. Wiesz, że potrafisz;) Walcz więc nadal!;*
Pozdrawiam i całuję ;):*
z całej twojej notki, wsyztskich słow najbardziej rozwaliło mnie to "Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia" niż "Jestem idiotką". naprawde ze śmeichu mało sie polecialy mi łzy. Masz świetą prawde, okrutne ale szczere aby sie zakochac trzeba poznac i zaakceptowac swoje wady i zalety, wejsc czlowiekowi do glowy, miłosć tak od tak nie istnieje to jedynie cielesna fascynacja ;)
OdpowiedzUsuńnigdy nie mow nigdy ;) oraz nie nastawiaj się tak xle, to że ktoś miał "pecha" (wpsołczuje) to nie znaczy ze Ty tez tak bedziesz miala. przykro mi z powodu smierci, to zawsze jest smutne choc wszyscy wiedzą ze tak bedzie. a zawsze to jest szok. fajnie za to ze byly tez mile cwhile jak grzybobranie. o! a nie chcialabys miec takiej malej dziewczynki obok siebie? wiesz córeczki kiedys? moze wlasnie miedzy innymi otworzysz jednak serce na tych facetow i zaczniesz inaczej na nich patrzec, no bo wg twojej teorii? moj P. tez mnie kiedys pobije? zabije? krzyczec bedzie? zmieni się w potwora? raczej nie sądze. pozdrawiam :* 3maj sie
OdpowiedzUsuńSą oczywiście wyjątki :)
UsuńJa jednak w swoim otoczeniu obserwowałam za dużo takich związków, gdzie facetowi odbijało nagle 15 albo 20 lat po ślubie. Sama na pewno słyszałaś historie w stylu: nic nie zapowiadało końca naszego związku, a jednak on odszedł do innej. Niczego nie można wykluczyć.
To prawda, miłość od pierwszego wejrzenie nie istnieje. Przecież, żeby kogoś pokochać trzeba poznać jego charakter i dowiedzieć się czegoś o sobie. Przykro mi z powodu przyjaciela Twojej mamy i Twojego wujka. Też mam alkoholika w rodzinie, dlatego wiem co to znaczy. Trzymaj się;*
OdpowiedzUsuńOj nie mów tak, wydaję mi się, że z tym nastawieniem do małżeństwa wpadasz w wielką skrajność. Nie musisz od razu za kogoś wychodzić za mąż, możesz poznawać ludzi, bawić się, zdobywać nowe doświadczenia, smakować życie, a jeśli już pojawi się ktoś, kto będzie w stanie zrozumieć Twoje wszystkie wariactwa i pokocha Cię mimo wszystko, to wtedy możesz spróbować być z kimś na poważnie. A Ty już wykalkulowałaś, że masz tyle lat, jak byś miała kogoś poznać to musiałabyś z nim być co najmniej dwa lata, potem ewentualnie ślub i dziecko, ale to tak oby przed trzydziestką. Potem myślisz sobie, że trzeba mieć wielkie szczęście, żeby tak się wszystko ułożyło, roztropnie oceniasz możliwość porażki i ewentualnego zawodu miłosnego i rozumiesz, że nie jest Ci to potrzebne. Wolisz być sama niż cierpieć.... Tylko czy wiesz, że samotność jest największym cierpieniem? Wiem, piszesz, że ją lubisz, ale czasem mam wrażenie, że tak krzyczysz, po to, żeby coś zagłuszysz. Czytasz multum książek, słuchasz piosenek i wrzeszczysz, że nikogo nie chcesz, czując się z tym lepiej. Potem jednak zwracasz uwagę na obrączkę u facetów, którzy Ci się podobają, przeżywasz platoniczne fascynacje... Nie musisz na pokaz udawać, że jesteś silna, dlatego, że nikogo nie potrzebujesz. Ja Ci jednak życzę, Marto (ciekawe czy dobrze zgadłam), żebyś spotkała kogoś, kto będzie się o Ciebie troszczył i nawet jeśli będziesz uciekać, to będzie Cię gonił, bo mu będzie na Tobie zależało. Wydaję mi się, że jesteś świetną dziewczyną, tylko coś się stało w Twojej przeszłości, co dziwnie zaskutkowało w przyszłości. Za nim zalejesz mnie falą słów, w których przekonasz, że nie mam racji, powiem tylko jeszcze, że to moje subiektywne zdanie, którego nabrałam wraz z czytaniem Twojego bloga. A czytam go od dawna. :) Powodzenia.
OdpowiedzUsuńRozumiem, każdy może mieć swoje zdanie. Ja lubię samotność w tym sensie, że np. wolę mieszkać sama i chcę robić, co mi się podoba i kiedy mi się podoba. Moja rodzina mi wystarcza. Już powiedziałam "nigdy" i nie sądzę, żebym zmieniła zdanie, bo nawet jeśli bym się komuś podobała, to odtrąciłabym go. To fakt, że przeżywam platoniczne fascynacje, ale to dlatego, że nie mam serca z kamienia. Mężczyźni podobają mi się fizycznie, ale to wszystko. To nie jest zakochanie, tylko właśnie fascynacja.
UsuńW mojej przeszłości nie zdarzyło się nic strasznego. Moje postanowienia wynikają z obserwacji otoczenia. Miałam 2 pseudo-związki i może one też wywarły jakiś wpływ na moje postanowienie. Nigdy nie będę samotna, bo zawsze będę mieć moją rodzinę.
A na imię mam jednak inaczej :)
ludzie zawsze odchodzą w najmniej odpowiednich momentach, choć tak naprawdę, jeśli człowiek jest dobry, i z sercem na dłoni jak to określiłaś, to nigdy nie ma dobrego momentu i śmierć będzie czymś strasznym, nieubłaganym.. ciężka sytuacja. mój ojcic ejst alkoholikiem i od wielu lat jest w zakładzie [nie ma się czym chwalić, rozbitą rodziną] ale... z Twoim wujkiem tak się nie da? częściowe ubezwłasnowolnienie.. no cokolwiek.
OdpowiedzUsuńehh.. żeby więcej było takich ludzi jak Ty - jest obietnica i bezwzględnie ją spełniasz, bez względu czy to dotyczy kogoś, czy Ciebie. a co do mężczyzn.. nie zamierzam nic mówić, skoro taka jest twoja decyzja. ale kto wie, może kiedyś pojawi się ktoś z kim nie zerwiesz od razu kontaktu :)
a ja zobaczyłam mojego obecnego męża i wiedziałam że to facet wart wszystkiego. i miałam racje,a jak coś się zmieni to mam jeszcze takiego co nadawałby się na męża nr 2:D hahaha
OdpowiedzUsuńale tak na serio. nie ma co mówić NIGDY. bo ja wiele razy mówiłam NIGDY a los dał mi inne opcje.
tak jak wtedy gdy mówiłam ze dziecko bede karmic piersią i nigdy mm. a jak maly plakal i chcial cos, myslalam ze glodny to o maly wlos bym dala mm. a on po prostu miał alergie i go swedziało.
tak jak wtedy gdy pierwszy raz całowałam sie z chłopakiem i powiedziałam mu ze nigdy tego nie zapomne, zapomniałam.
albo gdy powiedziałam sobie ze NIGDY nie będę robic kogoś kantem. dopoki bedac z jednym facetem nie poznałam przystojnego marynarza :D
Nigdy nie mów NIGDY
Ja jeszcze nigdy nie zrobiłam czegoś, jeśli wcześniej powiedziałam "nigdy". No ale cóż, może przyjdzie taki moment.
Usuńja tam zawsze okres miałam, nie ważne jakie dziwne diety, jak bardzo włosy wypadały i paznokcie się łamały okres mam.
OdpowiedzUsuń