czwartek, 15 listopada 2012

Neurolog, 30 czekolad i wieczorny bieg

Słucham sobie ścieżki dźwiękowej z "Pocahontas". Lubię takie spokojne wieczory. Dzień upłynął mi bardzo intensywnie, ale to dobrze. Wstałam o 7, poszłam do szkoły, bo mam w czwartki lekcje niemieckiego z uczennicą z Tajlandii. W pokoju nauczycielskim wzięłam ze stołu jedną czekoladkę. Na szczęście zdałam sobie sprawę z tego, co właśnie zamierzałam zrobić i wyplułam. Uf!

W nocy chyba spałam w jakiejś dziwnej pozycji, bo bardzo boli mnie szyja. Nie mogę kręcić głową, ani w prawo, ani w lewo. Nie mogę nawet spojrzeć w górę. Na 10:30 miałam do neurologa. W trakcie badania on kazał mi spojrzeć w prawo i w lewo. Strasznie bolało! Potem przyszło gorsze: badali mi ostrość wzroku. Założyli mi na głowę elektrody, przy okazji nią kręcąc. To była masakra. Że też akurat dzisiaj musiałam tak dziwnie spać! Do tej pory strasznie mnie boli. Nie wiem dlaczego spałam na boku, skoro zawsze śpię na plecach albo na brzuchu.

Po wizycie u neurologa poszłam do supermarketu kupić owoce i czekolady. Kupiłam 30 czekolad, ale oczywiście nie dla siebie. Kupiłam je dla rodziny i będą czekać, aż pojadę do Polski na święta. Normalnie jedna taka czekolada kosztuje 0,99 euro, ale w tym tygodniu jest promocja i jedna jest po 0,65 euro, wiec naprawdę się opłaca, bo zaoszczędziłam jakieś 10 euro. Kupiłam wszystkie, które moje rodzeństwo czy kuzyni lubią najbardziej. Nie ryzykuję jednak - zapakowałam te czekolady do paczki, zakleiłam paczkę taśmą i zaniosłam do piwnicy. Lepiej, żeby tam czekały do świąt, chociaż chyba bym nie zjadła ani jednej.


A tu już zaklejona paczka czeka w piwnicy:

Popołudniu posprzątałam mieszkanie i uczyłam się francuskiego. Wieczorem miałam lekcję, a o 19:15 poszłam pobiegać. Było już całkiem ciemno, jest zimno, ale to mnie nie zraziło. Biegam zaraz koło lasu i często słyszę dziki. Tutaj w lasach żyje bardzo dużo dzików i czasami się boję, ale stwierdziłam, że to mnie nie może powstrzymać. Dzisiaj miałam czas na bieganie, a niestety nie mam go codziennie, więc cieszę się, że poszłam. Miałam czapkę i rękawiczki, na uszach mp3 i dobrze mi się biegało. W ciemnościach co prawda ledwo widziałam drogę, ale żadne leśne zwierzę mnie nie zaatakowało, więc nie mogę narzekać. Poza tym dzięki temu poprawił mi się humor. Biegałam dokładnie 50 minut. 

Kilka zdjęć z dzisiaj:

Bilans:
7:30 - serek homogenizowany 0,2% - 200
baton proteinowy - 99
9:40 - jogurt naturalny 150 g z owocami - 70
12:00 - mały banan - 100
13:00 - mandarynka - 27
batonik owocowy bez cukru - 75
gruszka - 70
15:00 - kromka chleba białkowego - 70
kawa z mlekiem - 20
16:30 - 2 mandarynki - 54

Razem: 785 kcal.

Dzisiaj miałam owocowy dzień. Chcę nadal ograniczyć kalorie tak, żeby nie przekraczać 600. Mam nadzieję, że uda mi się to z biegiem kolejnych dni. Będę skupiać się jednak na tym, żeby nie jeść nic zakazanego.

Jutro napiszę jeszcze parę słów o herbacie.

Lubię Keirę Knightley jako aktorkę, a poza tym uważam, że ma niesamowitą figurę i jest bardzo ładna. Chciałabym tak wyglądać.


17 komentarzy:

  1. Też lubię spokojne wieczory. Bardzo dobrze Ci idzie. Podziwiam, że to wyplułaś! :D Ja tak często mam, że coś wsadzę do buzi, a dopiero potem pomyślę lecz już zazwyczaj za późno na pozbycie się tego :P
    Powodzenia dalej! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ból mam nadzieje, że przejdzie ;) i dobrze zrobiłaś z czekoladami, co z oczu to z serca! ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Znajde Twoją piwnice i paczke z czekoladą :P kiedyś sama dla siebie uzbierałam około 4 kg
    (potem niestety zjadłam ale nie na raz)

    OdpowiedzUsuń
  4. podziwiam za te czekolady, ja bym nie wytrzymała! mam nadzieję że u lekarza wszystko w porządku mimo bólu szyi :) fajnie że biegasz, motywujesz swoją postawą do ćwiczeń i aktywności fizycznej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej.

    Dobrze,że wyplułaś,a nie zjadłaś ;)
    A spakowanie tych czekoladek do piwnicy,to dobry pomysł,żeby nie miec na nie ochoty i ich nie zjeść.

    Bilans bardzo dobry ^^

    Trzymaj się chudo <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobry pomysł z tymi czekoladkami ;)
    Powinnam brać z ciebie przykład. Masz świetne bilansy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobrze,że nie dałaś się czekoladzie.
    Bilans minimalistycznie ładny, super ,że biegałaś!
    jej te jej obojczyki <3

    OdpowiedzUsuń
  8. sama nie je a rodzinie wierze slodycze ;p chcesz zeby ci rodzina przytyla tak duzo sztuk ;) poza tym widze u ciebie wszystko okej to dobrze :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Podziwiam Cię za silną wolę!
    Zapakowanie tych czekolad i wyniesienie do piwnicy to świetny pomysł, ale wydaje mi się, że jesteś tak konsekwentna w tym co robisz, że pewnie i tak byś żadnej nie zjadła.
    Pozdrawiam. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. masz racje jej subtelne rysy to kwintesencja kobiecosci!

    OdpowiedzUsuń
  11. Kusisz tymi czekoladami :D i jak zwykle Twój bilans jest świetny ;-) Co do Kiery, to oglądałam gdzieś program i mówili, że ona ma idealną figurę na modelkę.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny pomysł z z zapakowaniem tych czekolad. Ja ciagle czekam aż bd mogła wrócić do diety dziś było ok 700kcal ale jednak stwierdzilam że od poniedziałku jak zacznę bd najlepiej. Ciesz się że wyniki nie są źle.trzymaj się u życzę powodzenia

    OdpowiedzUsuń
  13. przecież Keira nawet nie ma piersi, jak czytałam komentarze pod niektórymi artykułami o niej, to powiem Ci,że nawet faceci piszą, że ona ma chłopięcą budowę ciała i że to ich odrzuca....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie taki malutki biust chciałabym mieć. I tak faceci nie zwracają na mnie uwagi, więc nie wiem, po co mi te kobiece "atuty"... Jakoś w niczym mi nie pomagają, nie mają żadnego znaczenia.

      Usuń