Przepraszam Was, że znowu nie pisałam przez kilka dni, ale czasami zwyczajnie nie znajduję czasu. Nie pracuję, ale cały czas coś robię. Tak jednak jest lepiej, bo mam zajęcie.
Niedziela: tak jak zapowiadałam, spotkałam się z moimi przyjaciółmi Anglikami. Najpierw byliśmy u nich w domu, potem poszliśmy na miasto, bo była procesja z okazji dnia św. Marcina. Wiecie: rycerz na koniu, dzieci z lampionami. W Polsce też to się świętuje w niektórych regionach. Niby byłam dobrze ubrana, ale i tak strasznie zmarzłam i trudno było mi wytrzymać. Jestem strasznym zimorodkiem, od najmłodszych lat ciągle było mi zimno. Potem pojechaliśmy do moich przyjaciół do domu i jednak tam jedliśmy kolację, a nie w żadnej restauracji. Dlatego moje plany zamówienia sałatki poszły się grzać. Na kolację była pizza, a na deser crumble z owocami. Starałam się zjeść jak najmniej. Ponieważ sama nie przyrządzałam tego jedzenia, to trudno jest mi oszacować kalorie, ale domyślam się, że mogło być około 1500. Do domu wróciłam późno.
Wczoraj: dzień jak co dzień. Byłam w szkole na dyżurze, potem poszłam na chwilę do znajomych. Miałam wczoraj mały napad mandarynkowy. Zjadłam prawie 800 kcal (ale nie z samych mandarynek oczywiście).
Dzisiaj: byłam w szkole na dyżurze w bibliotece, potem pobiegłam na pocztę wysłać podanie o pracę (chociaż nie wiem po co). Potem u Anglików na lekcję z chłopcem, który popołudniami jest pod ich opieką (to długa historia). Później w supermarkecie, wieczorem lekcje i tak dzień minął.
W czwartek idę do neurologa. Od 2004 roku cierpię na poważną chorobę neurologiczną, ostatnio zaniedbałam leczenie i teraz chcę do tego wrócić. Nie chcę pisać nazwy choroby, bo nie lubię jej nawet wypowiadać, ale mam jednak nadzieję, że należę do kilku procent chorych, u których choroba ma łagodny przebieg i którzy nie lądują na wózku inwalidzkim. Kiedy ostatnio byłam w Polsce, to skserowałam moją historię choroby ze szpitala, żeby przetłumaczyć dla niemieckiego neurologa. Zaczęłam tłumaczyć dopiero wczoraj i to jest masakra. Nie chodzi już nawet o skomplikowany język medyczny, ale o to, że ta historia choroby jest kompletnie nieczytelna. Leczyłam się w Polsce u dwóch neurologów i obaj pisali tak nieczytelnie, że po prostu za nic nie mogę tego rozszyfrować. Odczytać wyniki badań? Nierealne! Odczytać nazwy leków, które brałam? Niemożliwe! Dlatego dla niemieckiego neurologa przygotuję tylko ogólne tłumaczenie, bo o szczegółach nie ma mowy. Pokażę mu wyniki badań - te, które są drukowane. Medyczne symbole są chyba międzynarodowe, to będzie wiedział, o co chodzi. Nigdy nie rozumiałam, dlaczego lekarze piszą tak nieczytelnie. Raz dostałam receptę, z którą poszłam do kilku aptek, a w żadnej farmaceuci nie mogli odczytać, jaki lek dostałam. Musiałam pójść wtedy do tego lekarza jeszcze raz...
Jutro jadę do innego miasta na szkolenie. Muszę wstać o 6 rano i wrócę wieczorem. Zabieram 2 mandarynki, 2 kromki chleba białkowego, mus dla niemowląt no i termos z herbatą, bo rano będzie zimno jak cholera. Nie zabieram karty do bankomatu ani karty kredytowej, bo w pobliżu jest tam centrum handlowe, a lepiej, żebym wydawała jak najmniej pieniędzy. Lepiej nie mieć pokus. Za chwilę muszę jeszcze przepisać słówka z francuskiego, żeby uczyć się w pociągu.
Dobra, koniec nudów. Wstawiam Wam zdjęcie dzisiejszych zakupów:
- herbata malinowa (fajną ma nazwę - "gorąca miłość", he he)
- jajka
- mleko
- mrożona mieszanka owoców
- mandarynki
- musy dla niemowląt
- jogurty naturalne
- baton proteinowy
Teraz pora na dzisiejszy bilans:
9:30 - mus dla niemowląt brzoskwinia/marakuja 190 g - 109
2 mandarynki - 54
10:30 - kawa z mlekiem - 20
12:30 - 250 g odtłuszczonego twarogu śliwkowego - 220
14:30 - kawa z mlekiem - 20
małe ciastko - 50
18:00 - 2 małe kromki chleba białkowego - 100
jajko - 78
Razem: 651 kcal.
Kilka zdjęć z ostatnich dni:
Co za figura!


Nie wydaje mi się, by dla ciebie sgd było niezbędne :) Zazwyczaj masz podobną ilość zjadanych kcal, jak w tej diecie. Zawsze się kontrolujesz. A sgd mogłoby jedynie rozlegulować twój metabolizm. Polecałabym raczej jakiś sport, chyba że ogranicza cię brak czasu.
OdpowiedzUsuńo matko, Cara! jaką ona ma boską figurę! kradnę zdjęcia! ;)
OdpowiedzUsuńteż nie rozumiem, dlaczego lekarze tak piszą, nieraz miałam problemy z receptami w aptekach... :/
Bilanse jak zwykle, nie ma co dodawać.
Lubię twoje posty, zawsze dodajesz tyle zdjęć, posiłki, zakupy, wszystko takie przejrzyste i w ogóle fajnie się to czyta i ogląda :)
co do choroby... nie wiem co to jest, ale mam nadzieję, że wszystko ułoży się jak najbardziej pomyślnie dla ciebie...
trzymaj się <3
Mmm mandarynki ^^
OdpowiedzUsuńZ tą chorobą.. masakra. Oby wszystko było ok :*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTeż jestem zimorodkiem - nieraz jest mi tak zimno, że muszę spać w grubych dresach. ;)
OdpowiedzUsuńJa akurat problemów z receptami nigdy nie miałam, zawsze się zastanawiałam jak farmaceutom udaje się to odczytać. Mam nadzieję, że rzeczywiście należysz do tych osób, u których łagodnie przebiega Twoja choroba. Trzymaj się ;)
Podobają mi się Twoje kubki. Szczególnie ten z Aragornem :)
Oj, ja także zaczynam czuć to zimno! Nie lubię tego, podobnie jak Ty zawsze mi zimno. ;p
OdpowiedzUsuńZgadzam się co do pisma lekarzy, mój pisze strasznie!
Figura idealna, marzenie!
No z zimnem mam to samo. :) Chodzę więc w grubym płaszczu.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci byś należała do tych kilku procent.
Bilanse ładne. :)
Jaka śliczna figura tej dziewczyny na zdjęciu! Chciałabym mieć taką!
OdpowiedzUsuńGratuluję bilansów i mam nadzieję, że wytrwasz tak długi dzień na tym jedzeniu, które sobie zaplanowałaś :)
Bardzo mi przykro, że jesteś chora i trzymam kciuki, żebyś trafiła na tą łagodną wersję!
hej Greta :)
OdpowiedzUsuńzimno ci bo nie masz nic tłuszczyku i nic ciebie nie grzeje ;)
a co do pizyy fajnie ze zjadlas cos normalnego :) poza tym najwazniejsza zasada - nie jesc nic 3h przed snem i bedzie ok :)
a te dyzury w szkole to za kase? czy jak, niby nie pracujesz a dyzurujesz?
choroby neurologiczne są straszne, wiem po sobie, wiec zycze zdrowia :* dbaj o siebie ;) i o chodzenie na kontrole.
fajne menu na wyjazd :) bedzie smacznie :) udanego szkolenia zycze :*
fajny kubeczek z jelonkiem bambi :D
W szkole pracuję charytatywnie, bo mam czas. Coś trzeba robić...
UsuńNie wiedziałam, że jesteś chora..oby wszystko było w porządku kochana, trzymam za to kciuki;)
OdpowiedzUsuńCałuję:**
raz na jakiś czas się zdarza jakiś wypad do znajomych, trudno, nie będziemy przecież się izolować od ludzi...
OdpowiedzUsuńmam nadzieję że Twoja choroba okaże się być łagodna, trzymam kciuki! :)
przykro mi z powodu tej choroby;// bede trzymac kciuki zeby bylo ok :) jak Ci zazdroszcze ze juz sama mieszkasz itp*.* mozesz kupywac co chcesz, jesc co chesz..ech.. twoje bilanse sa zawsze takie ladne i zdrowe.. tylko brac przyklad;*
OdpowiedzUsuńDobrze, że pójdziesz do lekarza. Chorobę lepiej mieć pod kontrolą.
OdpowiedzUsuńMandarynki są świetne :) Pamiętam, że kiedyś czytałam, że cytrusy pomagają przy odchudzaniu. Mandarynkowy napad powinien Ci nawet pomóc ;) Jest zimno, a mandarynki mają witaminki :D w sam raz na chłody :)
już tyle się odchudzasz, to powinnaś już mieć taką figurę. Dlaczego nie zrozumiesz, że chyba to ile teraz ważysz + - 2 czy 3 kg to Twoja ostateczna waga??
OdpowiedzUsuń