Zawsze mnie denerwuje, kiedy czytam pod swoimi postami złośliwe komentarze. Wiem przecież o skutkach mojej diety, nie potrzebuję rad. Gdybym chciała obiektywnej oceny, to poszłabym do lekarza. Na tym blogu szukam akceptacji, a nie rad osób, które wydają sąd, w ogóle mnie nie znając. To jest to, co w każdej dziedzinie życia najbardziej mnie oburza: najłatwiej jest oceniać, nie znając sytuacji. Nienawidzę na blogach, nie tylko na moim, komentarzy w stylu: "pewnie tylko tak piszesz, a na co dzień się objadasz", "tak myślałam, że się obżerasz, skoro nie pisałaś." Kurde, a czy ja muszę pisać codziennie? Czy to jakiś obowiązek? Nie obchodzi mnie, czy inni mi wierzą. Ja wstawiałam swoje zdjęcia - to chyba mocny dowód. Piszę tu całą prawdę i przyznaję się do porażek w każdej dziedzinie życia. Nie dbam zresztą o to, czy hejterzy mi wierzą. To mój styl życia i NIKT nie ma prawa mnie oceniać ani tym bardziej się wtrącać. We wtorek zjadłam więcej, ale nie obżerałam się. Wyrosłam już z tego i oduczyłam się napadów. A że żołądek tak zareagował? Tego mogłam się spodziewać, bo przecież jest skurczony.
Po co mi piszecie o tym, że być może w przyszłości nie będę mogła mieć dzieci? MNIE TO NIE OBCHODZI. Mam przyjaciółkę po anoreksji, która nie może mieć dzieci i jakoś mnie to nie odstrasza. Po co mi piszecie, że być może wyląduję w szpitalu? Jeśli tak będzie, to wypiszę się na własne życzenie, bo jestem dorosła i nikt mnie nie może tam zamknąć. Po co piszecie, że powinnam żyć normalnie? Gdybym chciała, to bym żyła normalnie, ale mój styl życia mi się podoba i nie zmienię go przynajmniej do lipca 2013, bo wtedy jest wesele mojej siostry i chcę wyglądać dobrze. Jeśli będę gruba, to nie będę wyglądać dobrze.
Dobra, przechodzę do rzeczy. Piątek i sobota minęły jak zwykle. Dzisiaj rano byłam u znajomych, potem w supermarkecie. Wieczorem poszłam pobiegać. Strasznie lało, ale pomyślałam, że nie ma wymówki. Poszłam więc. Tak strasznie padało, że świata nie było widać. Unosiła się taka mgła, że nie było widać rzeki. Kilka razy ochlapały mnie przejeżdżające samochody. Mimo to biegało mi się dzisiaj super. Kiedy byłam w połowie trasy, to przestało padać. Dobrze, że poszłam. Biegałam dokładnie przez 50 minut.
Jutro popołudniu spotykam się z moimi przyjaciółmi Anglikami. O 15 po mnie wpadną. Posiedzimy u nich, potem idziemy obserwować procesję na mieście (St. Martin), a później mamy iść do jakiejś restauracji na kolację. Zamówię sałatkę, do picia wodę albo herbatę. Wystarczy.
Wczorajsze śniadanie:
Dzisiejsze zakupy:
- herbata morelowo-migdałowa
- kawa
- mleko
- 1,5 kg mandarynek
- herbata jeżynowo-malinowa
- 2 zupy Weight watchers
- 6 słoiczków musu dla niemowląt
- jabłka
- niskotłuszczowy twaróg śliwkowy
- jogurt naturalny
- 3 batony proteinowe
Skorzystałam dzisiaj z okazji, gdyż mandarynki były na promocji - 1,5 kg za 2 euro. Normalnie 1 kg kosztuje więcej.
Bilans ze wczoraj:
10:30 - 2 kromki chleba białkowego - 140
gotowane jajko - 78
kawa z mlekiem - 20
12:00 - kilka żelek - 150
15:30 - 2 mandarynki - 54
kromka chleba białkowego - 70
18:00 - kawa z mlekiem - 20
mała pomarańcza - 100
Razem: 632 kcal.
Bilans z dzisiaj:
9:30 - 2 kromki chleba białkowego - 140
gotowane jajko - 78
12:45 - potrawka z warzyw i kurczaka - 150
jabłko - 70
15:00 - baton proteinowy - 143
mandarynka - 27
kawa z mlekiem - 20
Razem: 628 kcal.
Masz całkowitą rację. Ostatnie komentarze były okropne. Co prawda internet to takie medium, że cokolwiek się tu nie publikuje trzeba liczyć się z tym, że różni ludzie to czytają/oglądają. Zwłaszcza w tak kontrowersyjnych sprawach jak nasze. Ale wszystko można potraktować wybiórczo. Również komentarze. Sama wiesz które opinie stanowią dla Ciebie wartość, a które nie.
OdpowiedzUsuńAle, ale... Greto? Na blogu bodajże... Karoliny przeczytałam, że nie wiesz czy będziesz mogła dalej prowadzić bloga. Dlaczego? Nie zostawiaj nas... :(
Chodziło mi o komentarze. Chcę nadal prowadzić bloga, ale czasami nie mam siły czytać niektórych komentarzy. Nie chcę Was opuszczać, najwyżej wprowadzę zatwierdzanie komentarzy i będę zatwierdzać tylko Wasze :)
UsuńO! I to jest myśl!
UsuńZgadzam się z Tobą. Jesteś dorosłą kobietą i wiesz wszystko o konsekwencjach takiego stylu życia także bez sensu są te komentarze. Po prostu to ignoruj. Komentarze ludzie, którzy nie znają tego życia nie powinny być dla Ciebie warte czegokolwiek. Poza tym niby dlaczego miałybyśmy tutaj oszukiwać? Przecież to totalnie bez sensu, jesteśmy przecież anonimowe.
OdpowiedzUsuńŚwietne bilanse kochana, trzymaj się;*
Dokładnie, masz rację. Okłamuję tylko swoją rodzinę, bo przecież nie powiem im prawdy, gdyż nie chcę, żeby ktokolwiek się o mnie martwił.
Usuńpodoba mi się ten kubek z napisem: keep calm and go for gold :) Zauważyłam ,że przyczepiły sie do Ciebie osoby które ciągle Cie krytykują. Nie wiem dlaczego akurat Ciebie, na innych blogach tego nie zauważyłam by do kogoś te osoby uczepiły się tak jak do Ciebie. Nie zwracaj na nich uwagi, rób swoje. Mówiłaś już wiele razy ,że znasz skutki takiego trybu życia, nie trzeba Ci ciągle o tym przypominać.
OdpowiedzUsuńŁadne bilanse. Trzymaj sie i głowa do góry :)
Też tego nie wiem. Niektórym chyba sprawia satysfakcję wtrącanie się w życie innych.
UsuńDobrze, że tak podchodzisz do krytycznych opinii. Udowadniasz, że przecież jesteś osoba dorosłą i w pełni świadomą swego działania. :) Myślę, że każdy ma prawo wyrazić swoje zdanie, jednak istnieje granica między "konstruktywną krytyką", a po prostu "chamstwem". A wiele osób ją niestety przekracza.
OdpowiedzUsuńCo do twojego poprzedniego postu: Widocznie twój organizm tego potrzebował. Nieco podirytowały mnie komentarze osób, którym chyba wydawało się, że nie wiadomo jak przeżywasz 3000 kcal i próbowały cię pocieszyć. A przecież wyraźnie napisałaś, że zrobiłaś to świadomie i z zaplanowaniem. I dla mnie to jest OK. Poziwiam twoje racjonalne myślenie, którego wielu osobom brak. Oby tak dalej!
No właśnie. Przecież jeśli raz na jakiś czas tyle zjem, to nic się nie stanie. Normalnie staram się jak najmniej.
Usuńw temacie "Po co mi piszecie" rozumiem cię, tez nie lubię tego typu i innego komentarzu, kogoś kto wpada raz na rok, albo pierwszy raz i udaje dietetyka albo boga najlepiej ;p eh. ja tam Ciebie wspieram co tylko byś nie robiła, choć pewnie jakbyś hmm np robiła coś sobie mega szkodliwego - to pewnie mój zdrowy rozsądek nie pozwolił by mi na to by wspierać cię w czymś głupim, ale Ty rozsądna kobieta jesteś :* i wiesz co dobre dla Ciebie :*
OdpowiedzUsuńżyczę ci udanej niedzieli z koleżanką :) i smacznej sałatki. ja jutro spotkam się z P. i będziemy wnosić meble do mojego pokoju :D remont dziś sie zakońćzył :) extra extra ;)
Tak samo ja Cię wspieram. Krytykowałabym Cię tylko wtedy, gdybym naprawdę widziała taką potrzebę. Wpadka każdemu się zdarza i jakoś trzeba sobie z nią poradzić :)
UsuńBardzo dobrze, że napisałas o tym w notce :) Trzeba bronić własnych myśli i przekonań, a hejterów mieć głęboko w d**** Bilanse bardzo ładne, rzeczywiście boski kubek *_*
OdpowiedzUsuńPowodzenia!
Co za głupota. Przecież 600kcal to nie jest głodzenie się. Moim zdaniem twoja dieta jest idealna - wystarczająca by schudnąć, a przy okazji nie wyniszczyć swojego ciała. Jak zwykle jestem zachwycona twoją siłą i wytrwałością w dążeniu do celu. Jak do tego doszłaś?
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem 600 kcal to też nie jest głodzenie się. Ja wcale nie głoduję. Jak do tego doszłam? To była długa droga, a najbardziej pomaga mi fakt, że moje życie jest teraz kompletnie beznadziejne i że tylko dietę mogę kontrolować.
UsuńJestem u Ciebie pierwszy raz i nie wiem jakie komentarze pisali Ci wcześniej, ale po tym co piszesz stwierdzam, że tamte osoby są po prostu zazdrosne tego, że jesteś silna, nie poddajesz się, a one najzwyczajniej w świecie siedzą w sieci i nie potrafią nic innego robić tylko uprzykrzać życie tym, którzy w życiu starają się coś osiągnąć.
OdpowiedzUsuńOd dzisiaj będę u Ciebie częściej. zapraszam też do mnie: http://priceperfectionis.blogspot.com/:)
Kochana ja etz tak mam. Juz tak dlugo nie pisze , czas to zmienic w najblizszym czasie postaram sie od nowa rozpoczac dzialalnosc pisania bloga. Oczywiscie pod moja nieobecnoscia nic sie nie zmienilo.. dalej cwicze godzinami codziennie ... jem po ok 700 kcal... i nie robie nic w kierunku aby wyjsc z tego czegos w co wpadlam ;P
OdpowiedzUsuńwww.anoraks.blog.onet.pl
Fajnie by było, gdybyś znowu pisała :)
Usuńnie ma co się przejmować komentarzami :) podziwiam że umiesz tak ładnie się ograniczyć kiedy wychodzisz ze znajomymi! bilanse jak zwykle cudowne, nawet nie muszę mówić 'oby tak dalej' bo u Ciebie zawsze jest dobrze :)
OdpowiedzUsuńaz mnie zamurowało, ludzie swoją bezczelnościa i głupotą zaskakują, nie rozumiem jak ktos mógł ci takie rzeczy napisac. kolejny dowód na to że powinno byc jakieś urządzenie badające IQ i ludzie ze zbyt niskim zwyczajnie by umierali, za głupote musi byc kara.
OdpowiedzUsuńNadrobiłam zaległości na Twoim blogu i nie mogłam uwierzyć w to co przeczytałam w komentarzach. Te komentarze były okropne i bardzo krzywdzące. Nie rozumiem dlaczego były takie agresywne. Każdy ma przecież swoje życie. A te osoby chyba nie umieją żyć własnym, skoro wtrącają się w życie innych.
OdpowiedzUsuńChudnij Kochana :*
No właśnie. Niektórzy za bardzo wtrącają się w życie innych.
UsuńDobrze że ja się nie wtrącam w życie innych za bardzo, tak jest lepiej. Ja powiem tylko tyle, że wierzę we wszystko co piszesz, bo po co miałabyś nas okłamywać? Gratuluję bilansów i wytrwałości w bieganiu.
OdpowiedzUsuńCałuję:**
Hej.
OdpowiedzUsuńTa..,też znam te niby rady dla nas ... ;/
Z dietą Tobie świetnie idzie ;*
Tak trzymaj :)
A i widzę,że też kupujesz te pyszne twarogi tzn. serki homogenizowane z firmy Exquisa ;) Ja je jem tzn. różne smaki i te mniejsze i większe i sa pyszne ^^
Trzymaj sie chudo <3
Ten wpis uświadomił mi, że powinnam przestać się przejmować tym co inni mogą mi powiedzieć Np. do szkoły nie chciałam zabierać nigdy wafli ryżowych czy jogurtów 0%, bo bałam się, że ktoś zacznie komentować to, że chce się odchudzać. Teraz postaram się to zmienić. Dzięki:)
OdpowiedzUsuńhttp://skinnycosette.blogspot.com/
Nie można się przejmować tym, co inni powiedzą. Jogurty 0% są przecież zdrowe. To już nie można jeść zdrowego jedzenia, żeby inni nie komentowali? Nie przejmuj się i rób swoje :)
Usuńnie przejmuj się takimi komentarzami. Osoby które tak piszą najwidoczniej sami mają problemy ze sobą i skoro oni nie dają rady to próbują wmówić innym że oni też.
OdpowiedzUsuńUwazasz, ze mozesz robic ze swoim zdrowiem co chcesz?
OdpowiedzUsuńProsze bardzo.
Jednak dobrze by bylo, zebys ponosila koszty swojego leczenia w przyszlosci sama i leczyla sie prywatnie, a nie korzystala z systemu ubezpieczen spolecznych. To byloby nie fair w stosunku do osob, ktore oplacaja skladki i dbaja o swoje zdrowie. Przez takie bezczelne (lub niekumate) osoby, jak ty, ktore swiadomie niszcza swoje zdrowie, wzrastaja koszty ubezpieczenia spolecznego.
A ty pewnie wogole nie oplacasz skladek...
Ja, w kazdym badz razie, nie chce placic na twoje leczenie, jezeli ty swiadomie niszczysz swoje zdrowie.
To nie płać.
UsuńJeszcze taka propozycja ode mnie: zorganizuj kampanię przeciwko alkoholikom, palaczom albo narkomanom. Oni też przecież świadomie niszczą swoje zdrowie. Znajdź sobie blog jakiegoś narkomana i tam się wyżywaj. Myślałam, że już się ode mnie odczepiłaś, ale widzę, że jeszcze nie.
Usuńdziwi mnie tylko, że jesteś katoliczką i świadomie wyrządzasz sobie krzywdę :) to grzech. ale z tego co pamiętam spowiadałaś się z tego. ;)
OdpowiedzUsuńTo rzeczywiście kłóci się z moim sumieniem, ale cóż, nikt nie jest idealny. Przynajmniej nie robię krzywdy innym.
UsuńNie przejmuj się złośliwymi komentarzami. Myślę, że to trochę przez zazdrość, bo idzie Ci tak wspaniale, że sama się czasem zastanawiam jak to możliwe. Dlaczego Ty umiesz być taka silna, a ja co chwilę zawalam? Jesteś moją inspiracją :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Ty też potrafisz być silna, przecież już nieraz to udowodniłaś :)
UsuńUwielbiam Twoje bilanse! A co do komentarzy złośliwych, niemających innych rozrywek osób, to faktycznie nie ma się czym przejmować. Widocznie osoby takie nie zdają sobie sprawy z tego, że można kontrolować niektóre dziedziny swojego życia w perfekcyjny sposób. Ty nie boisz się pisać o swoich porażkach, bo pewnie zdajesz sobie sprawę z tego, iż są w naturze człowieka, osoby komentujące "tak myślałam, że się obżerasz, skoro nie pisałaś." nie mają na tyle odwagi by się przyznać przed światem, że odnoszą czasem małe porażki.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się!
No cóż, zawsze znajdzie się ktoś, komu będzie coś przeszkadzać. To jest Twój blog i piszesz o tym, co Ci leży akurat na sercu. I tylko durne gimnazjalistki blogują raz czy dwa razy dziennie pisząc o pierdołach typu 'wypiłam kawę, zjadłam pół jabłka, jestem zajebista, co u was?' Szkoda tylko nerwów na takie komentarze! :D
OdpowiedzUsuńUważam, że Twój styl jest zdrowy, bo biegasz, nie palisz (z tego co się orientuję), nie pijesz hektolitrami czarnej kawy, dobrze radzisz sobie w pracy. Jesteś zdecydowana i mocno stąpasz po ziemi:) Owszem, jesz bardzo mało, ale zdrowo :) Nie można do końca życia jeść po 700 kalorii dziennie, ale tym możesz martwić się po weselu ;P
Jak to jest z tą bezpłodnością? Byłaś u lekarza? I ile już nie masz okresu? Ja nie mam już dziesiąty miesiąc i tak się zastanawiam, czy moje jajniki już wymarły na dobre ;P Też nie planuję mieć dzieci, ale chcę wiedzieć na czym stoję. Będę wdzięczna za odpowiedź :)
Pozdrawiam :)
U mnie to już będzie dłużej. Nie byłam u lekarza i w najbliższym czasie nie pójdę, bo boję się, że dostałabym jakieś lekarstwa, od których bym przytyła. Planuję pójść po weselu mojej siostry.
UsuńAż głowa boli od tych złośliwych komentarzy. Nie wiem po co te osoby w ogóle się tu wypowiadają i wtrącają w Twoje sprawy. W każdym razie dobrze, że się tym zbytnio nie przejmujesz. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńz tą ostatnią notką - też ostatnio piłam senes. Zwykle jedna saszetka działała od razu, a tym razem zero reakcji. Drugim razem wypiłam z dwóch saszetek - też nic się nie działo! nie mam pojęcia, jak to możliwe. Nie będę już więcej tego pić.
OdpowiedzUsuńCóż, 3000 kcal to na prawdę bardzo dużo jak na taki organizm, który dostaje 500 kcal dziennie, więc przeżyłaś szok po takiej ilości jednorazowego pokarmu. I tak jak napisałaś - masz nauczkę...
ludzie są okropni, albo jakieś trzynastolatki które piszą 'hej świetny blog, też dążę do perfekcji, zapraszam do mnie' albo tacy właśnie 'nawracacze'... olewanie ich jest chyba jedynym dobrym wyjściem.
Szkoda tylko, gdybyś zrezygnowała z bloga z powodu czyichś komentarzy i docinek... wiem, cholernie przykro jest czytać takie rzeczy... ale chyba znasz swoją wartość i najważniejsze, że sama wiesz, co jest prawdą, i że my to wiemy...
Na prawdę nie wiem, co bym zrobiła, gdybyś przestała pisać. Zawsze czekam z niecierpliwością na nowe wpisy, bardzo biorę sobie też do serca to co piszesz u mnie. Bardzo jest to dla mnie ważne..
Greto, nie poddaj się!
Mam nadzieję, że wystarczy mi siły i że nadal będę pisać na blogu. Na dietę w każdym razie na pewno wystarczy mi siły, bo jestem coraz bardziej niecierpliwa.
UsuńTe komentarze denerwują mnie dlatego że inni piszą, jakbym ja nie wiedziała o pewnych rzeczach... Nie jestem przecież głupia.
Nowy wpis już dzisiaj wieczorem :)
Ja Ci wierzę.Te komentarze z "radami" wynikają z ich zazdrości ;)
OdpowiedzUsuńDużo już schudłaś ;D dąż do celu i bądź szczęśliwa,pozdrawiam ;*