Tak jak wspominałam, tym razem jechałam do Polski samochodem wraz z moimi przyjaciółmi. Wyjechaliśmy wczoraj wieczorem. Bardzo fajnie nam się jechało. Jechaliśmy 11 godzin. Autokarem jeździłam zawsze 24 godziny, więc jest różnica. Droga była ok, więc nie można było narzekać. Autostradą niemiecką jechało się super, w Polsce też było spoko. Nie padało, więc czego więcej chcieć?
Teraz jednak zamarzam. Mam buty jesienne, a one mają trochę za cienką podeszwę jak na polską zimę. No cóż, nie będę jednak kupować kozaków na 2 tygodnie, bo w Niemczech i tak mi się nie przydadzą. Tam jest w końcu wiosna. Dzisiaj po raz pierwszy od dawna były mi potrzebne rękawiczki i zimowa czapka, którą dostałam ostatnio w prezencie. W domu byłam o 9:30, a popołudniu pojechałam do dużego miasta załatwić kilka spraw. Byłam też na małych zakupach. Miałam niezłą frajdę, bo na moim zadupiu w Niemczech nie mogę ot tak pojechać sobie na zakupy, bo nie ma gdzie. Kupiłam kilka drobnostek i jestem happy :) Jest jednak strasznie ślisko, szczególnie na mojej drodze, bo my nie mieszkamy w centrum miasta. Kiedy szłam dzisiaj na przystanek, to musiałam trzymać się płotu, żeby się nie zabić. Zamiast butów na miejscu byłyby tu łyżwy...
Jeśli chodzi o dietę, to nie jest niestety dobrze. Zaczęło się w drodze do Polski. Wraz z moimi przyjaciółmi jadłam cukierki, orzeszki itp. Kiedy wpadłam do domu, to zaczęłam jeść różne rzeczy i dopiero przed chwilą skończyłam. No dobra, miałam małe przerwy. Zjadłam cukierki, z 1000 kanapek, płatki czekoladowe, zupę, 2 czekolady Milka (obie naraz), parówkę z ketchupem, trochę chipsów i sama już nie wiem co jeszcze. Słodyczy nawet nie było w domu, ale zjadłam dwie z czekolad, które kupiłam dla rodziny, a cukierki sama sobie kupiłam. Postąpiłam wbrew moim wszystkim zasadom. Źle się z tym czuję, wiadomo. Zjebałam to, na co pracowałam przed wyjazdem do Polski i naprawdę nie wiem, co mi dzisiaj odbiło. Zażyłam jednak moje magiczne tabletki. Od jutra powrót do dyscypliny. Przed świętami trzeba zrobić jakiś post. Mój dziadek zawsze mówi, że kiedyś tylko na wigilię ludzie mogli się najeść. Trzeba przywrócić te czasy. Jutro moja mama ma zamiar ugotować zupę na obiad, więc powinno być spoko.
Wiecie, co mnie tylko śmieszy? Kiedy w komentarzach pojawiają się opinie, że cierpię na anoreksję. Ja i jadłowstręt? Nigdy! Przecież ja kocham jedzenie. Równocześnie kocham je i nienawidzę. Ok, są dni, kiedy w ogóle nie mam ochoty jeść, ale nie jest ich tak dużo. Normalnie to marzę o słodyczach (niestety). Dlatego już boję się świąt. Przed nimi jednak się zmobilizuję, bo gdybym przytyła, to chyba bym umarła. To jedna z najgorszych rzeczy, jakie mogą mnie spotkać. Gorsze byłoby tylko, gdyby coś stało się komuś z mojej rodziny albo gdybym jeszcze bardziej zachorowała.
Kocham i nienawidzę... A może raczej boję się?
Oj Greta, Greta... Przynajmniej wiemy, że też jesteś tylko człowiekiem... :) A tak poważnie - Świat się przecież nie zawali od kilku dni rozpusty :) Ja też niestety kocham jeść. Nie kocham tylko efektów. Ale damy radę. Będziesz miała podwójną motywację do pilnowania się po powrocie :)
OdpowiedzUsuńP.S. Cieszę się, że szczęśliwie dojechałaś... Miałam do Ciebie parę pytań, ale nie chcę tu na forum. Podpowiedz mi proszę jak można się z Tobą inaczej skontaktować? Skype? GG? Email?
Całuję :*
Witaj w domu :)
Dużo tych słodkości jak na jeden dzień. Dobrze, że jutro jest zupa, to wszystko się wyrówna. Czytałam kiedyś, że ważne są tygodniowe bilanse kcal i żeby na nie zwracać uwagę. Jednym dniem nie warto się przejmować.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że miałaś taką szybką drogę do Polski. I fajnie, że w drodze jechałaś z przyjaciółmi.
U mnie też jest bardzo ślisko. I mroźnie. Mam nadzieję, że nie będziesz musiała długo chodzić na mrozie w tych jesiennych butach. Trzymaj się :*
Pocieszasz mnie :)
UsuńTo takie... Ludzkie. Greta to normalne, każdy potrzebuje czasem odskoczni od swojej codzienności. Musisz się zastanowić co chcesz osiągnąć, jak chcesz to osiągnąć i po prostu być konsekwentną. Trzymaj się, wesołych świąt!
OdpowiedzUsuńa nie możesz po prostu się ogarnąć i cieszyć się Świętami?? Jesteś bulimiczką, jeden ciul czy wymiotujesz czy jesz te ohydne tabletki, prędzej czy późniiej coś Ci się stanie, i czy wtedy pomyślisz co ja zrobiłam?? Taka jest prawda, że chcesz jeść normalnie tylko wygłupiasz się z tym blogiem i z tym podejściem do życia! Nie masz tyyyyle czasu okresu to jest patologiczne!!!!
OdpowiedzUsuńTak, to prawda, że chcę jeść normalnie. A że nie potrafię - to inna sprawa. Wolę być szczupła, a jeśli będę jeść normalnie, to nie będę chudnąć.
UsuńGreta
OdpowiedzUsuńBARDZO Cię proszę - monitoruj komentarze bo mi pewne osoby ciśnienie podnoszą i najchętniej sam bym wykasowała ich niedorzeczne wypowiedzi
Nie warto się denerwować :)
UsuńCześć Greta!
OdpowiedzUsuńTęskniłam<3 Niestety z własnej winy wycofałam się na chwilę. Popełniłam wiele błędów i żałuję.. Powinnam się ogarnąć. Sama nie wiem jak sie do tego zabrać... w końcu za kilka dni święta..
Piękny, ale dla nas trudny czas...
życzę Ci wspaniałych świąt spędzonych z rodzinką:*
Dziwię Ci się, że masz te napady. Katujesz się, głodzisz, a potem w jeden czy dwa dni wszystko zawalasz. Czy więc warto się głodzić? Całe życie będzie tkwiła w tym jednym martwym punkcie.
OdpowiedzUsuńTakie napady mam bardzo rzadko. Inaczej bym tyła, a nie tyję.
Usuńtakie powroty do domu bywają trudne, mam nadzieję że się pozbierasz i z jedzeniem będzie dobrze :) myślę że niepotrzebnie sobie odmawiasz tych słodyczy na co dzień, bo wtedy właśnie jest większe ryzyko że się na nie rzucisz jak będziesz miała okazję.
OdpowiedzUsuńteż zamarzam, łączę się w bólu, oby szybko przyszła wiosna :)
Trochę zawaliłaś ale na pewno nie odbiło się to aż tak negatywnie na wadze. Jutro już będzie dobrze;**
OdpowiedzUsuńNie myśl dzisiaj o zjedzonych kaloriach - ciesz się z przyjazdu! :D
OdpowiedzUsuńCo miałaś na mysli mowiac ze w Niemczech jest wiosna ?? zastanawia mnie to.
OdpowiedzUsuńrzeczywiście sporo zjadłaś, wygląda to nawet na napad.. nie ma sensu sie przeczyszczać.. po co sobie psuć uład trawienny..? choc wiem ze po swietach tez bd msuiala wybrać się do apteki po senes.. Życzę Ci duzo kontrol w Polsce. pozdraiwam
W moim regionie Niemiec jest bardzo, bardzo ciepło :)
UsuńDobrze zrozumiałam ,ze zostajesz w PL tylko na 2 tygodnie??
OdpowiedzUsuńA jedzenie...wow! 2 czekolady na raz?!
2 czekolady naraz to dla mnie żaden problem - niestety...
UsuńPrzykro mi Greto. Musisz teraz bardzo mocno zawalczyć, żeby napady Tobą nie zawładnęły. Nie głoduj, ale też nie objadaj się podczas świąt, bo wyrzuty sumienia spowodują, że takie napady staną się normalnością. Dziwi mnie zachowanie niektórych Twoich stałych czytelniczek, które komentują każdy wpis. Kiedy prawie nie masz nic w ustach, wiwatują, że jesteś najlepsza, najbardziej zmotywowana, że chcą być w tej dziedzinie takie jak Ty. A kiedy zdarza Ci się napad, nie potrafią napisać Ci wprost, że to złe i powinnaś wyciągnąć wnioski, przemyśleć sprawę co do tego doprowadziło, tylko użalają się nad Tobą i pocieszają. Coś tu nie gra. Wesołych Świąt!
OdpowiedzUsuńAle ja też pocieszam inne dziewczyny, kiedy zjedzą za dużo. Nie warto moim zdaniem kogoś dołować, tylko lepiej raczej zachęcać do dalszej walki :)
UsuńMam nadzieję, że to tylko mały napad i jest już ok :)
OdpowiedzUsuńTrafny tytuł, tylko, że my zamarzamy codziennie, a ty tylko będziesz przez 2 tygodnie. Ale przynajmniej spotkasz się z rodziną.
Życzę Wam wszystkiego najlepszego!