sobota, 22 grudnia 2012

Who cares?

Wczoraj i dzisiaj było ok pod tym względem, że nie myślałam o jedzeniu. Wczoraj ze słodyczy zjadłam jakieś 10 cukierków, a to bardzo, bardzo mało jak na moje możliwości. Dzisiaj jadłam normalnie, ale zdrowe rzeczy. Już się wydawało, że będzie ok, ale wieczorem oczywiście zjadłam czekoladę. W domu mi odbija, naprawdę. Powinnam się zabić, to zrobiłabym sobie przysługę. Cud, że ubrania dalej ze mnie spadają i że brzuch jest taki sam jak zwykle. Naprawdę aż się dziwię. Jutro jednak głodówka, nie zjem nic więcej niż ewentualnie zupę. Prawdopodobnie jednak obejdę się nawet bez tego, bo siostra i mama akurat idą do pracy. Będę tylko ja, brat i tato. No i moja chrześnica, która jest u nas na kilka dni.

Dzisiaj rano byłam z siostrą u spowiedzi. Była spowiedź generalna przed świętami. Zawsze dziwię się, dlaczego ludzie stoją w ogromnych kolejkach z tyłu kościoła, podczas gdy z przodu jest zawsze mało osób i szybko idzie. Jak zwykle wyspowiadałam się z mojego trybu życia, bo niczego tu nie ukrywam. Ksiądz mi powiedział mądre słowa: "do Niemiec nie zabierasz rodziców, więc to Bóg powinien być twoim ojcem". Święta prawda. Po raz pierwszy od dawna też ktoś zwrócił mi uwagę na to, że jestem dorosła i powinnam brać odpowiedzialność za swoje czyny. Staram się brać, ale co poradzę, że nie czuję się na lata, które mam? Czuję, jakbym miała dalej 20 lat. Dobrze, że przynajmniej w innych aspektach życia jestem chyba ok. Wiadomo, nigdy nie jest idealnie, ale staram się. Poza dietą jestem w miarę w porządku. Nie robię krzywdy nikomu oprócz sobie samej.

W domu każdy mi mówi, że jestem szczupła. Mama mówi, że musi mnie utuczyć (dobrze, że nie ma na to czasu). Wczoraj wpadła na chwilę kuzynka i powiedziała mi, że jestem chuda. No cóż, ja w to nie wierzę, bo w końcu jedno z przykazań brzmi: "nie wierz w to, co mówią inni". Ja staję przed lustrem i mówię sobie, że jestem gruba.

Dni w domu są bardzo intensywne. Na dobrą sprawę nie powinnam mieć czasu na jedzenie. Dzisiaj byłam na tej spowiedzi, potem bawiłam się z moją chrześnicą. Robiłyśmy ozdoby na choinkę, potem robiłyśmy kartki świąteczne i urodzinowe z różnych koralików, naklejek, malowałyśmy obrazki, naklejałyśmy literki itp. Malutka ma talent plastyczny, to naprawdę widać. Maluje i rysuje 1000 razy lepiej ode mnie. Ja nawet kury nie umiem narysować. Potem bawiła się z córką naszej sąsiadki, która jest w tym samym wieku. Bardzo się lubią i grzecznie się razem bawią.

Popołudniu sprzątałam i uczyłam się francuskiego. Wkurzyłam się tylko, bo poszłam na kompa mojego brata, żeby wydrukować sobie odmiany czasowników i po prostu się nie dało. Zainstalował taki dziwny system, że nawet nie wiem, jak otworzyć dokument, zamknąć go, ani wejść w Firefoxa. Nie wiem nawet, jak w tym systemie wyłączyć komputer. Moja siostra też nie ma pojęcia, a ani jej laptop, ani mój nie jest podłączony do drukarki i nie mogłam tego wydrukować. Pierwszy raz w życiu widziałam taki system i strasznie się wkurzyłam, a mojego brata oczywiście nie ma w domu, żeby mi pomóc. Eh, z moim bratem nigdy się nie rozumiałam, zawsze strasznie się kłóciliśmy. Teraz jest już lepiej, ale i tak często się kłócimy, jak jestem w Polsce. W czwartek przyszli do niego znajomi, a jego pokój jest obok mojego i było strasznie głośno. Chciałam pójść spać, bo byłam zmęczona po podróży do Polski, ale się nie dało. No to wzięłam koc, kołdrę i poduszkę i poszłam spać do spiżarni. Wkurwiona byłam strasznie, ale wiedziałam, że on i tak by mnie nie posłuchał, bo zawsze myśli tylko o sobie. W spiżarni było zimno jak cholera, ale byłam taka zmęczona, że od razu usnęłam, chociaż spałam na twardej podłodze. Dobrze, że znajomi nie przychodzą do niego tak często. Częściej on wychodzi.

Mam nadzieję, że jutro będę miała lepszy dzień. Po powrocie do Niemiec w każdym razie wrócę do mojego ekstremalnego trybu życia, bo on najbardziej mi odpowiada.

7 komentarzy:

  1. Dorosłość jest trudna właśnie ze względu na odpowiedzialność. Czasem dobrze jest być choć przez chwilę małą dziewczynką, która może w całości polegać wyłącznie na rodzicach. Co do pochwał innych - ciesz się z komplementów nawet, jeśli puszczasz je mimo uszu i nieco mniej trzymasz się diety. Fajnie, że spędzasz czas z chrześnicą. Mnie dzieci przerażają, więc za bardzo za nimi nie przepadam. Nie wiem, co brat tam zainstalował, ale chyba coś solidnie dziwnego, że nawet nie rozpoznajesz oprogramowania ;) . Masz z bratem podobne relacje do moich z moim, a sytuacja z głośnymi znajomymi jest mi znana aż za dobrze. Mam nadzieję, że mimo wszystko uda Ci się odpocząć i spędzić wesołe święta.
    Dobrej nocy i lepszego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Też miewam czasem wyrzuty sumienia odnośnie mojego "trybu życia", ale nic na to nie poradzę, to jest silniejsze.. Poza tym tylko wtedy czuje się szczęśliwa, kiedy jestem chuda.. kiedy trzymam się swoich zasad, wtedy również potrafię inaczej patrzeć na świat..
    Dorosłość jest trudna, wkraczam w nią i przeraża mnie, coraz częściej mam ochotę cofnąć się w czasie i odwlec ten moment całkowitego wejścia w samodzielne życie...

    Ehh... tak bardzo tęsknię za równowagą... Mi również najbardziej odpowiada "ekstremalny tryb życia", muszę liczyć kalorie.. bez tego czuję się zagubiona..

    Po świętach zróbmy wszystko żeby jak najbardziej zbliżyc się do perfekcji, Ty jak piszesz pewnie wrócisz do ostrzejszej diety? (Choć i tak świetnie Ci idzie- naprawdę:*), a ja muszę nadrobić to co schrzaniłam i osiągać kolejne cele..

    PRZECIEŻ JESTEŚMY CHOLERNIE SILNE!:) DAMY RADĘ:)
    Trzymaj się ciepło:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Acha, zapomniałam dodać, że najpewniej wyglądasz chudo, skoro bliscy to zauważyli:) Na pewno Twoje starania przyniosły efekty;) super! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. czytałam poprzedni post. co się stało? wiem że każdemu się zdarza ale kurcze, musiszpamiętać ile już osiągnęłas. ta Twoja chrzesnica musi byc slodziutka! mam nadzieję że miło spędzasz czas w polsce. no i skoro wszyscy Ci mowia ze jestes chuda to cos w tym musi byc. badz silan kochanie. aha, a te magiczne tabletki to te o ktorych ja mysle? :p

    OdpowiedzUsuń
  5. Greto, jeden dzień odstępstwa od diety to nie tragedia. Ale to, co robisz teraz jest zupełnie bez sensu. Czekolada? I to cała? I do tego jeszcze na noc? Po co Ci to? Nie wierzę w to, że ostatnie kawałki były aż tak dobre, żeby jeść całą czekoladę. Jak chcesz jeść coś słodkiego, to zjedz tafelek lub dwa. Nie możesz zjadać całej czekolady! Nie po to się tak starałaś, żeby teraz przytyć w krótkim czasie.
    Greto, ja się od Ciebie uczyłam podejścia do jedzenia. Wiem, że potrafisz mądrze podejść do jedzenia. Do słodyczy także. To TY decydujesz co zjesz.

    Bliscy Ci mówią, że jesteś szczupła, bo pewnie tak właśnie jest. Oni Ciebie widzą dużo rzadziej, więc na pewno widzą zmianę w twoim wyglądzie.

    Szkoda, że masz takiego brata. Niestety na to się już nic nie poradzi. Mam nadzieję, że się nie przeziębisz przez ten sen w zimnym pomieszczeniu.

    Trzymaj się ciepło, Kochana. I spędź miło Święta. One są właśnie po to, żeby być z bliskimi :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Greta cudownych świąt z jedzeniem czy bez niego. Potem i tak wszystko odrobisz. Wrócisz do siebie i tam będzie bezpieczniej. Ja tak się przynajmniej czuję. Ja jadę do rodziny dopiero jutro, w samą Wigilię. Tak strasznie bym chciała też usłyszeć, że schudłam... Całuję świątecznie :*

    OdpowiedzUsuń
  7. w domu też miewam odchyły jesli chodzi o jedzenia ;/ ale to już chyba ma tak każdy, więc nie ma sie co zamartwiać ;)
    wesołych ♥

    OdpowiedzUsuń