Nie pisałam w ostatnich dniach, bo kompletnie nie miałam czasu. W tym momencie będę pisać, jakby jeszcze była sobota, bo jeszcze nie położyłam się spać, a już minęła 1 w nocy. To może nie być logiczne...
Jestem tak zabiegana, że naprawdę ledwo żyję. Przykład z dzisiaj (czyli z soboty): rano byłam u przyjaciół, wyszłam od nich o 12:50, a o 13:00 musiałam być u "mojej" babci. Dobrze, że moje mieszkanie znajduje się pomiędzy tymi dwoma punktami, to jeszcze po drodze mogłam do niego wpaść. Potem biegiem do babci, wróciłam o 14:30 i jeszcze się pouczyłam, bo o 15:00 miałam francuski. Popołudnie też miałam zawalone. Tak jest codziennie, a jeszcze pomagam moim przyjaciołom w pewnej sprawie i naprawdę mam dość wszystkiego. Od poniedziałku do piątku dochodzi do tego jeszcze szkoła... Postanowiłam posprzątać bibliotekę dla nauczycieli, która jest strasznie zaniedbana, więc będzie zabawa...
Przez to wszystko naprawdę nie mam czasu na porządne jedzenie. Najgorsze jest to, że tak często jem w biegu. Dobre jest to, że w ogóle nie myślę o jedzeniu. Nawet jeśli wpadnie mi coś zakazanego, to mam 100% gwarancji, że przez to bieganie to spalę, więc już nawet się tym nie przejmuję. U mojej babci też mam trochę fizycznej roboty. Oprócz prasowania, szycia i cerowania muszę też np. zbierać wodę gromadzącą się w piwnicy, także spoko. Kto by pomyślał, że kiedyś sobie przypomnę, jak się ceruje? Często szyję, ale cerowania już prawie zapomniałam. Cóż, dzisiaj sobie przypomniałam. Babcia opowiada mi historie np. z II wojny światowej, a ja chętnie ich słucham.
Zaznaczam w tym miejscu, że nie narzekam, chociaż chciałabym mieć chwilę wolnego czasu. Kiedy jednak raz na parę tygodni ją mam, to kompletnie nie wiem, co robić i nie mogę sobie znaleźć miejsca.
Prawda jest też taka, że tak biegam, żeby nie myśleć o mojej beznadziejnej sytuacji. Nie martwię się, bo może jakoś uciułam te pieniądze.
Teraz bilanse, które skrupulatnie spisywałam przez te dni:
Środa:
8:30 - owsianka - 200
13:00 - krokiet - 300
w ciągu dnia - 3 kawy z mlekiem - 60
18:00 - parę ciastek owsianych - ok. 200
Razem: 760 kcal.
Te ciastka owsiane kupiłam w supermarkecie, jak poszłam po mleko. Powinnam się w końcu nauczyć, żeby nie chodzić do sklepu głodna.
Czwartek:
7:30 - kawa z mlekiem - 20
13:00 - bułka pełnoziarnista - 200
znowu kawa - 20
16:00 - znowu bułka - 200
18:00 - znowu kawa - 20
Razem: 460 kcal.
Piątek:
9:00 - owsianka - 200
14:30 - 5 muszelek (makaron) nadziewanych szpinakiem i fetą, z sosem pomidorowym - ok. 300
15:00 - kilka mentosów, chyba 5 - 60
18:00 - 2 orzechy - 50
Razem: 610 kcal.
Ten makaron nadziewany szpinakiem i fetą zjadłam u przyjaciół. Nie sądzę, żeby było więcej kalorii, bo to naprawdę była mała porcja. Było pyszne, ale dokładki nie wzięłam.
Sobota:
9:00 - owsianka - 200
plasterek sera - 40
kawa z mlekiem - 20
12:00 - 2 rządki czekolady - jakieś 220
16:30 - warzywa na patelnię (mało) - ok. 150
Razem: 630 kcal.
Za tę czekoladę to już nawet nie mam wyrzutów sumienia. Poza tym dzisiaj wieczorem biegałam przez 40 minut. Nie głoduję, dopiero późno w nocy czuję głód. Cieszę się, bo przez te dni nie brałam żadnego przeczyszczacza. Nie mam żadnego i nie mam zamiaru kupować. Jest jednak tyle pozytywów :)
Jutro nadrobię zaległości u Was, tym razem na 100%. Uporządkuję też linki.
P.S. Oczywiście czytałam Wasze komentarze. Dziękuję za każdy z nich. Nie poderwę szefa moich przyjaciół, bo widocznie musi być tak, jak jest :) Na razie nie zmieniam zdania. Chyba nie chcę mówić "nigdy", ale mam przeczucie, że jeszcze nie nadszedł mój czas.
tylko żebyś się nie przepracowała Greto!
OdpowiedzUsuńDaj sobie spokój już z tą szkołą za darmo, nie daj się wykorzystywać. Tym bardziej, że wracasz do Polski. W tym czasie, gdy jesteś w szkole może udało by ci się zdobyć jeszcze inną pracę chałupniczą, jakieś sprzątanie lub coś w tym rodzaju?
OdpowiedzUsuńJak nie uzbierasz na bilet do Polski, to może zrobimy z dziewczynami zbiórkę pieniędzy dla Ciebie ;) Ziarnko do ziarnka i zbierze się miarka :)
A jak tam waga?
Chodzę do tej szkoły, ale sama nie wiem, po co. Nie potrafię jednak z tym skończyć.
UsuńWagę opublikuję za jakiś czas, tydzień albo dwa. Potrzebuję jeszcze czasu.
Kochana ale jesteś zabiegana!;) ale to świetnie, tyle kcal spalisz i w rezultacie schudniesz, mimo zakazanego jedzenia od czasu do czasu (choć powiem szczerze, ze i tak masz super bilanse, jak ns życie w takim pospiechu). Jestem pewna, że wyjdziesz z tej trudnej sytuacji, bo jesteś bardzo zaradna, nie przyjmujesz biernie jej biernie, tylko staradasz się zrobić co w twojej mocy, żeby było lepiej. Mało tego znajdujesz czas ns francuski- podziwiam Cię Greta;*
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo siły i powodzenia;*
*miało być nie przyjmujesz jej biernie- tak to jest jak dodaje się komentarz z telefonu;)
OdpowiedzUsuńWow. Masz na prawdę dużo roboty i mam wrażenie, że się lekko przepracowujesz. Ale w sumie ruch to zdrowie, a przy tym spalasz. Ja na przykład lubię mieć zapełniony dzień, bo nie ma okazji na jakieś szczególne obżarstwa i tym podobne ni oczywiście największy plus tego wszystkiego to to, że się spala. :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia. :*
xoxo
kurde ile biegania. Bilanse maż cudne. To to dobrze że nie używasz przeczyszczaczy
OdpowiedzUsuńBilanse naprawdę świetne;)
OdpowiedzUsuńJesteś strasznie zabiegana, uważaj żebyś się nie przemęczała za bardzo tym wszystkim.
Trzymaj się;*
Super, ze nie kupujesz przeczyszczaczy. Zyskujesz na tym podwojnie - jestes zdrowsza i zaoszczedzasz pieniadze.
OdpowiedzUsuńNie zastanawialas sie nad tym, zeby przestac chodzic do tej szkoly? W koncu juz tam nie pracujesz. Nie dawaj sie wykozystywac.
Masz piekne bilanse. Nawet zakazane rzeczy ich nie psują. Jak tak dalej pojdzie, nauczysz sie jesc slodycze z umiarem.
Trzymaj sie. I swietnie sobie radzisz w tej trudnej sytuacji
Jedzenie słodyczy z umiarem to wielkie wyzwanie, ale staram się :)
UsuńGreto, pytalas o zupe na wodzie. Akurat jadlam ją w szpitalu, kiedy bylam u taty, ale postaram ci się ją opisać. Ta zupa byla bez przypraw. Same warzywa. Nawet nie byla posolona. Mi smakowala, ale tata nie lubi takich rzeczy, to mi ją oddal. Zupa skladala sie z drobno pokrojonych ziemniakow i z potarkowanej, ugotowanej marchewki. Gdzieniegdzie byla tez drobniutka zacierka (mąka +woda). Ale tej zacierki bylo tyle co na lekarstwo. A tak poza tym, to niczego w tej zupie nie bylo.
UsuńA ja wreszcie mam czas, poczytać blogi!:)
OdpowiedzUsuńLubię czytać Twój! Ta notka jest interesująca:)
Mam nadzieję, że znajdziesz chociaż chwilę czasu wolnego, bo ja jak narazie mam całe 2 tyg. :P
Bilanse ładne! :)
Życzę powodzenia! :*
No bilans mało kaloryczny, a dużo się ruszasz. Uważaj gdy zrobi się luźniej. Pamiętaj : NIE MA RZUCANIA SIĘ NA JEDZENIE! Jak chce się dużo zjeść, to tylko zdrowo :) Powodzenia, fajnie sie Ciebie czyta :)
OdpowiedzUsuńMam tę samą zasadę: jeśli już chcę zjeść więcej, to musi to być coś zdrowego :)
Usuńoj greta, jak już jeść, to warzywa i owoce, a nie czekoladę i ciastka ;)
OdpowiedzUsuńjesz malutko, a te bułki i ciastka na pewno spalasz w biegu i stresie... piszę to już chyba 1000 raz, ale podziwiam cię, że nie załamujesz się w takich sytuacjach, tylko dalej walczysz.
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony to dobrze, że masz ciągle jakieś zajęcie, ale co za dużo to niezdrowo... musisz w końcu kiedyś odpocząć.
Trzymaj się!
O jejku, jak mnie dawno u Ciebie nie było. Widzę, że już usunęłaś mnie z obserwowanych. Nie dziwię się, ale wracam z nowym pokładem sił i motywacji, mam nadzieję, że dasz mi jeszcze jedną szansę.
OdpowiedzUsuńEhh.. a u Ciebie jak zawsze perfekcyjnie! Cudowna jesteś;*
ale masz zadan;// z jednej strony dobrze ze masz zajecia, bo jak napisałaś nie myslisz za dduzo o twojej sytuacji, a z drugiej każdy potrzebuje odpoczynku i chwilę relaksu.
OdpowiedzUsuńżyczę powodzenia we wszystkim!
ps te bilanse.. zazdroszczę
To zabieganie Ci służy! Jesz bardzo malutko i wszystko to spalasz. Nie chcę Cię obrażać, ale przynajmniej teraz nie masz głupich pomysłów jak głodówki czy przeczyszczacze.
OdpowiedzUsuńładnie jesz i gratulacje, że wytrzymujesz!
OdpowiedzUsuńTy jesteś zawsze zabiegana, zoorganizowana i mało jesz. Podziwiam Cię, mi załadowanie dni obowiązkami podoba się dopóki nie pojawi się kilka karkołomnych rzeczy, które mnie przytłaczają. Jak zawsze jesz malutko i trzymasz się. Ostatnio jak widzę nie ważyłaś się. Czekolada czasem, jeżeli nie wywołuje napadu jest przydatna.
OdpowiedzUsuńPamiętasz o poście, który miałaś napisać? O Polakach w Niemczech? Co do Twojej sytuacji, to uważam, że radzisz sobie znakomicie. Znalazłaś przyjemną pracę u boku staruszki, nie siedzisz w domu, nadal wytrwale się odchudzasz. Szkoda tylko, że z tą wizytą u psychologa nie wypaliło. Przydałby Ci się ktoś, kto obiektywnie mógłby spojrzeć na Twoje życie i działania, żeby Ci pomóc. Wszystkie Twoje czytelniczki starają się doradzać, ale to raczej nie to samo. Nie wiem, po co chodzisz jeszcze do tej szkoły. Zastanawiam się, co myślą inni nauczyciele, jak widzą, że pracujesz charytatywnie. Jednakże, to Twoja decyzja. Pozdrawiam, stara czytelniczka.
OdpowiedzUsuńWrrr nie dość, że niedawno dodałam komentarz i dziś widzę, że go nie ma, to właśnie przed chwilą napisałam drugi i też go wcięło. :-(
OdpowiedzUsuńW każdym razie u mnie różnie raz lepiej raz gorzej właśnie chyba z nad,iaru czasu, więc zazdroszczę bieganiny :-) ale już niedługo - kolejne egzaminy :-). Całuję :*
Greta Kochanie? Wszystko w porządku? Martwię się trochę o Ciebie:* bo nie piszesz co się u Ciebie dzieje..
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jest ok, tylko po prostu jesteś zapracowana:)
Pozdrawiam:)
No to faktycznie zabiegana jesteś, ale to dobrze, spalisz więcej ! ^^ Ładne bilanse, oj zazdroszczę. :)
OdpowiedzUsuńGreto napisz tylko czy nic Ci nie jest bo wiemy że jesteś zajęta ale martwię się o Ciebie
OdpowiedzUsuńA twoja "babcia" opowiada ci o wojnie? ciekawe jakie ma podejscie i wspomnienia.
OdpowiedzUsuń