piątek, 29 marca 2013

Zadowolona

Przepraszam Was, że znowu nie pisałam. Ostatnie 3 tygodnie były koszmarne. Nie miałam ani chwili czasu. Często wracałam do domu późno i kładłam się spać w ubraniu, bo byłam taka zmęczona. Były takie noce, że spałam po 3 godziny. Jak wiecie, zostaję na Wielkanoc w Polsce. Mogłam pojechać do Polski nawet na 2 tygodnie, ale nie chciało mi się. W tych dniach na pewno będę troszkę tęsknić za moją rodziną, ale nie będę sama. Sama nie znaczy samotna.

W tym tygodniu było nieciekawie, bo myślałam, że w poniedziałek i we wtorek pójdę do pracy, ale pracy nieoczekiwanie nie było. Miałam 2 wolne popołudnia i to było dla mnie straszne, bo nie wiedziałam, gdzie się podziać i co ze sobą zrobić. Zaczęłam więc robić porządki: odkurzyłam, zmyłam podłogi, wyczyściłam odpływ od prysznica i kosze na śmieci, 2 razy zrobiłam pranie, wyczyściłam oba czajniki z kamienia, zaczęłam porządkować rzeczy w szafach i sama nie wiem, co jeszcze zrobiłam. Cieszę się jednak, że w końcu miałam chwilę czasu na te rzeczy.

Kiedy dzisiaj wieczorem biegałam nad rzeką, to w pewnym momencie się zatrzymałam i z zachwytem popatrzyłam na to, gdzie jestem. Spojrzałam na mgłę unoszącą się nad rzeką, między wzgórzami, na światła domów położonych na wzgórzach, na światła odbijające się w rzece i zdałam sobie sprawę z tego, że jestem szczęśliwa. Ok, może wielu rzeczy mi brakuje, może zarabiam mało, ale najważniejsze, że wystarczy mi na utrzymanie. Wczoraj właśnie mówiłam mojej przyjaciółce, że tak naprawdę jestem w sytuacji idealnej. Ciekawe, jak długo jeszcze będzie trwała. Może to być tydzień, a może też rok albo 2 lata. Napisałabym Wam, o co chodzi, ale niestety nie mogę. Póki więc jest tak jak jest, to będę się tym cieszyć. Denerwuje mnie tylko to, że cały czas ktoś coś ode mnie chce. Chyba mam zbyt miękkie serce i daję się czasami wykorzystywać. Gdyby nie ta moja cecha, to miałabym trochę czasu dla siebie.

Pochwalę się też w tym momencie, że ostatnio 2 razy zdarzyło mi się, że moją wiedzą zrobiłam duże wrażenie na innych. Moja przyjaciółka powiedziała mi nawet, że to było piorunujące i bardzo pozytywne wrażenie. Chyba jednak opłacało i opłaca się uczyć.

Jeśli chodzi o dietę, to niestety na diecie 1000 kcal nic więcej nie schudłam. Waga się zatrzymała. Bardzo mnie to zdziwiło, bo jadłam zdrowo. Tylko raz zjadłam kawałek ciasta u przyjaciół. Poza tym mam bardzo dużo ruchu, cały czas jestem w biegu, więc tym bardziej byłam zaskoczona. Z tego powodu postanowiłam zmniejszyć ilość spożywanych kalorii i zwiększyć dawkę ruchu. Będę biegać przynajmniej 5 razy w tygodniu, nawet jeśli to będzie o północy. Dzisiaj np. kompletnie nie miałam siły, ale jednak poszłam pobiegać, chociaż łydki mnie bolały jak cholera.

Bilanse z ostatnich dni:
25.03. - poniedziałek
9:00 - twaróg 0,4% 200 g - 146
2 kromki chleba orkiszowego - 120
kawa z mlekiem - 20
jabłko - 70
15:00 - ryż na mleku 200 g - 217
truskawki 500 g - 140
jogurt naturalny 200 g - 122
konfitura malinowa light - 90
17:30 - twaróg 0,4% 200 g z warzywami - 180
2 kromki chleba orkiszowego - 120


Razem: 1225 kcal.


26.03. - wtorek
8:15 - jogurt naturalny 200 g (122) z konfiturą light (90)
ryż na mleku 200 g - 217
10:30 - jagody 125 g - 57
13:00 - serek 150 g - 131
jabłko - 70
kawa z mlekiem - 20
17:00 - twaróg 0,4% 200 g z rzodkiewką i szczypiorkiem - 180
2 kromki chleba orkiszowego  - 120
18:00 - kawa z mlekiem - 20
2 owocowe cukierki - 80


Razem: 1107 kcal.


27.03. - środa
7:50 - jogurt naturalny 200 g (122) z konfiturą light (90) i otrębami pszennymi (5)
9:30 - kawa z mlekiem - 20
jabłko - 70
13:30 - 2 muffinki Dukana - 132
16:10 - twaróg ze szczypiorkiem i rzodkiewką - 160
2 kromki chleba białkowego - 140
17:40 - kawa z mlekiem - 20


Razem: 759 kcal.
38 minut biegania


28.08. - czwartek
8:00 - jogurt naturalny (122) z konfiturą light (90) i otrębami pszennymi (5)
kawa z mlekiem - 20
10:00  muffinki Dukana - 66
12:00 - jabłko - 70
14:00 - twaróg ze szczypiorkiem i rzodkiewką - 160
2 kromki chleba razowego - 140
muffinka Dukana - 66
16:00 - muffinka Dukana - 66


Razem: 799 kcal.
46 minut biegania


29.09. - piątek
8:30 - jogurt naturalny 20 g (122) z konfiturą light (90) i otrębami pszennymi (5)
kawa z mlekiem - 20
muffinka Dukana - 66
12:00 - gruszka - 70
kawałek jabłka - 20
kromka razowego - 70
czekoladka gorzka - 35
16:00 - muffinka Dukana - 66
twaróg 0,4% 200 g - 146
kromka chleba razowego - 70


Razem: 780 kcal. 
45 minut biegania 

Cieszę się, bo wstąpiła we mnie nowa siła. Często jestem sama w domu mojej przyjaciółki (z powodu, o którym nie mogę napisać). Tam wszędzie są słodycze, bo ona i jej rodzina bardzo je lubią, a ja ich nawet nie dotykam. Dzisiaj moja przyjaciółka częstowała mnie pizzą i kilka razy pytała, czy chcę. Byłam głodna jak cholera, ale jednak odmówiłam, poszłam do domu i grzecznie zjadłam to, co miałam zaplanowane. Wiem po prostu, że nie mogę się poddać. Muszę być wytrwała i cierpliwa. Inaczej mogę tylko marzyć o schudnięciu.

Kilka zdjęć z ostatnich tygodni:










Przedwczoraj upiekłam całkowicie dietetyczne muffinki Dukana. Mój niezawodny przepis zamieszczałam już kiedyś tutaj:


Tym razem jako aromatu dodałam tylko kawy i kiedy podliczyłam kaloryczność, to na jedną wyszło 66 kcal (twaróg 0,4% 200 g, 8 łyżek otrębów owsianych, 4 łyżki otrębów pszennych, 4 białka, łyżka kawy, kilka tabletek słodziku). Moja przyjaciółka chciała spróbować tych babeczek i kiedy dzisiaj znowu byłam sama u niej w domu, to je upiekłam. A tak ślicznie wyszły moje:


Prawie codziennie jem twarożek z rzodkiewką i szczypiorkiem i tym bardziej czuję nadejście wiosny. U mnie ona już od dawna jest, w Polsce podobno dalej zimno. Siostra mi pisze, że jest minus 15 stopni w ciągu dnia i masa śniegu. Chyba nie wytrzymałabym w takiej temperaturze, bo u mnie jest cieplutko.

Nie tylko z powodu pogody cieszę się, że na święta zostaję tutaj, ale też dlatego że nie będzie mnie kusić jedzenie przygotowane przez moją rodzinę. Źle wspominam zeszłoroczne święta wielkanocne, kiedy to wpadłam praktycznie w kompulsywne objadanie się, z którego nie mogłam się uwolnić prawie 2 miesiące. To było straszne. Teraz szykują się prawie dietetyczne święta. Jutro spędzam cały dzień u mojej przyjaciółki. Akurat jutro, w Wielką Sobotę,  wypadają jej urodziny i będziemy świętować, to pewnie zjem kawałek tortu. Nie będzie żadnej imprezy, tylko posiedzimy razem z jej mężem i może będzie jeszcze jeden znajomy. W niedzielę idę do nich na śniadanie wielkanocne, to zjem tylko to, co dozwolone. Natomiast w poniedziałek popołudniu idę do sąsiadki. To starsza pani i jest w święta sama. Posiedzę z nią więc kilka godzin. Mówiła mi już, że będzie mi pokazywać zdjęcia z jednej ze swoich podróż i też opowiadać różne historie. Fajnie, bo może posłucham historii sprzed II wojny i z samej wojny. Pewnie poczęstuje mnie ciastem, to zjem kawałek. Poza tym nie planuję żadnych ustępstw na święta. Słodycze już mnie w ogóle nie kuszą i gdyby jutro moja kochana przyjaciółka nie miała urodzin, to na pewno bym nic słodkiego nie zjadła. Tak czy siak będę mieć wyrzuty sumienia. 

Dobra, kończę te wypociny. Zaległości u Was nadrobię w niedzielę, bo wtedy powinnam mieć chwilę wieczorem :) 

17 komentarzy:

  1. kocham czytać twoje notki. Zazdroszczę Ci Twojego życia, naprawdę. Trzymaj się :*

    OdpowiedzUsuń
  2. A już myślałam, że jesteś na jakimś kolejnym etapie, poblogowym. Cieszę się, że piszesz. Mam wrażenie, że duże zmiany u Ciebie. Może wewnętrzne. Trudno mi powiedzieć na czym konkretnie opieram ten wniosek, ale jakiś taki świeży powiew czuć w Toim poście. Coś radosnego bardziej niż kiedyś bywało. Miłych świąt Greta.

    OdpowiedzUsuń
  3. Na 1000 kcal nie da się schudnąć, a przynajmniej nie zbyt szybko. Wiem z własnego doświadczenia.
    Posiłki serwujesz na prawdę smakowite.
    Może i lepiej zostać w domu i nie być kuszonym przez smakołyki na stole. Dobre rozwiązanie.
    Wszystkiego najlepszego, szczęścia, zdrowia i żebyś osiągnęła swój cel jak najszybciej.

    http://you-have-to-be-strong.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Eh, ale się u Ciebie dużo dzieje, że Ty tak potrafisz na dłuższą metę.. Ciągle zaskakujesz.

    OdpowiedzUsuń
  5. wow, nieźle się trzymasz. Mam nadzieję że tak będzie dalej.
    W końcu nowa notka, no już nie mogłam się doczekać ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. To cudowne, że jesteś już na tym etapie, że mimo braku "znaków życia" na blogu, nadal trzymasz dietę. Godne pozazdroszczenia. Choć mam wrażenie, że po prostu stało się to twoją codziennością :)
    Mam jeszcze małe pytanie odnośnie zdjęć posiłków. Nie pamiętam, może kiedyś o tym pisałaś, ale zastanawia mnie, czy zaczęłaś robić je jedynie na potrzeby bloga, czy było to raczej motywowane większą kontrolą nad tym co jesz? I czy osiągasz dzięki temu zauważalne efekty?

    OdpowiedzUsuń
  7. Na trzecim zdjęciu jest klops ziemniaczany z ziołami, smaczny, chociaż nie pozwalam sobie na niego często.
    Dziękuję Ci za miłe słowa :*

    OdpowiedzUsuń
  8. wow, zazdroszcze tak smakowitej diety..przy naje napewno nie kusisz sie na drobne" smakolyki. Trzymam kciuki i zycze wytrwalosci. i pamietaj, ze cwiczac, dopiero po 20 minutach spalasz tkanke tluszczowa, wiec lepiej pocwiczyc raz a dobrze w tedy efekty Cie zachwyca. Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie http://we-always-be-thogether.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. To naprawdę zaskakujące, że nie schudłaś więcej. Mimo wszystko nie przepadam za 1000 kcal, lubię od razu skoczyć do 500, a najlepiej nic nie jeść. Zazdroszczę tego, że już sobie biegasz, ja jeszcze nie mogę, nie dam rady w naszych zaspach ;/

    Trzymam kciuki za Ciebie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Cieszę się, że masz tyle siły i jesteś szczęśliwa! Mam nadzieję, że tak będzie zawsze :)
    Śliczne bilanse! Muszę przyznać, że zazdroszczę Ci ich. Muszę sama wziąć się do roboty, żeby móc też takie pisać :)
    I jak Święta? Wytrwałaś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na świętach było całkiem nieźle, oczywiście wszystko opiszę :)

      Usuń
  11. To dobrze, że masz dobre serce, dzięki temu wszyscy Cię lubią, choć faktycznie czasem może wychodzić to na niekorzyść człowieka. Ja mam zupełnie odwrotnie i każda próba wykorzystania mnie w jakimś celu budzi u mnie dziką złość.
    Szkoda, że piszesz tak rzadko, ale jak już napiszesz to długą i ciekawą notkę, więc miło się ją przegląda.
    Też chciałabym posłuchać historii o II wojnie, niestety coraz mniej takich okazji.
    Powodzenia, choć z dietą idzie Ci świetnie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeśli to jest wg Ciebie zdrowe jedzenie to nie mam pytań (ładowanie nabiałem, zero zdrowych tłuszczy, zero zdrowego białka, zero złożonych węglowodanów) ;) Przy takiej diecie waga się zatrzymała, to oczywiste...

    OdpowiedzUsuń
  13. Znowu utwierdziłaś mnie w przekonaniu, ze jesteś naprawdę bardzo silna. Masz silna wole i wiesz czego chcesz. Ciesze sie, ze w końcu jesteś szczęśliwa i oby ten stan trwał jak najdłużej!

    OdpowiedzUsuń
  14. Kocham tw notki. przepraszam że teraz komentuje ale sie zaczynam zbierać

    OdpowiedzUsuń