czwartek, 4 kwietnia 2013

Jeśli się naprawdę postarasz, to wszystkie siły wszech świata się sprzysięgną, żeby ci pomóc

Pogoda u mnie jest piękna, wiosenna, dieta idzie świetnie, więc nie mam na co narzekać.

Jestem zadowolona, bo wróciłam do biegania. Chcę znowu biegać przynajmniej 5 razy w tygodniu. Powinnam sobie chyba tylko znaleźć jakieś inne miejsce. Pamiętacie, że biegam wieczorami koło lasu. Ostatnio chodziłam biegać, kiedy było już całkiem ciemno, bo wcześniej nie mam czasu. Nie boję się, chociaż słyszę dzikie zwierzęta, ale raczej nie powinnam ryzykować. Muszę znaleźć inną trasę do biegania. Trasa, którą biegam obecnie, czyli bulwar nad rzeką, jest super, bo nie ma tam prawie żadnych ludzi, a poza tym teren jest płaski, chociaż nieoświetlony. Mieszkam na górzystym terenie, więc trudno znaleźć w miarę płaski teren, ale muszę pomyśleć. Drugi brzeg rzeki na pewno nie wchodzi w grę, bo jest tam plac kempingowy. Wczoraj wyjątkowo miałam czas wcześniej i mogłam pobiegać, kiedy jeszcze było jasno. Na mojej trasie w jednym miejscu leżała skórka od banana. Chyba Opatrzność nade mną czuwała, bo gdybym znowu biegała w ciemnościach, to na 100% poślizgnęłabym się na tej skórce.

W poniedziałek specjalnie poszłam do kościoła wcześniej, żeby pomyśleć o moim życiu. Siedziałam, patrzyłam na ołtarz i myślałam o tym, jaka jestem wdzięczna za wszystko, co mnie spotkało. Nie tylko za dobro, ale i za każde złe słowo, za każde poniżenie. Z wdzięczności aż zebrało mi się na płacz, bo to wszystko naprawdę uczyniło mnie silniejszą. Gdybym nie przeżyła tego wszystkiego, to byłabym dzisiaj słaba.

Myślałam też o tym, jak zmieniło się moje życie w porównaniu z rokiem wcześniej. Wtedy pracowałam w szkole jako nauczycielka, zapewne pamiętacie. Byłam na surowej diecie, w ogóle nie zawalałam. Codziennie chodziłam w spódnicach albo sukienkach, robiłam sobie makijaż i układałam włosy. Zawsze byłam super elegancka. Teraz wszystko się zmieniło oprócz mojego charakteru. Zmieniło się prawie całe otoczenie. Nie mogę chodzić w spódnicach, zakładam je tylko od święta. Szkoda, bo bardzo je lubię, ale przy obecnym trybie życia o wiele wygodniej jest w spodniach. Makijaż też robię bardzo rzadko. Chodzę spać wcześniej i wstaję wcześniej. Kiedy uczyłam w szkole, to zaczynałam zwykle około 11. Chodziłam spać o 3 w nocy i wstawałam o 10. Teraz wstaję o 7 albo o 8, nawet kiedy nie muszę. Mój tryb życia jest całkiem inny, może bardziej naturalny. Teraz lepiej pracuje mi się rano niż w nocy.

Stwierdziłam, że chyba popadłam w obsesję sprzątania. Sprzątam codziennie i wszędzie widzę bałagan. Najchętniej codziennie odkurzałabym i zmywałabym podłogi. To chyba dobrze, bo zawsze to więcej ruchu. W najbliższym czasie na pewno muszę umyć okna i rozmrozić zamrażarkę. 

Dieta idzie mi bardzo dobrze, jestem zadowolona z siebie i ze świąt wielkanocnych też. Cieszę się, że nie pojechałam do Polski, bo skończyłoby się na 10 000 kcal dziennie, a tak było o wiele mniej. Poza tym biegałam. Oczywiście porozmawiałam z rodziną na Skypie.

30.03. - sobota
9:00 - jogurt naturalny 150 g (50) z konfiturą light (90) i otrębami pszennymi (5)
2 muffinki Dukana - 132
kromka chleba razowego - 70
11:30 - gruszka - 70
13:00 - kawałek tortu - ok. 400
lampka wina - 100
kawa z mlekiem - 20
gorzka czekolada - ok. 400
zupa - 200
lampka wina - 100
2 kanapki - ok. 600
pół kawałka tortu - 200
Razem: ok. 2437 kcal


31.03. - niedziela
9:30 - 2 kawy z mlekiem - 40
Osterkranz (wypiek w kształcie wianka, jakby drożdżówka bez nadzienia) - ok. 250
2 kromki razowego - 140
biała kiełbasa - ok. 250
wędlina - 60
żółty ser - 100
winogrono - ok. 50
12:30 - 2 muffinki Dukana - 132
pralinka - 60
15:30 - pół jajka - 39
mięso z indyka - ok. 250
ziemniaki - ok. 200
marchewka z groszkiem - 100
kawałek Osterkranza - 150
gorzka czekolada - 180
winogrono - ok. 100
18:00 - kawa z mlekiem - 20
lampka wina - 100
ciasto - ok. 300
Razem: ok. 2521 kcal
Ruch: 42 minuty biegania


01.04. - poniedziałek
9:00 - twaróg 0,4% 200 g - 146
2 małe kromki razowego chleba - 120
pomidor - 26
jabłko - 70
12:30 - kawa z mlekiem - 20
jogurt naturalny 150 g (50) z konfiturą light (90)
16:00 - 2 torciki (maluteńkie dno, średnica może kilka cm z owocami i posypką czekoladową) - ok. 500
3 kawy z mlekiem - 60
2 kawałki keksu - ok. 450
pralinka - 60
Razem: 1592 kcal
Ruch: 43 minuty biegania


02.04. - wtorek
8:30 - 2 kromki razowego - 140
pomidor - 26
twaróg 0,4% 200 g - 146
10:00 - gorzka czekolada - ok. 200
11:00 - pół jabłka - 35
jogurt naturalny z owocami - 200
13:00 - kawa z mlekiem - 20
16:00 - 3 polędwiczki z indyka z sosem, malutka porcja makaronu, rukola - ok. 400
17:30 - gorzka czekolada - ok. 100
Razem: ok. 1267 kcal


03.04. - środa
9:00 - jogurt pomarańczowy 250 g - 234
12:00 - 2 jabłka - 140
kawa z mlekiem - 20
13:40 - kawa z mlekiem - 20
15:40 - bułka pełnoziarnista - 160
jajko - 78
Razem: 652 kcal
Ruch: 1,5 godziny intensywnego sprzątania
46 minut biegania


04.04. - czwartek
8:00 - owsianka śliwkowa - 198
jabłko - 70
pół marchewki - 6
9:30 - kawa z mlekiem - 20
11:30 - kromka chleba razowego - 70
13:40 - jabłko - 70
pół marchewki - 6
16:30 - kawa z mlekiem - 20
2 kromki razowego - 140
papryka - 10
jajko - 78
Razem: 688 kcal


W sobotę i niedzielę byłam sama w domu mojej przyjaciółki (tej, która ma wszędzie słodycze). Mogłam zjeść pół blachy ciasta i kilogram czekoladek, ale jednak tego nie zrobiłam. Zjadłam tylko to, czym ona mnie poczęstowała, np. kawałek tortu na jej urodziny. Na śniadaniu wielkanocnym też byłam u niej. Z jej mężem bardzo miło świętowaliśmy. Był też ich miły szef (ten przystojny i bogaty). Z ulgą stwierdziłam, że już nie robi na mnie wrażenia. To była przelotna fascynacja, jakie czasami mi się zdarzają.

Cały czas myślałam o diecie i żeby nie żreć jak świnia. W poniedziałek byłam u sąsiadki, to też zjadłam trochę słodkiego. Mam nadzieję, że nie wygląda to tak fatalnie jak na święta. Świąteczne kalorie zaokrąglałam, bo sama tych rzeczy nie przyrządzałam, więc nie mogłam dokładnie określić. W poniedziałek sąsiadka chciała mi dać kawę z mlekiem skondensowanym, ale powiedziałam, że chcę chude mleko. We wtorek jadłam obiad u przyjaciółki, normalnie to nie jem polędwiczek z indyka, bo są drogie (10 euro za kg). Jako dodatek był makaron z sosem, ale wzięłam dosłownie na spróbowanie. Muszę ograniczać kalorie, kiedy tylko się da. Święta się skończyły. Jutro całe popołudnie będę znowu u przyjaciółki. Zobaczymy, co będzie miała na obiad. Tak czy siak nałożę mało.



13 komentarzy:

  1. To były święta więc sie nie da narzekać. Ostatnie dwa dni są genialne. A ja chyba właśnie wracam do korei "gry".

    OdpowiedzUsuń
  2. Może te sprzątanie pomaga Ci odciąć się od myśli o jedzeniu, pochłonąć w wir pracy i nie chce ci się jeść, a przy okazji możesz pooglądać czyste mieszkanko.
    Wiesz, co mi się w Tobie podoba? To, że mimo, że twoje bilanse osiągały 2500 kcal, potrafisz się do tego przyznać i wypisać ze szczegółami co i ile zjadłaś. To znaczy bardzo dużo, na prawdę.
    Życzę ci jak najlepiej, Greta.

    http://you-have-to-be-strong.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Ja piszę na blogu tylko prawdę, więc i jedzenia to dotyczy :)

      Usuń
  3. Zmiany u Grety :-) Hasło przewodnie wyraźnie pokazuje, że jesteś z siebie dumna. I słusznie. Powinnaś być :-).

    Od razu widać wiosenną energię. I wiesz - coś musi być z tym sprzątaniem, bo ja też ostatnio wpadłam w szał porządków...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, coś w tym jest, a przy porządkach zawsze spalimy trochę kalorii. Właśnie będę odkurzać :)))

      Usuń
  4. W sumie dobrze, że sprzątasz, zawsze jest czysto, a wtedy człowiek lepiej się czuje :) A poza tym w końcu mamy wiosnę, czyli pobudkę z zimowego snu.
    Najważniejsze, że jesteś szczęśliwa! Ja nie mogę zmusić się do biegania, a Ty bardzo mnie motywujesz.
    Trzymaj się :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bardzo lubię biegać i gdybym tylko miała czas, to robiłabym to codziennie, nawet w deszczu :)

      Usuń
  5. Jak na święta to nawet ok :)
    Dobrze, że masz tyle ruchu! Pomyśl tylko ile kcal przy tym spalasz!
    Ten nowy tryb życia bardzo Ci służy :) Oby tak było jak najdłużej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się cieszę, że nie mam siedzącego trybu życia. Niektóre rzeczy robię siedząc, ale na szczęście to chyba mniej niż połowa :)

      Usuń
  6. Właśnie mam ochotę posprzątać, ale już to zostawię na jutro :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mmmm jakien fajne jedzonko :))) Podziwiam Cię, czytam twój blog tak długo, świetnie się go czyta. Jesteś taka mądra i silna. Życzę Ci wszystkiego najlpszego :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Takie perfekcyjne osoby zawsze mi się kojarzyły z chłodnymi i...jakby nieludzkimi. Zmiana wyszła Ci chyba na dobre :)

    OdpowiedzUsuń
  9. ogarnia mnie przeogromna zazdrosc gdy czytam twoje posty. jestes taka samodzielna, silna, nikt nie moge cie skrzywdzic ani tba rzadzic.. taka uwolniona od rodziny w obcym kraju.. jestes mojainspiracja i nadzieja ze to od nas zalezy jak poukladamy sobie zycie i co osiagniemy. dziekuje

    OdpowiedzUsuń