niedziela, 5 maja 2013

Atmosfera

Nic nowego się u mnie nie zdarzyło. Ostatnie dni były bardzo intensywne, czyli jak zwykle. Pracuję i tyle. Wczoraj byłam w pracy od 9 do 19 i byłam strasznie zmęczona. Dzisiaj trzeba było wstać wcześnie, bo miałam mój francuski. Potem do kościoła, a popołudniu praca. Zadzwoniłam dzisiaj do rodziny i pogadałam z mamą. Parę tygodni temu załatwiłam sobie darmowe połączenia do Polski, to mogę rozmawiać z rodziną częściej niż na Skypie. Przez telefon stacjonarny jest o wiele lepiej.

Muszę teraz pracować nad prezentacją, którą mam oddać, żeby zaliczyć moje szkolenia, które robię od września. Już trochę napisałam i pewnie we wtorek skończę.

Wczoraj moja przyjaciółka powiedziała mi, że chce się odchudzać. Jakoś nie wierzę, że jej się uda. Ona nosi rozmiar 42-44. Zawsze twierdzi, że zdrowo się odżywia, ale je dużo słodyczy. Wiem to doskonale, bo jestem u niej bardzo często. Zawsze widzę u niej słodycze: ciastka, czekolady, żelki. Kiedy przychodzę 2 dni później, to w kuchni nie ma już tych rzeczy. Poza tym często widzę, jak bierze sobie czekoladę do samochodu. Zawsze częstuje mnie słodyczami i ja zawsze odmawiam. Ona doskonale wie, że ja odmówię i wtedy je to, czego ja nie zjadłam, żeby się nie zmarnowało. Co kilka dni kupuje gotowe ciasta i kiedy jestem u niej parę dni później, to tego wszystkiego już nie ma. Oczywiście trochę jedzą jej mąż i syn, ale ona na pewno najwięcej. Lubi wyszukiwać w sklepach coraz to nowe rodzaje czekolad czy ciastek. Raz chciała, żebym upiekła jej muffinki Dukana, więc to zrobiłam. Stwierdziła, że jej nie smakowały i musiała dowalić do nich Nutelli i słodkiego dżemu. Bardzo ją lubię, jest dla mnie jak siostra, ale nie podoba mi się jej podejście i wmawianie sobie, że wcale nie je za dużo słodyczy. Zobaczę, czy się zmobilizuje. Jeśli tak, to będę ją wspierać.

Wczoraj zostałam zaproszona na towarzyskie spotkanie wieczorem. Odmówiłam, bo byłam już za bardzo zmęczona. Nie odmawiam spotkań ze względu na dietę, bo wiem, że nie zawalę, ale czasami nie chcę już nic oprócz świętego spokoju. Wczoraj po bieganiu wzięłam długi prysznic i zrobiłam sobie domowe spa. Tak było idealnie.

Ostatnio ważyłam się codziennie i to kilka razy dziennie. Wczoraj schowałam wagę i postanowiłam wytrzymać do piątku albo do soboty. Mam nadzieję, że się uda.

Dzisiaj zrobiłam trochę pożytecznych rzeczy. Poza pracą 2 razy zrobiłam pranie, posprzątałam, a wieczorem upiekłam sobie muffinki Dukana. Dodałam do nich aromatu z kawy. Tutaj przepis:

 Muffinki Dukana

W tamtym przepisie jako aromat jest mandarynka i kilka kostek gorzkiej czekolady, teraz dodaję zamiast tego 2 łyżeczki kawy. 

03.05. - piątek
8:45 - 2 małe kromki chleba razowego - 120
mus dla niemowląt - gruszka w jabłku z orkiszem 190 g - 107
11:30 - jogurt truskawkowy 250 g - 133
jabłko - 70
15:00 - 3 małe kromki chleba razowego (180) z jajkiem (78), plasterkiem wędliny z indyka (21), pomidorem (26)
Razem: 735 kcal
Ruch: 37 minut biegania


04.05. - sobota
8:10 - jogurt naturalny 150 g (50) z mandarynką (27), kilkoma truskawkami (20) i łyżeczką otrębów pszennych (5)
12:00 - zupa z soczewicy i warzyw - ok. 250
2 małe kromki chleba razowego - 120
małe jabłko - 50
15:30 - surówka z białej rzepy, mięso mielone z sosem pomidorowym i warzywami - ok. 300
19:30 - lampka wina - ok. 100
Razem: 922 kcal
Ruch: 3 h sprzątania
44 minuty biegania


05.05. - niedziela
8:50 - twaróg 0,4% 200 g - 146
2 małe kromki chleba razowego - 120
12:30 - truskawki 350 g - 98
małe jabłko - 50
16:40 - pieczona pierś z kurczaka - 200
gotowane warzywa - ok. 150
Razem: 764 kcal

Piątkowy "obiad":
 Sobotnie śniadanie:
Dzisiejsze śniadanie:
Dzisiejsze drugie śniadanie:
Dzisiejszy obiad:
 

21 komentarzy:

  1. Jestem pod wrażeniem... Powiedz mi, czy takie bilanse 700-1000 kcal przynoszą też duże efekty? a czujesz się zmęczona?

    Motylekproana.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat w sobotę wyszło mi więcej, ale staram się utrzymywać bilanse 600-800 kcal i nie dobijać do 1000. Mam dużo ruchu i przynosi to bardzo dobre efekty. Prawie cały czas czuję się świetnie.

      Usuń
  2. Gratuluje bialnsów ;) Muffinki pyszne pewnie, zrobiłabym sobie. Tyle, że ja to mam nawet problem z ugotowaniem jajka, więc trzeba namówić np. babcię na zrobienie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze że utrzymujesz takie bilanse a nie niższe. Czujesz czasem głód? Jesteś najedzona po takich posiłkach?
    Co do koleżanki pewnie brak jej odpowiedniej motywacji i silnej woli.
    Podziwiam twoją pracowitość :* trzymaj się

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem najedzona. Głód odczuwam tylko przed południem, ale to u mnie normalne.

      Usuń
  4. Bardzo ładne bilanse, gratuluję. :)
    Zdjęcia też super, widzę obiady mamy podobne... :)

    Co do koleżanki to aż mnie serce bolało jak czytałam o poszukiwaniu nowych rodzai czekolad itp... Ale trzymam za nią kciuki, wierzę, że jej również się uda :)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieję, że nie podda się po pierwszym dniu i nie jest to tylko takie gadanie.. mówić, że przydałoby się schudnąć zajadając czekoladę ;]
    swoją drogą Twój ostatni obiad wygląda tak dobrze, że chyba sama sobie zrobię takie coś ;] a powiedz, jakimiś ziołami go obsypujesz, czy co to? ja zwykle dodaję taką pomarańczową przyprawę do kurczaka, ale tak zawsze inaczej.
    będę, będę :) raz częściej, raz rzadziej, bo jednak matura. mam trochę sentyment do Ciebie i Twojego bloga, bo ze wszystkich dziewczyn, które zostały do Ciebie najdłużej zaglądam, jeszcze nawet jak miałam starego bloga, a skasowałam go gdzieś w marcu zeszłego roku.
    trzymaj się :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam Cię za słowo, że będziesz pisać :)

      Ja dodaję mieszankę ziół: majeranek, kminek, bazylia i lubczyk. Kupiłam te 4 przyprawy i wymieszałam.

      Usuń
  6. I to jest właśnie to o czym napisałaś. Dziewczyna niby się odchudza, chce zrzucić, ale tu jest pyszna czekolada, a tam ciastko. Nie chcę obrażać twojej koleżanki, bo możliwe, że tak ma, że po prostu nie da rady zrzucić przez jakąś chorobę czy coś w tym rodzaju.
    Widzę u ciebie wszystko w jak najlepszy porządku, więc waga na pewno jest niższa :)
    Czuję, że już wszystko będzie dobrze i każdej z nas się uda :)

    http://you-have-to-be-strong.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś sama miałam ten problem, że wydawało mi się, że kilka małych ciastek nie zaszkodzi. Trzeba jednak niestety zrozumieć konieczność rezygnacji z niektórych rzeczy, nie ma rady.

      Usuń
  7. truskawki <3
    a tak poza tym not o fajnie ze masz kontakt z mamą :) i powodzenia w pisaniu pracy na zaliczenie ;)
    no i ja tam lubie jesc slodycze a jakos udaje mi sie schudnac :D musisz jej dac przepis na babeczki swoje ;D i moze tez jej sie uda

    OdpowiedzUsuń
  8. Podziwiam Cię, jesteś bardzo inteligentna wg. mnie i masz tyle siły, czytam tego bloga tak długo a Ty zawsze pełna motywacji i determinacji. Oby tak dalej, zresztą napewno będzie tak dalej!! :) Jesteś cudowna. Świetne blanse i zdjęcia, chyba też zaczne robić takie zdjęcia :)) Trzymaj się :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. To prawda, że zawsze jestem zmotywowana i zdeterminowana, ale czasami mnie to denerwuje, bo jestem strasznie ambitna. W niektórych sytuacjach to źle.

      Usuń
  9. Gdy czytałam to co napisałaś o przyjaciółce pomyślałam "To ja miesiąc temu" i powiem Ci szczerze że byłabym nią dalej gdyby nie moja przyjaciółka, która mną wstrząsnęła i pociągła za sobą z odchudzaniem. Może Twoja też tego potrzebuje?

    Za każdym razem kiedy czytam Twojego bloga i patrze na te zdjęcia posiłków to aż rośnie we mnie siła. Jesz dużo warzyw (których ja nienawidzę prócz marchewki i ogórka) ale zdjęcia tych dań są powalające sprawiasz, że sama mam ochotę je zjeść :) dziękuje :*
    Trzymaj się i powodzenia :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ja też nie jestem wielką fanką warzyw, ale to wszystko zależy, z czym je połączę. Staram się je jeść najczęściej, jak się da.

      Usuń
  10. Świetnie czasem poczytać jak komuś się udaje wytrzymać i wymusić w sobie tyle determinacji by nawet nie chcieć złamać diety :) Anoo.. ta Twoja koleżanka mi przypomina siebie. Słodycze to moja zmora;/ ale teraz nie ma już przepuść. A tak swoją drogą- aż dziwne, że Twoje posiłki mimo małej kaloryczności są "zjadalne" i jest ich .. dużo? Nie wiem, co mam dokładnie na myśli ale uwielbiam czytać Twojego bloga:) Wpadnij kiedyś do mnie, właśnie się przeniosłam

    http://glass-princes.blogspot.com/

    Powodzenia, trzymaj się chudo <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok, zaglądnę do Ciebie.

      Słodycze są też moją zmorą, a raczej były. Kiedyś byłam od nich strasznie uzależniona i nie chcę już wracać do tych czasów.

      Usuń
  11. moją zmorą (podobnie jak Twojej przyjaciółki) są słodycze, doba nie jem ich aż w takich ilościach, ale ostatnimi czasy nawet po zjedzeniu jednego cukierka mam ogromne wyrzuty sumienia. chciałabym zejśc ponieżej 900-1000 kcal dziennie, ale rodzice siedza mi na głwoie i pilnuja, czy przypadkiem sie nie głodze itd,itd... ale liczę, że mi się uda:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja kiedyś przez dłuższy czas odżywiałam się tylko i wyłącznie słodyczami. To nie był dla mnie żaden problem, bo je niestety uwielbiam.

      Usuń
  12. Do ilu kg planujesz schudnąć?
    Jak schudniesz, to znowu zaczniesz się objadać i wrócisz do wagi startowej, jak zwykle? :)
    A ta gruba koleżanka, jakie to typowe. Tak ma większość grubasów. Przecież oni tak mało jedzą. A tu jedno ciasteczko, tam batonik i się uzbiera.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewne wiesz lepiej ode mnie...

      A kiedy ja wróciłam do wagi startowej? Jeszcze nigdy mi się to nie zdarzyło.

      Będę się odchudzać tak długo, jak będzie mi się podobało i nikomu nic do tego.

      Widzę, że należysz do osób, które wszystko wiedzą lepiej. Brak słów... Moja koleżanka ma rozmiar 42, więc dlaczego nazywasz ją grubasem? Może ma kilka kg za dużo, ale na pewno nikt jej tak nie nazywa. Na grubaskę to ona nie wygląda. Najlepiej ocenić, jak się nie widziało człowieka na oczy...

      Usuń