wtorek, 13 sierpnia 2013

No risk, no fun

Ponieważ na tym blogu zawsze piszę prawdę, to zrobię to i dzisiaj. 2 sierpnia wróciłam z Polski i oczywiście przytyłam. Już przed wyjazdem do Polski jadłam trochę więcej, szczególnie w pracy. W trakcie pobytu w Polsce rzuciłam się oczywiście na domowe jedzenie. Potem było wesele mojej siostry i poprawiny. Wszystko udało się doskonale, a ja zjadłam w te 2 dni tyle, ile w Niemczech nie jem w ciągu dwóch tygodni (wiem, bo policzyłam). Na weselu siedziałam obok mojej kuzynki, która też była sama i jest gruba. Dogadzałyśmy sobie przez cały czas. Parę razy usłyszałam od ludzi: "z taką figurą możesz jeść wszystko". No cóż, nikt nie zdaje sobie sprawy, ile mnie to kosztuje. Każdy myśli, ze jestem taka naturalnie. Kiedyś byłam, ale starość nie radość.

Na weselu też piłam. Wypiłam 12 kieliszków wódki w ciągu 2 godzin. To pierwszy raz w życiu, kiedy piłam wódkę. Lekko szumiało mi w głowie, ale nie byłam w ogóle pijana. Odkryłam, że mam mocną głowę. Moi rodzice powiedzieli, że myśleli, że nic nie piłam, bo w ogóle nie było po mnie widać. Na drugi dzień nic nie czułam. Zabawa w każdym razie była zajebista. Było 180 gości. Wszyscy bawili się super, i każdy chwalił wesele, bo wszystko było tak dobrze zorganizowane. Wiele osób mówiło, że nigdy nie było na takim pięknym weselu. Skoro nawet ja piłam, to musiało być zajebiście. Na dodatek nawet tańczyłam, chociaż nienawidzę tańczyć.

Ponieważ nieszczęścia chodzą parami, to na moją porażkę składa się fakt, że przez ostatnich kilka tygodni nie brałam Euthyroxu. Nie miałam czasu pójść do lekarza. Kiedy go nie biorę, to tyję nawet kiedy trzymam dietę. Boże, na co ja czekam? Muszę w końcu jutro pójść do lekarza!!! Potrzebuję tego leku jak powietrza, bo inaczej moja przemiana materii po prostu nie funkcjonuje. Nie wiem, co sobie wyobrażam.

Po powrocie do Niemiec poszłam do starszej pani, której pomagam. Powiedziała mi bez ogródek, że przytyłam. Ona zawsze mówi mi prawdę, np. kiedy źle wyglądam w jakimś ubraniu. Wtedy powiedziała mi, że rodzice mnie dokarmili i że teraz wyglądam lepiej niż kiedy byłam chuda. No cóż, to jej opinia. Kiedy od niej wracałam, to miałam uśmiech na twarzy. Jestem jej naprawdę wdzięczna, że mówi mi prawdę. Tak to przynajmniej wiem, że nie mogę się łudzić, że dobrze wyglądam.

W ogóle każdy zauważył, że przybrałam na wadze. Wiele osób mi mówi, że wyglądam teraz lepiej, bo wcześniej byłam za chuda i że wcześniej wyglądałam źle. No cóż, ja mam na ten temat inne zdanie. Czułam się świetnie, kiedy ludzie mi mówili, że źle wyglądam i że jestem za szczupła. Teraz nikt tego nie mówi. Jeszcze jedno jest złe: nie mam w czym chodzić, 95% moich ubrań jest za ciasne. Chodzę w jednych spodenkach i w dwóch bluzkach na zmianę, bo są szerokie. Obcisłych przecież nie założę, bo widać wałki tłuszczu na plecach. Muszę się odchudzać, bo nie będę miała w czym chodzić na jesień. Dobrze jednak, że kiedyś wyrzuciłam wszystko w rozmiarze 40, to mam teraz jeszcze więcej motywacji. Nie mam zamiaru kupować nowych ubrań.

Chcę powiedzieć tu wyraźnie jeszcze jedno: to wszystko moja wina i na nikogo jej nie zwalam. Kiedy te 2 razy w roku przyjeżdżam do Polski, to moi rodzice mówią, że jestem za szczupła. Zwracają uwagę na moje jedzenie. Tym razem nikt nie zwracał na mnie żadnej uwagi, bo przecież było wesele mojej siostry. Nie musiałam się opychać ani przed nim, ani na nim, ani po nim. Nie musiałam w ostatnich dniach po powrocie do Niemiec chodzić na pizzę z koleżanką, wpierniczać czekolady wieczorem ani spotykać się z przyjaciółką w kawiarni i jeść ciasto. Mam takie samo zdanie jak zawsze: w KAŻDEJ sytuacji można uniknąć jedzenia. Nikt we mnie nie wpychał, sama jadłam. Biorę więc odpowiedzialność za swoje czyny.

Ujawnię wagę, kiedy coś schudnę i będę miała się czym pochwalić. Cieszę się, że już się pozbierałam i znalazłam w sobie wewnętrzną siłę. Chciałam wrócić już wcześniej, ale musiałam poczuć, że mam odpowiednią siłę do walki. Musiałam odpocząć w Polsce od pracy, a po powrocie do Niemiec wrócić do swojego rytmu. Do mojego rytmu należy również dieta. Kiedy nie jestem na diecie, to nic nie jest dobrze. Zamierzam odchudzać się bez przerwy do świąt Bożego Narodzenia i schudnąć około 15 kg. Wtedy nie będę wyglądać jak świnia hodowana na ubój.

Będę publikować bilanse tak jak wcześniej, czyli co kilka dni. Teraz zabieram się do nadrabiania zaległości u Was.

Dieto, nadchodzę!!!





16 komentarzy:

  1. wedlug mnie powinnas napisać ile przytylas, po pierwsze zeby inni wiedzieli ze nie warto zrec po diecie nisko kcal, odstraszyc innych, po drugie cos wymowionego na glos staje sie prawdziwsze i wtedy mozna naprawde o cos zawalczyc, "powiem jak schudne" ? a jak nie schudniesz ;p oczywiscie ty pewnie schudniesz, ale czy blog to tylko jest po to by sie chwalic i pisac ze idzie mi swietnie? ja powiedzialam na glos ze waze znowu 90kg, a potem waga zaczela tak cudownie spadac ;D na mojej nowej diecie ze w 7dni stracilam 3kg ;D i juz jest 87 ;D to jakby tak dalej szlo tooo nawet boje sie pomyslec, co moge osiagnac do swoich urodzin 21 wrzesnia ;D ah;D poki nie powiedzialam sobie na glos - przytylam waze 90kg, choc odchudzalam sie stalam wmiejscu, taka psychoza ;p ale to dzila ;) no ale ogolnie powodzenia zycze ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 64 kg wazysz? ze chcesz schudnac szybko 15kg? czy mniej 55? w lipcu bylo 49, to ile moglas przytyc w krotkim czasie

      Usuń
    2. Tak źle nie ma :) Gdybym zobaczyła na wadze 60 kg, to raczej bym się totalnie załamała. Blog nie jest tylko po to, żeby się chwalić, bo przecież piszę o swoich porażkach.

      To oczywiste, że nie warto się opychać, ale ja 2 razy w roku tak mam, że objadam się przez dłuższy czas praktycznie non stop. Nie wiem po co, bo wcale tego nie planuję ani nie chcę. To raczej kompulsywne jedzenie. Mam z tym problem i za każdym razem trudno mi z tego wyjść. Zawsze potrzebuję czasu, żeby się pozbierać.

      Co do wagi, to masz rację, ale jak będę mogła napisać, że już coś schudłam, to będzie mi łatwiej iść dalej :) Schudnę na pewno, ale nie wiem, czy nie poszukam pomocy psychologa z tym kompulsywnym jedzeniem. Nie zaliczyłam jeszcze wielkiego efektu jojo, ale następnym razem może tak być, a tego bym chyba nie przeżyła.

      Usuń
    3. moze do dobry pomsyl isc do psychologa chociaz jedna rozmowa zobaczyc jak to jest i co ona doradzi ;) powodzenia

      Usuń
  2. Ja miałam taki okres, że dużo przytylam po świętach Bożego Narodzenia. Wszyscy mi mówili, że przytylam, było mi tak głupio. Wtedy sobie postanowiłam, że już nikt więcej mi tak nie powie. Może nie do końca wtedy trzymalam się diety, ale od tamtej pory nie przytylam. Jak już to chudlam albo stałam w miejscu.
    Masz rację, nie kupuj nowych ciuchow, bo i tak byś je zaraz wywalila.
    Jestem pewna, że w niedługim czasie schudniesz, a ciuchy, które teraz są za ciasne, będą zbyt luźne ;)
    Hm... Czy ja dobrze rozumiem, że masz tak rozregulowany metabolizm, że musisz brać tabletki, bo inaczej nie funkcjonuje on prawidłowo ? Probowalas kiedyś takie herbatki ? Są o wiele zdrowsze od tabletek, a również działają...
    Całuję ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. szkoda że przytyłaś w polsce, mam nadzieje że uda Ci się to zrzucić. Na pewno się uda ! ;) Co to za lek ? zaraz sobie wygooglam bo mnie zaciekawiłaś. buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Znając Cibie i Twój upór szybko sobie poradzisz z tymi zbędnymi kilogramami :) Trzymam kciuki i czekam na relacje ;)

    P.S. Co to za lek który bierzesz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na tarczyce,że tak się bezczelnie wtrące. xd

      Usuń
  5. Ja też dziś zaczynam od nowa,powodzenia,trzymaj się chudo ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba dla nikogo nie jest nowością, że przytyłaś. Zawsze tak jest po twoich wyjazdach do Polski. Miewasz ciągle jojo, mimo, że sama piszesz tyle o motywacji i krytykujesz tych, ktorym się nie udaje schudnąć, bo mają słabą wolę.
    Pewnie ważysz jakieś 56-57 kg. Już przed wyjazdem do Polski pisałaś, że przytyłaś do 52 kg. Skoro nie chcesz napisać, ile jest teraz, to znaczy, że musiałaś sporo przytyć.
    Teraz ok przytyłaś, ale rozbujał ci się trochę metabolizm. Nie popełniaj znowu tego samego błędu i nie przechodź na te twoje głodówki, tylko zacznij rozsądną dietę. Widzisz, że te twoje restrykcyjne diety do niczego nie prowadzą. Sorry, prowadzą - do kompulsów i tycia, bo wygłodzony organizm się broni i stąd te ataki. Spróbuj na początek jeść 1200 kcal i ćwicz trochę. Obserwuj ciało, waga powinna spadać. Zajmie ci to trochę dłużej, ale do zimy schudniesz zdrowo i nie będziesz miała napadów i obniżonego na maksa metabolizmu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale się zaczytałam... :)
    Więc tak.. Jesteś bardzo silna, jestem z Ciebie dumna, że mimo małych porażek wstajesz i idziesz dalej. :) Gratuluję Ci tego. Na pewno nei wyglądasz tak źle jak Ci się wydaje... :) Ale skoro nei czujesz sie w swoim ciele dobrze to walcz :)
    Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  8. Umiesz się podnosić po porażkach jak nikt inny. Bardzo Ci tego zazdroszczę. Szkoda tych kilogramów na plusie, ale przecież nic straconego. Masz kolejny cel w walce. Bardzo trzymam kciuki choć Twojego sukcesu jestem bardziej pewna niż swojego :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Ile chcesz ważyć? Nawet jeśli przez te dwa tygodnie przytyłaś 5 kg, to jeśli schudniesz 15 będziesz ważyła 40?! Przy Twoim wzroście będziesz wyglądała po prostu obrzydliwie! Przepraszam, że to piszę, ale naprawdę bardzo Cię lubię, chcę dla Ciebie jak najlepiej i ciężko mi patrzeć jak się zabijasz!

    OdpowiedzUsuń
  10. Denerwuje mnie to ,że dla ludzi ciągle jesteśmy 'za chudzi'! Babcie, ciotki i zazdrosne koleżanki...zawsze za chude.

    OdpowiedzUsuń
  11. o też biorę Euthyrox. Moja znajoma tak samo, z tym że ona jest ogromna i za naradą koleżanki jeszcze z niego zrezygnowała i postanowiła przywrócić poprawne działanie tarczycy w naturalny sposób. Ja bym się nie odważyła.

    OdpowiedzUsuń